Najwyższe Dobro Niebios i nazwą go: “Cudowny Doradca, Bóg Mocny, Ojciec Odwieczny, Książę Pokoju”. Izajasza 9,5. Wy 53.1
W Nauczycielu posłanym od Boga Niebiosa darowały ludzkości to, co posiadały najlepszego i największego. Ten, który zasiadał w Radzie Najwyższego, mieszkał w Przybytku Wiekuistego, był Wybranym, aby objawić w osobie człowieka znajomość Boga. Wy 53.2
Przez Chrystusa zostały przekazane wszystkie promienie światła Bożego, jakie kiedykolwiek spłynęły na nasz upadły świat. On to przemawiał ustami wszystkich wielkich mężów, którzy przez wieki głosili Słowo Boże. Jego odbicie rozpoznajemy w najdoskonalszych mężach świata. Czystość i dobroć Józefa, wiara, pokora i cierpliwość Mojżesza, stanowczość Elizeusza, szlachetna prawość i stałość Daniela, wielkie poświęcenie i gorliwość Pawła, wszystko, cała olbrzymia moc ducha i ciała w tych mężach i we wszystkich, którzy kiedykolwiek żyli na ziemi — nie były niczym innym, jak odbiciem Jego chwały. W Jezusie Chrystusie znajdujemy zupełną doskonałość. Wy 53.3
Chrystus przyszedł na ziemię, aby tę doskonałość objawić, jako jedyny wzór do naśladowania; aby udowodnić, do czego można doprowadzić ludzkość przez zamieszkanie w niej boskości. Przyszedł, aby pokazać i nauczać, w jaki sposób możemy stosować w życiu zasady Boże i żyć życiem nieba. Wy 53.4
Największy dar Boży został przeznaczony, aby sprostać największej ludzkiej potrzebie. Światło to ukazało się wtedy, kiedy świat tonął w najgłębszej ciemności. Fałszywe nauki sprawiły, iż człowiek odwrócił się od Boga. W panujących systemach wiedzy ludzkiej filozofia wyparła naukę objawioną przez Boga. Zamiast przyjąć ustalony wzór prawdy niebiańskiej, ludzie wytworzyli własny system i szli przez siebie obraną drogą, tonąc w ciemności. Odwróceni od światła, kierowali się ledwie dostrzegalnymi iskrami, padającymi od ognia, który sami wzniecili. Wy 53.5
Oddzieleni od Boga, jedynego oparcia jako Mocodawcy, ludzie zaczęli słabnąć, siły ich wyczerpywały się. Nawet tego wzoru, który sami ustanowili i przyjęli, nie byli w stanie osiągnąć. Pragnienie prawdziwej doskonałości zostało zastąpione powierzchownością i deklaracjami. Pozory zajęły miejsce rzeczywistości. Wy 53.6
Od czasu do czasu powstawali nauczyciele, którzy wskazywali ludziom Źródło prawdy. Wykładali zasady prawdy, a sposób ich życia świadczył o ich mocy. Lecz wysiłki te nie wywierały głębszych i trwalszych wrażeń. Czasem wartko płynąca fala zła została zahamowana, lecz nurty rwące ku przepaści nie mogły być całkowicie wstrzymane. Reformatorzy podobni byli do pochodni rozświetlających ciemności, lecz nie byli w stanie tych ciemności rozproszyć, “... ludzie bardziej umiłowali ciemność...”. Jana 3,19. Wy 54.1
