Młodzi ludzie powinni dążyć przede wszystkim do tej ozdoby, którą jest łagodny i spokojny duch, klejnot o wartości wprost nie do oszacowania, a który musi być noszony z wdziękiem nieba. Ta ozdoba będzie pociągać wielu ludzi tego świata; niebiescy aniołowie będą ją cenić, a przede wszystkim znajdzie ona uznanie u Ojca niebieskiego. Przysposobi On tych, którzy ją noszą, do powitania ich jako miłych gości na niebieskich dworach. Młodzież dysponuje darami, które odpowiednio wykształcone czynią ją zdolną do zajęcia każdego stanowiska wymagającego zaufania. Gdyby celem młodych ludzi było kształcenie, które dane im od Boga zdolności pozwoliłoby tak rozwinąć, aby były użyteczne i przyniosły błogosławieństwo innym, to wówczas duch młodzieży nie skarłowaciałby na którymś tam poziomie. Młodzieńcy wykazywaliby wtedy głębię myśli i stanowczość charakteru, pozyskaliby wpływ i mieliby dla siebie szacunek. Mogliby na innych wywierać uszlachetniający wpływ, który przywiódłby dusze nie tylko do poznania dobra świadomego życia chrześcijańskiego, ale i przede wszystkim do przyjęcia tego dobra. Ci, którzy przywiązują większą uwagę do przyozdabiania swych ciał niż do szkolenia umysłu i rozwijania zdolności, by stały się jak najbardziej pożyteczne i sławiły Boga, nie są świadomi swej odpowiedzialności wobec Niego. We wszystkim, co podejmą, będą powierzchowni; w ten sposób ograniczą swą użyteczność, a umysł ich zmarnieje. SS1 245.4
Czuję się głęboko dotknięta postępowaniem ojców i matek takiej młodzieży, a także postępowaniem samych dzieci. Widać tu braki w wychowaniu dzieci, za co jednak zawsze ktoś musi być odpowiedzialny. I rodzice, którzy swe dzieci rozpieszczają, zamiast mądrze nimi kierować i wpajać trwałe zasady, mogą teraz widzieć uformowane przez siebie charaktery, dalekie od sprawiedliwych. Jakie było wychowanie, takie są i charaktery. SS1 246.1