[Artykuł ten ukazał się w The Review and Herald, 4 i 18 sierpień 1874.]
Chrystus wkroczył na świat jako ten, który miał zniszczyć szatana i odkupić jeńców związanych jego mocą. Miał zostawić człowiekowi przykład swojego własnego zwycięskiego życia, by go naśladował i zwyciężył pokusy szatana. Gdy tylko Chrystus wszedł na pustynię kuszenia, jego oblicze uległo zmianie. Odeszły teraz chwała i splendor odbijające się od tronu Bożego i oświetlające jego oblicze, gdy otworzyły się przed nim niebiosa i głos Ojca uznał go za jego Syna, w którym miał On upodobanie. Ciężar grzechów świata przygniatał jego duszę, a oblicze wyrażało niewypowiedziany smutek, głębię cierpienia, jakiej upadły człowiek nigdy sobie nie uświadamiał. Czuł przytłaczający przypływ niedoli, jaka zalała świat. Zdawał sobie sprawę z siły apetytu, któremu folgowano i pozbawionej świętości, kontrolującej świat namiętności, które sprowadziły na człowieka niewysłowione cierpienie. Pobłażanie apetytowi wzrastało i było wzmacniane z każdym kolejnym pokoleniem począwszy od przestępstwa Adama, aż ludzka rasa była tak słaba w moralnej mocy, że nie mogła zwyciężyć o własnej sile. Na rzecz ludzkiej rasy Chrystus miał przezwyciężyć apetyt wytrzymując najpotężniejszą pod tym względem próbę. Miał samotnie kroczyć ścieżką pokusy i nikt nie mógł mu pomóc, nikt nie mógł go pocieszyć ani podtrzymać. Miał zmagać się z mocami ciemności. WP1 255.1
Ponieważ człowiek nie mógł dzięki swojej ludzkiej sile oprzeć się mocy pokus szatana, Jezus dobrowolnie zaofiarował się, że podejmie to dzieło i poniesie ciężar za człowieka; pokona moc apetytu w jego imieniu. W imieniu człowieka musiał okazać samozaparcie, wytrwałość i stałość zasady, która jest najważniejsza wobec targającej męki głodu. Musiał ukazać silniejszą niż głód, a nawet śmierć, moc kontroli nad apetytem. WP1 255.2
Gdy Chrystus znosił próbę kuszenia w kwestii apetytu, nie stał w pięknym Edenie, tak jak Adam, ze światłem i miłością Bożą widoczną we wszystkim, na czym spoczęło jego oko. Znajdował się na jałowej, odludnej pustyni, otoczony dzikimi zwierzętami. Wszystko wokół niego było odpychające i [takie], na widok czego ludzka natura miałaby skłonność wzdragać się. W takim otoczeniu pościł czterdzieści dni i czterdzieści nocy, i “w dniach tych nic nie jadł”. Łukasza 4,2. Był wychudzony przez długi post i odczuwał najbardziej przenikliwe uczucie głodu. Jego oblicze rzeczywiście było zeszpecone bardziej niż synów ludzkich. WP1 256.1
W ten sposób Chrystus wkroczył w życie walki, by pokonać potężnego wroga, znosząc właśnie tę próbę, której Adam nie sprostał, aby przez zwycięską walkę mógł złamać moc szatana i wykupić ludzką rasę z hańby upadku. WP1 256.2
Gdy Adam poddał się mocy apetytu wszystko zostało stracone. Odkupiciel, w którym zjednoczone było to, co ludzkie i to, co boskie, stanął w miejscu Adama i przetrwał straszny post przez blisko sześć tygodni. Długość tego postu jest najmocniejszym dowodem rozmiaru grzeszności i mocy upodlonego apetytu nad ludzką rodziną. WP1 256.3
Człowieczeństwo Chrystusa sięga absolutnych głębi ludzkiej niedoli i utożsamia się ze słabościami i potrzebami upadłego człowieka, podczas gdy jego boska natura chwyta się Nieskończonego. Jego dzieło polegające na niesieniu winy za przestępstwo człowieka, nie miało na celu udzielić mu pozwolenia, by w dalszym ciągu naruszał prawo Boże, co uczyniło człowieka dłużnikiem prawa, który to dług Chrystus sam spłacał swoim własnym cierpieniem. Próby i cierpienia Chrystusa miały uzmysłowić człowiekowi znaczenie jego wielkiego grzechu łamania prawa Bożego i doprowadzić go do pokuty i posłuszeństwa wobec tego prawa, a przez posłuszeństwo do przyjęcia u Boga. Chciał On przypisać człowiekowi swoją sprawiedliwość i w ten sposób podnieść jego moralną wartość u Boga, aby jego wysiłki w zachowywaniu boskiego prawa były godne przyjęcia. Dziełem Chrystusa było pojednanie człowieka z Bogiem przez jego ludzką naturę i Boga z człowiekiem przez jego boską naturę. WP1 256.4