Gdy Chrystus przyszedł na ziemię, ludzkość znajdowała się niemal na krawędzi całkowitej deprawacji. Prawa życia społecznego zostały zakwestionowane. Życie stało się podstępne i zakłamane. Żydzi, pozbawieni już wtedy Bożej opieki i mocy byli w stanie pokazać światu tylko swoje tradycje i spekulacje, które paraliżowały umysły i osłabiały ducha. Cześć oddawana Bogu “w Duchu i w prawdzie” została zastąpiona kultem człowieka, objawiającym się w niekończących się, stworzonych przez ludzi rytuałach religijnych. Wszelkie istniejące na świecie systemy religijne traciły władze nad duszą i umysłem człowieka. Czując wstręt do fałszu oraz nie potrafiąc odnaleźć zagubionych wartości, człowiek skierował się ku materializmowi i sceptycyzmowi. Odrzucając wiarę w życie wieczne, żył jedynie dniem obecnym. Wy 54.2
W momencie gdy przestano zważać na Boga, zaczęto również pogardzać ludźmi. Prawda, honor, poczucie wspólnoty, zaufanie, współczucie znikały z powierzchni ziemi. Nieposkromiona chciwość i ambicja dały początek powszechnej nieufności. Poczucie obowiązku, troska silniejszych o słabszych, ludzka godność oraz zapewnienie praw obywatelskich zostały całkowicie zepchnięte do roli nierealnego snu, marzenia. Zwykłych ludzi traktowano jak zwierzęta pociągowe lub narzędzia i środki wykorzystywane przy realizacji własnych ambicji. Bogactwo i władzę, wygodę i pobłażanie samemu sobie uważano za najwyższe dobro. Cielesna degeneracja, umysłowe odrętwienie oraz duchowa śmierć znamionowały tamte czasy. Wy 54.3
Kiedy złe skłonności i uczynki wyeliminowały Boga z serc ludzkich, grzech miał tym łatwiejszy dostęp. Ludzie przypisywali Bogu własne cechy, co umacniało bardziej moc grzechu. Samolubni, uważali Boga za takiego samego jak oni, za Istotę, której jedynym celem jest własna chwała, a Jego wymagania podporządkowane są samozadowoleniu. Z ich punktu widzenia Bóg samolubnie dążył do swoich celów, wywyższając lub depcząc człowieka zależnie od tego, czy człowiek ten hamował, czy też popierał Jego egoistyczne zamierzenia. Ludzie należący do grupy uciskanych nie odróżniali Najwyższej Istoty od swoich ciemięzców. W ich pojęciu przewyższał On ich tylko jeszcze potężniejszą mocą. Wy 54.4
Oczywiście, przy takim założeniu każda forma prawdziwej religii musiała zaniknąć. Panował system represji i ucisku. Wyznawcy Boga chcieli Go przebłagać darami i rozmaitymi ceremoniami, by w ten sposób zapewnić sobie Jego łaski dla swoich poczynań i interesów. Religia w tej formie nie mogła mieć żadnego wpływu na serca i sumienia. Mogła pozostać jedynie czczą powierzchowną formą, która nużyła i od której ludzie chcieli się uwolnić, o ile nie przynosiła zysków. W ten sposób niczym nie powstrzymane zło potęgowało się, a pragnienie dobra malało, nie znajdując zrozumienia. Ludzie zagubili obraz Boży, oddając się w moc szatana, aż w końcu ulegli mu zupełnie. Cały świat tonął w zepsuciu. Wy 55.1
Jedna tylko nadzieja pozostała rodzajowi ludzkiemu: aby w tej masie złych elementów znalazł się świeży zaczyn, który by dał ludzkości moc nowego życia i przywrócił światu znajomość Boga. Wy 55.2
Chrystus przyszedł na świat, aby tę znajomość przywrócić. Przyszedł, aby zdemaskować i wyplenić fałszywą naukę tych, którzy twierdzili, że znają Boga, lecz przedstawiali go w fałszywym świetle. Przyszedł On objawić własnym życiem naturę zakonu i charakter Boży. Wy 55.3
