Go to full page →

Niepojęta miłość SS1 162

Któż jest w stanie pojąć okazaną tutaj miłość! Zastępy aniołów spoglądały ze zdumieniem i ze smutkiem na Tego, który był pełen majestatu i nosił koronę chwały, a teraz przybrał koronę cierniową stając się krwawą ofiarą wydaną na łup dzikiego, ogarniętego furią motłochu, doprowadzonego do szału złością szatana. Spójrzcie na cierpiącego Zbawiciela! Na głowie ma cierniową koronę. Krew — życie wycieka z każdej zadanej Mu rany, a wszystko to na skutek grzechu! Nic innego nie mogło skłonić Chrystusa do pozostawienia chwały i majestatu nieba i przyjścia na grzeszny świat, na którym ci, których chciał zbawić, gardzili Nim, szydzili z Niego i odtrącili Go, a w końcu doprowadzili do śmierci na krzyżu, jak tylko wieczna miłość, która na zawsze pozostanie dla nas tajemnicą. SS1 162.2

Zdumiewajcie się, niebiosa, i wstydź się, ziemio! Spójrzcie na ciemięzców i na Uciemiężonego! Ogromny tłum otacza Zbawiciela świata. Szyderstwa i drwiny mieszają się z przekleństwami i bluźnierstwami! Jego niskie urodzenie i pokorne życie wywołują komentarze nędznych stworzył. Głoszone przez niego Synostwo Boże jest wyśmiewane przez arcykapłanów i starszych, a wulgarne drwiny i obraźliwe przytyki idą z ust do ust. Szatan opanował całkowicie umysły swoich sług. Ażeby skutecznie wykorzystać swą władzę, kieruje postępowaniem arcykapłanów i starszych, wzniecając w nich religijny szał. Opętał ich ten sam szatański duch, który kierował najbardziej nikczemnymi i zatwardziałym nędznikami. Zgodność uczuć łączy ich wszystkich — od pełnych hipokryzji kapłanów i starszych do najbardziej nikczemnych i niegodziwych łotrów. Chrystus, jednorodzony Syn Boży, prowadzony jest przez ciżbę, a krzyż spoczywa na Jego ramionach. Każdy krok znaczy krew, która spływa z Jego ran. Otoczony przez niezliczony tłum zaciętych wrogów i ciekawskich gapiów, idzie na ukrzyżowanie. “Znęcano się nad nim, lecz on znosił to w pokorze i nie otworzył ust swoich, lecz jak jagnię na rzeź prowadzone i jako owca przed tymi, którzy ją strzygą, zamilkł i nie otworzył swoich ust”. Izajasza 53,7. SS1 162.3