Gdy tylko długi post Chrystusa rozpoczął się na pustyni, szatan zbliżył się ze swoimi pokusami. Przyszedł do Chrystusa osłonięty światłością, twierdząc, że jest jednym z aniołów posłanych od tronu Bożego w misji dobroci, aby mu w spółczuć i uwolnić go od jego cierpiącego stanu. Starał się sprawić, żeby Chrystus uwierzył, iż Bóg nie wymagał od niego, aby przechodził przez samozaparcie i cierpienia, jakie na niego czekały; że został on posłany z nieba z poselstwem, jakoby Bóg zaplanował jedynie wypróbować jego gotowość do ich niesienia. WP1 256.5
Szatan powiedział Chrystusowi, że miał On jedynie postawić swoje stopy na splamionej krwią ścieżce, ale nie miał nią podróżować. Był poddawany próbie podobnie jak Abraham, by okazać swoje doskonałe posłuszeństwo. Stwierdził także, że był tym aniołem, który zatrzymał rękę Abrahama, gdy wzniesiony został nóż, aby zabić Izaaka, i przyszedł teraz, aby zachować jego życie; że nie było konieczne, aby znosił bolesny głód i śmierć głodową; on pomoże mu nieść część dzieła w planie zbawienia. WP1 257.1
Syn Boży odwrócił się od tych wszystkich przebiegłych pokus i był niezachwiany w swoim zamiarze przeprowadzenia w każdym szczególe, w duchu i w samej literze, planu obmyślonego dla odkupienia upadłej rasy. Jednak szatan miał przygotowane różnorakie pokusy, aby usidlić Chrystusa i zyskać nad nim przewagę. Jeśli nie powiodło mu się z jedną pokusą, wypróbuje inną. Myślał, że odniesie sukces, ponieważ Chrystus uniżył się jako człowiek. Pochlebiał sobie, że przybierając charakter jednego z niebiańskich aniołów nie zostanie zauważony. Udawał, że wątpi w boskość Chrystusa ze względu na jego wychudzony wygląd i nieprzyjemne otoczenie. WP1 257.2
Chrystus wiedział, że przyjmując naturę człowieka nie będzie z wyglądu równy aniołom niebios. Szatan przekonywał, że jeśli rzeczywiście był On Synem Bożym, to powinien dać mu dowód swego wzniosłego charakteru. Zbliżył się do Chrystusa z pokusami apetytu. Pokonał Adama w tej kwestii i kontrolował jego potomków; przez pobłażanie apetytowi doprowadził do tego, że prowokowali Boga niegodziwością, dopóki ich zbrodnie nie były tak wielkie, że Pan zniszczył ich z powierzchni ziemi wodami potopu. WP1 257.3
Pod bezpośrednimi pokusami szatana dzieci Izraela pozwoliły apetytowi kontrolować rozum i przez pobłażliwość zostały doprowadzone do popełnienia najcięższych grzechów, jakie wzbudziły przeciwko nim gniew Boży; wskutek tego izraelici polegli na pustyni. Szatan myślał, że uda mu się pokonać Chrystusa tą samą pokusą. Powiedział Chrystusowi o tym, że jeden z wysoko postawionych aniołów został skazany na wygnanie na ten świat i że jego wygląd wskazuje na to, że zamiast być Królem niebios, jest On właśnie tym upadłym aniołem, i to tłumaczy jego wychudzony i rozpaczliwy wygląd. WP1 257.4
Potem zwrócił uwagę Chrystusa na swój własny atrakcyjny wygląd odziany światłością i potężny w mocy. Twierdził, że jest posłańcem bezpośrednio od tronu niebios i zapewnił, że ma prawo domagać się od Chrystusa dowodów tego, że jest On Synem Bożym. Gdyby mógł, szatan chętnie nie uwierzyłby w słowa, które doszły Syna Bożego z nieba, przy chrzcie. Był zdecydowany pokonać Chrystusa i — jeśli to możliwe — zapewnić sobie swoje własne królestwo i życie. Jego pierwsza pokusa skierowana w kierunku Chrystusa dotyczyła apetytu. W tej kwestii miał on niemal całkowitą kontrolę nad światem, a jego pokusy były przystosowane do okoliczności i otoczenia Chrystusa, które uczyniło jego pokusy dotyczące apetytu niemal nieprzezwyciężonymi. WP1 258.1