Chrystus przyszedł na świat z ogromną, wieczną miłością. Potępiając wszystko, co obciążało i paczylo prawo i wyraz miłości i dobroci Stwórcy, wykazał, iż w posłuszeństwie Jego zasadom ukryte jest szczęście ludzkości, a co za tym idzie również i stabilizacja — fundament ludzkiej społeczności. Wy 55.4
Prawo Boże nie jest arbitralnym żądaniem, jest dane ludziom po to, aby było ich zabezpieczeniem i tarczą. Każdy uznający jego zasady strzeżony jest przed złem. Kto jest wiemy Bogu, będzie wiemy bliźniemu. W ten sposób prawo Boże strzeże praw ludzkich w ogóle i poszczególnego człowieka także. Wstrzymuje rękę władcy przed uderzeniem, a podwładnego przed nieposłuszeństwem. Zapewnia człowiekowi dobrobyt na ziemi i przygotowuje go do przyszłego życia. Dla posłusznych prawo Boże jest zapowiedzią żywota wiecznego, gdyż opiera się na zasadach nieprzemijających. Wy 55.5
Chrystus przyszedł, aby nauczyć człowieka poznania wartości zasad Bożych i odradzającej mocy. Przyszedł nauczyć nas, w jaki sposób mamy te zasady rozwijać i stosować się do nich. Wy 55.6
Ludzie ówczesnej epoki uznawali jedynie wartość zewnętrznego zbytku. Kiedy prawdziwa religia traciła na mocy, wzrastała powierzchowność i przepych. Nauczyciele owych czasów mieli poszanowanie dla rzeczy czysto zewnętrznych. Wobec takiego sposobu rozumowania, życie Chrystusa było wielkim kontrastem. Twierdził On, iż rzeczy, które uchodziły w narodzie za najbardziej istotne, nie mają żadnej wartości. Wy 55.7
Jezus urodził się wśród ludzi skromnych w chacie wiejskiej, jadał skromne potrawy, zajmował się rzemiosłem. Żył w cieniu, utożsamiając Siebie ze wszystkimi wyrobnikami na świecie. Wzrastał, stosując się do Bożego systemu wychowania. Nie uczęszczał do szkół, gdzie wyolbrzymiano rzeczy małe, a pomijano sprawy istotne. Metoda, według której wychowywał się Jezus, wskazana była przez Niebo. Polegała ona na użytecznej pracy, badaniu Pisma Św. przyrody i doświadczeń życiowych — Bożych podręczników, dostępnych dla wszystkich, którzy wykazują dobrą wolę, mają otwarte oczy i chłonne serca. Wy 56.1
“A dziecię rosło i nabierało sił, było pełne mądrości, i łaska Boża była nad nim”. Łukasza 2,40. Wy 56.2
W ten sposób przygotowywał się Jezus do swojej misji. Jego przemożny, błogosławiony wpływ oddziaływał na ludzi przy każdym zetknięciu się z Nim. Posiadał niebywałą moc przemiany. Wy 56.3
Kto chce zmienić człowieka, musi go wpierw poznać. Jedynie przez miłość, zaufanie i współczucie człowiek może być podniesiony na duchu, podźwignięty. W tej dziedzinie objawił się Chrystus jako mistrz nad mistrzami. Ze wszystkich ludzi żyjących kiedykolwiek na świecie jedynie On posiadał pełną, doskonałą i nieomylną wiedzę o ludzkiej duszy. Wy 56.4
“Nie mamy bowiem arcykapłana, (najlepszego nauczyciela, kapłani byli nauczycielami) który by nie mógł współczuć ze słabościami naszymi, lecz doświadczonego we wszystkim, podobnie jak my, z wyjątkiem grzechu”. Hebrajczyków 4,15. Wy 56.5
“A że sam przeszedł przez cierpienie i próby, może dopomóc tym, którzy przez próby przechodzą”. Hebrajczyków 2,18. Wy 56.6
