“Jeśli się dotknę choćby szaty jego, będę uzdrowiona”. Słowa te wypowiedziała biedna niewiasta, cierpiąca przez dwanaście lat z powodu choroby, która była jej życiowym ciężarem. Wydała wszystkie środki na lekarzy i lekarstwa, a spotykała się jedynie z orzeczeniem, że jest to choroba nieuleczalna. Kiedy usłyszała o Wielkim Lekarzu, nadzieja jej ożyła na nowo. Myślała: “Jeślibym tylko mogła dojść dostatecznie blisko, by przemówić do Niego, mogłabym być uleczona”. SWL 34.1
Chrystus znajdował się w drodze do domu Jaira, rabina żydowskiego, który Go usilnie prosił o przybycie i uzdrowienie córki. Prośba cierpiącego ojca: “Córeczka moja kona, przyjdź, włóż na nią ręce, żeby odzyskała zdrowie i żyła” (Marka 5,23), trafiła do tkliwego, współczującego serca Chrystusa, i Jezus natychmiast poszedł z przełożonym do jego domu. SWL 34.2
Posuwali się wolno, ponieważ tłum napierał na Chrystusa ze wszystkich stron. Torując sobie drogę wśród wielu ludzi Zbawiciel przybył w pobliże miejsca, gdzie stała owa strapiona niewiasta. Ponownie starała się zbliżyć do Niego, lecz na próżno. W końcu nadarzyła się sposobność. Nie widziała jednak możliwości, żeby przemówić do Niego, nie chciała Go zatrzymywać, pochód i tak już wolno posuwał się naprzód. Słyszała, że nawet dotknięcie Jego szat przynosi uzdrowienie. Obawiając się stracić jedyną okazję uzyskania pomocy, wysunęła się z tłumu mówiąc do siebie: “Jeśli się dotknę choćby szaty Jego, będę uzdrowiona”. SWL 34.3
Chrystus znał każdą jej myśl, dlatego skierował swe kroki w to miejsce, gdzie stała. Jezus znał jej wielką niedolę, więc pomógł okazać wiarę, jaką posiadała. Kiedy przechodził obok, wyciągnęła rękę i udało się jej dotknąć zaledwie brzegu Jego szaty. W tej samej chwili odczuła, że jest uzdrowiona. W jednym dotyku skoncentrowana została cała jej wiara, i temu należy przypisać, że ból i słabość zniknęły. Poczuła, jak gdyby prąd elektryczny przebiegł przez jej ciało, i natychmiast zrozumiała, że jest zdrowa. “I poczuła na ciele, że uzdrowiona była od choroby swojej”. Marka 5,29. SWL 35.1
Uradowana niewiasta chciała wyrazić wdzięczność Wielkiemu Uzdrowicielowi, który uczynił dla niej więcej dzięki możliwości dotknięcia Go, aniżeli sprawili lekarze w ciągu dwunastu lat; lecz nie odważyła się. Z radosnym sercem próbowała wycofać się z tłumu. Nagle Jezus przystanął i rozglądając się wokół zapytał: “Kto się dotknął szat moich?” SWL 35.2
Ze zdziwieniem odpowiedział Piotr: “Mistrzu, tłumy cisną się do ciebie i tłoczą”. Łukasza 8,45. SWL 35.3
“Dotknął się mnie ktoś; poczułem bowiem, że moc wyszła ze mnie”. Łukasza 8,46. Jezus potrafił odróżnić dotyk wiary od przypadkowego zetknięcia się z tłumem. Ktoś dotknął Go, ktoś mający w tym cel, i uzyskał spełnienie swego pragnienia. SWL 35.4
Chrystus nie zadał tego pytania w celu uzyskania informacji dla siebie. Chciał dać pewną naukę ludowi, uczniom i niewieście. Pragnął natchnąć nadzieją strapionych, wykazać, że jedynie wiara wywołała moc uzdrawiającą. Ufność niewiasty nie mogła być przemilczana. Bóg musiał być uwielbiony w jej wyznaniu pełnym wdzięczności. Chrystus pragnął dać jej do zrozumienia, że pochwala czyn wiary. Nie chciał dopuścić, by odeszła jedynie z połową błogosławieństwa. Musiała dowiedzieć się, że On znał jej cierpienie i miał dla niej współczującą miłość, i że pochwalał jej wiarę w Jego moc, która może zbawić wszystkich przychodzących do Niego. SWL 35.5
Patrząc w stronę tej niewiasty, Chrystus dawał do zrozumienia, że wie, kto Go dotknął. Przekonawszy się, że daremne jest ukrywanie, zbliżyła się drżąca i rzuciła do Jego nóg. Ze łzami wdzięczności wyznała przed całym ludem, dlaczego dotknęła Jego szat i jak natychmiast odzyskała zdrowie. Obawiała się, że Jezus weźmie jej za złe ten czyn. Lecz Chrystus nie wypowiedział żadnego słowa nagany, rzekł jedynie słowa pochwały. Wypływały one z litościwego serca, pełnego współczucia dla ludzkiej niedoli: “Córko, wiara twoja uzdrowiła cię, idź w pokoju”. Łukasza 8,48. Jakże radosne były dla niej te słowa! Teraz żadna obawa nie mąciła już jej szczęścia. SWL 36.1
Z zaciekawionego tłumu cisnącego się wokół Jezusa nikt nie otrzymał siły życiodajnej. Jedna tylko strapiona niewiasta dotknąwszy się Go z wiarą otrzymała uzdrowienie. W sprawach duchowych przypadkowy dotyk różni się całkowicie od dotyku wiary. Wiara w Chrystusa jedynie jako w Zbawiciela świata nie może nigdy sprawić uzdrowienia duszy. Zbawiająca wiara nie jest jedynie uznaniem prawdy ewangelicznej. Prawdziwa wiara przyjmuje Chrystusa jako osobistego Zbawiciela. Bóg dał swego jednorodzonego Syna, ażebym ja, wierząc w Niego, “nie zginął, ale miał żywot wieczny”. Jana 3,16. Gdy przychodzę do Chrystusa, zgodnie z Jego Słowem, mam wierzyć, że już otrzymuję Jego zbawiającą łaskę. “Obecne życie moje w ciele jest życiem w wierze w Syna Bożego, który mnie umiłował i wydał samego siebie za mnie”. Galacjan 2,20. SWL 36.2
Wielu uważa wiarę za pewien pogląd. Tymczasem zbawiająca wiara jest czymś żywym, przez co ci, którzy przyjmują Chrystusa, zawierają przymierze z Bogiem. Żywa wiara oznacza wzrost siły i zaufania, dzięki czemu dusza otrzymuje zwycięską moc przez łaskę Chrystusa. SWL 36.3
Wiara jest potężniejsza niż śmierć. Jeśli skłonimy chorego, by z wiarą utkwił wzrok we Wszechmocnego Uzdrowiciela, zobaczymy cudowne skutki. Dusza i ciało ożyją. SWL 36.4
Zamiast zwracać uwagę na zgubę, do której spieszą ofiary złych przyzwyczajeń, zwróćcie ich oczy na Jezusa i zapoznajcie z chwałą niebios. W ten sposób więcej się zyska niż przez opisywanie bezradnym i zrozpaczonym wszelkich okropności związanych z grobem. SWL 36.5