Chrystus został dotknięty przez wszystkie cierpienia i pokusy znane człowiekowi. Nikt, urodzony z niewiasty, nie był bardziej kuszony. Nikt nie nosił większego brzemienia na swych barkach. Brzemieniem tym były grzechy świata i wszystkie cierpienia ludzkości. Nikt nie odczuwał większego współczucia dla człowieka niż On. Ponieważ dzielił wszystkie doświadczenia, którymi jest nawiedzany świat, odczuwał coś więcej niż zwykłą litość, współczuł kuszonym, obciążonym i walczącym. Wy 56.7
To, co Chrystus uczył, sam stosował w życiu. “Albowiem dałem wam przykład, byście i wy czynili, jak Ja wam uczyniłem”. “Jeśli przykazań moich przestrzegać będziecie, trwać będziecie w miłości mojej, jak i Ja przestrzegałem przykazań Ojca mego i trwam w miłości jego”. Jana 15,10. Słowa Chrystusa znajdowały potwierdzenie w Jego życiu. Podawał siebie za przykład. Słowa Jego były wyrazem nie tylko własnych doświadczeń, lecz także własnego charakteru. Nie tylko uczył prawdy, ale sam był najczystszą Prawdą. To właśnie dawało Jego słowom tak wielką moc. Wy 56.8
Chrystus potępiał zło bezkompromisowo. Żadna istota na świecie nie mogła odczuwać tak wielkiej nienawiści do grzechu i nikt przed Nim, ani po nim nie potępiał go tak nieustraszenie. Sama Jego obecność stawała się naganą dla wszelkiej nieprawości. W świetle Jego niepokalanej czystości ludzie czuli się skalani. Każda ich myśl i cel wydawały się spaczone. Pomimo wszystko Jezus nieodparcie przyciągał ludzi do siebie. Stworzył człowieka i znał wartość rodzaju ludzkiego. Uważał zło za wroga wszystkich, których chciał zbawić i błogosławić. W każdej ludzkiej istocie Chrystus dostrzegał dziecko Boże, któremu może być przywrócony przywilej pokrewieństwa z Bogiem. Wy 57.1
“Bo nie posłał Bóg Syna na świat, aby sądził świat, lecz aby świat był przez niego zbawiony”. Jana 3,17. Widząc ludzi w cierpieniu i poniżeniu, Chrystus dojrzał nadzieję ratunku tam, gdzie zdawała się być jedynie beznadziejność i ruina. Gdziekolwiek istniała możliwość niesienia pomocy, tam widział On sposobność podźwignięcia człowieka, dodania mu otuchy. Spotykał dusze ulegające pokusom, w rozterce, ludzi, którzy sami uważali się za zgubionych, lecz On ich nie potępiał, ale podnosił i przynosił błogosławieństwo. Wy 57.2
Błogosławieństwa były Jego życzeniem dla całej rodziny ludzkiej. Widząc wielkie rzesze zebrane, by Go słuchać, Jezus zdawał się zapomnieć na chwilę, że znajduje się na ziemi i użył serdecznego pozdrowienia niebios. Z Jego ust popłynęły błogosławieństwa, które były jak wezbrane wody. Wy 57.3
Odwróciwszy się od ambitnych, szukających samozadowolenia ulubieńców tego świata, oświadczył, iż błogosławieni są potrzebujący i ubodzy, którzy otrzymają światło i miłość. Wyciągnął ręce do ubogich w duchu, smutnych, prześladowanych, mówiąc: “Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, a Ja wam dam ukojenie”. Mateusza 11,28. Wy 57.4
W każdej ludzkiej istocie Jezus dostrzegał nieskończenie wielkie możliwości. Widział ludzi takimi, jakimi mogliby się stać dzięki Jego łasce. Zwracając się do nich z nadzieją, wzbudzał w nich taką samą nadzieję. Podchodząc do nich z ufnością, wzbudzał ufność w ich sercach. Objawiając siebie jako najwyższy ideał człowieka, wzniecał wiarę i pragnienie osiągnięcia takiego stanu. W Jego obecności wzgardzeni i upadli czuli się znowu godnymi nazwy człowieka, odzyskiwali straconą godność własną. Starali się zasłużyć na Jego uznanie. Wiele serc na pozór umarłych dla rzeczy świętych zaczęło bić od nowa. Wielu zrozpaczonym wskazywał Jezus nowe perspektywy życia. Wy 57.5
Chrystus przywiązywał ludzi do siebie więzami miłości i gorącego oddania. Tymi samymi więzami łączył ludzi między sobą. Przy Nim miłość utożsamiała się z życiem, a życie ze służeniem. Jezus powiedział: “darmo wzięliście, darmo dawajcie”. Mateusza 10,8. Wy 57.6
Poświęcenie Chrystusa dla ludzkości nie ograniczało się jedynie do śmierci na krzyżu. On to “... chodził, czyniąc dobrze...” (Dzieje Apostolskie 10,38), w codziennych doświadczeniach ofiarowywał siebie. Tylko jedna Moc podtrzymywała to życie. Jezus żył w zupełnym uzależnieniu od Boga i w łączności z Nim. Ludzie od czasu do czasu chronią się pod osłonę Wszechmocnego do przybytku Jego mocy. Dopóki tam pozostają, czyny ich są szlachetne i dobre. Lecz kiedy odstępują od wiary, przerywa się ich łączność z Bogiem, a dzieło całego życia idzie na marne. Życie Jezusa jednakże było nieprzerwanym pasmem ufności, podtrzymywanej nieustającą łącznością z Ojcem. Służba Jego, poświęcona niebu i ziemi, była niezawodna, ponieważ nie było w niej błędu czy upadku. Wy 58.1
Jako człowiek zanosił błagania przed tron Boży, a Jego moc niebiańska przyciągała ludzi do Boga. Otrzymując życie od Pana, dzielił się nim z człowiekiem. Wy 58.2
“Nigdy jeszcze człowiek tak nie przemawiał, jak ten człowiek mówi”. Jana 7,46. Byłoby to zrozumiałe i wytłumaczalne, gdyby Chrystus przemawiał naukowo o wielkich zagadnieniach przyrody i przeprowadzał interesujące rozumowania. Mógł przecież zapłodnić umysły i odkryć tajemnice, które wymagały wielowiekowych poszukiwań w znoju i nieustannej pracy. Mógł też pobudzać umysły ludzkie do wielkich wynalazków. Lecz On tego nie czynił. Nie czynił nic, co by mogło zrodzić niezdrowe zainteresowanie lub zaspokoić egoistyczną ludzką ambicję. Nie zapuszczał się w gąszcze abstrakcji i medytacji teoretycznych. Mówił jedynie o tym, co było istotne dla rozwoju charakteru ludzkiego, co mogło wzmocnić zdolność poznania Boga i moc czynienia dobra. Jezus mówił o prawdach nieodzownych w życiu, gdyż one łączą człowieka z Bogiem. Wy 58.3
Zamiast kierować ludzi do studiowania ludzkich teorii o Bogu, Jego Słowie czy dziełach, uczył ludzi patrzeć na Boga i widzieć Go takim, jakim objawiał się w swym dziele, Słowie i Opatrzności. Kierował ich umysły na drogę połączenia się z nieskończenie wielkim rozumem Wiekuistego. Wy 58.4
Ludzie byli zdumieni Jego nauką, “ponieważ przemawiał z mocą”. Łukasza 4,32. Nikt przedtem nie przemawiał z taką mocą, by pobudzić myśl ku szlachetnym celom, by wyzwolić wszystkie możliwości ciała, umysłu i duszy. Wy 58.5
Nauka Chrystusa, tak jak Jego miłość, objęła cały świat. Wszystkie okoliczności i warunki, jakie stwarzało życie, wszystkie doświadczenia spotykające człowieka, jego załamania i grzech — były przewidziane w nauce Chrystusa i na wszystko znajdował pociechę. Największy Mistrz wszystkich czasów pozostawił po sobie naukę, która jest drogowskazem dla wszystkich współpracowników z pokolenia na pokolenie do końca świata. Wy 58.6
Nie znał ograniczenia w czasie i przestrzeni. Chrystus troszczył się o dobro całej ludzkości. Przed oczyma Jego duszy przesuwał się obraz wysiłków i osiągnięć ludzkich, pokus, trudności i niebezpieczeństw. Znał wszystkie ludzkie serca, ich troski, radości i dążenia. Wy 59.1
Kierował swe słowa nie tylko do jednego człowieka, lecz całej ludzkości. Mówił do małego dziecka, będącego u progu życia, do niespokojnych i gorących serc młodzieży, do ludzi w sile wieku, noszących ciężar odpowiedzialności na swych barkach. Mówił do starców, słabych i znużonych życiem. Jego poselstwo odnosiło się do wszystkich ludzi, do każdej jednostki w każdym kraju i poprzez wszystkie wieki. Wy 59.2
W Jego nauce zawarte były sprawy doczesne i wieczne, rzeczy widzialne w stosunku do niewidzialnych, codzienne wydarzenia i ich znaczenie w życiu, wielka chwała życia wiekuistego. Wy 59.3
Sprawy doczesne Chrystus pokazał w prawdziwym świetle, ich zależności do wieczności. Nie umniejszał jednak ich znaczenia. Uczył, że Niebo i ziemia są ze sobą ściśle związane. Uczył, że dokładne poznanie Bożej prawdy pomaga człowiekowi w sumiennym pełnieniu codziennych obowiązków. Wy 59.4
Dla Niego wszystko miało swój cel, zabawa dziecka, znój człowieka, życiowe przyjemności, troska i ból. Wszystko służyło jednemu, by ukazać Boga, który chce podźwignąć człowieka. Wy 59.5
W oczach Chrystusowych słowa Boże nabierały nowej mocy i znaczenia. Jego nauka ukazała dzieło stworzenia w nowym świetle. Na przyrodę, którą niegdyś zaciemnił grzech, padły pręmienie słońca. We wszystkich sprawach i zdarzeniach życia objawiał On Bożą lekcję i możliwość Bożej obecności. Bóg zamieszkał ponownie na ziemi. Serca ludzkie odczuwały Jego obecność. Świat znowu przesiąknął Jego miłością. Niebo spłynęło na ziemię, serca ludzkie rozpoznawały w Chrystusie Tego, który otworzył przed nimi wiedzę o wieczności — “Immanuela, Boga z nami”. Wy 59.6
W Nauczycielu zesłanym przez Boga koncentruje się cała prawdziwa wiedza o wychowaniu. Dzieło Jego nie straciło na aktualności od dziewiętnastu wieków, Zbawiciel mówił o sobie: “Jam jest pierwszy i ostatni”, “Jam jest alfa i omega, początek i koniec”. Objawienie 1,17; 21,6. Wy 59.7
W obecności takiego Nauczyciela i wobec takiej możliwości otrzymania boskiego wykształcenia, czy nie jest szaleństwem szukanie wiedzy zbawiennej poza tą objawioną Mądrością? Nie można pozostać nieskazitelnym po odrzuceniu Prawdy; ani szukać oświecenia poza Światłem, a bytu poza Życiem. Nie można odwrócić się od Źródła żywej wody i usiłować czerpać wodę z pojemników, w których jej nie ma. Wy 59.8
Jezus nadal zaprasza i mówi: “Jeśli kto pragnie, niech przyjdzie do mnie i pije. Kto wierzy we mnie, jak powiada Pismo, z wnętrza jego popłyną rzeki wody żywej”. “A kto napije się wody, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskującej ku żywotowi wiecznemu”. Jana 7,37.38; 4,14. Wy 60.1