Chrystus mógł dokonać cudu na swoją własną korzyść, ale nie byłoby to zgodnie z planem zbawienia. Liczne cuda w życiu Chrystusa ukazują jego moc czynienia cudów na korzyść cierpiącej ludzkości. Poprzez cud miłosierdzia nakarmił od razu pięć tysięcy ludzi pięcioma bochenkami chleba i dwoma małymi rybkami. Dlatego też miał moc, by dokonać cudu i zaspokoić głód. Szatan schlebiał sobie, że mógłby doprowadzić Chrystusa do zwątpienia w słowa wypowiedziane z nieba w czasie chrztu. A gdyby mógł nakłonić go do zwątpienia w jego synostwo i do poddania w wątpliwość prawdziwości słów wypowiedzianych przez jego Ojca, wówczas odniósłby wielkie zwycięstwo. WP1 258.2
Znalazł on Chrystusa na opuszczonej pustyni bez towarzyszy, bez jedzenia i faktycznie cierpiącego. Jego otoczenie było najbardziej przygnębiające i odpychające. Szatan zasugerował Chrystusowi, że Bóg nie opuściłby swego Syna w chwili tak wielkiej potrzeby i rzeczywistego cierpienia. Miał nadzieję zachwiać zaufanie Chrystusa do jego Ojca, który pozwolił na to, żeby został On wprowadzony w stan skrajnego cierpienia na pustyni, po której nigdy nie stąpały stopy człowieka. Szatan miał nadzieję, że podsunie wątpliwości co do miłości jego Ojca, które znajdą oparcie w umyśle Chrystusa i że pod wpływem przygnębienia i skrajnego głodu użyje On swej cudownej mocy na własną korzyść i wyrwie się z ręki swego niebiańskiego Ojca. Było to faktycznie pokusą dla Chrystusa. Jednak nie pielęgnował On jej ani przez chwilę. Nawet przez jedną chwilę nie zwątpił w miłość swojego niebiańskiego Ojca, chociaż wydawało się, że był przytłoczony niewysłowionym cierpieniem. Pokusy szatana, chociaż zręcznie wymyślone, nie poruszyły prawości umiłowanego Syna Bożego. Jego trwałe zaufanie do Ojca nie mogło zostać zachwiane. WP1 258.3
Jezus nie zniżył się do wyjaśniania swojemu wrogowi jakim sposobem był Synem Bożym i w jaki sposób, jako taki, miał się zachowywać. W obelżywy, drwiący sposób szatan odniósł się do obecnej słabości i niekorzystnego wyglądu Chrystusa w przeciwieństwie do swojej własnej siły i chwały. Drwił z Chrystusa, że był On nędznym przedstawicielem aniołów, a daleko więcej ich wysoko postawionego dowódcy, uznanego króla na królewskich dworach. Jego obecny wygląd wskazywał na to, że był On opuszczony przez Boga i człowieka. Powiedział, że gdyby Chrystus rzeczywiście był Synem Bożym, władcą niebios, dysponowałby mocą równą Bogu i mógłby dać mu dowód, dokonując cudu i zamieniając leżące u jego stóp kamienie w chleb; i mógłby uśmierzyć głód. Szatan obiecał, że gdyby Chrystus to zrobił, to on od razu zrezygnowałby ze swoich pretensji do wyższości i że rywalizacja pomiędzy nim a Chrystusem zostałaby tam na zawsze zakończona. WP1 259.1
Chrystus wydawał się nie zauważać urągających drwin szatana. Nie został sprowokowany do tego, aby dać mu dowody swojej mocy. Łagodnie zniósł jego obelgi, bez odwetu. Słowa wypowiedziane z nieba przy chrzcie były bardzo cenne, dawały mu dowód aprobaty przez Ojca działań, jakie podejmował realizując plan zbawienia jako zastępca i poręczyciel człowieka. Otwierające się niebiosa i zstąpienie niebiańskiej gołębicy były zapewnieniami, że Ojciec zjednoczy swoją moc w niebie z tą, jaką na ziemi posiadał jego Syn, aby ratować człowieka spod władzy szatana, i że Bóg przyjął wysiłek Chrystusa, by połączyć ziemię z niebem, i ograniczonego człowieka z tym, co nieskończone. WP1 259.2
Te otrzymane od Ojca znaki były niewymownie cenne dla Syna Bożego we wszystkich jego ostrych cierpieniach i strasznej walce ze zbuntowanym wodzem. W czasie znoszenia próby Bożej na pustyni i przez całą swoją służbę nie miał On nic do zrobienia, żeby przekonywać szatana o swojej własnej mocy i o tym, że był Zbawicielem świata. Szatan miał wystarczający dowód jego wysoko postawionej pozycji. Diabelska niechęć do przypisania Jezusowi należnej mu czci i okazania posłuszeństwa jako podwładnego, dojrzała w buncie przeciwko Bogu i nie dała mu wstępu do nieba. WP1 259.3
W żadnej części misja Chrystusa nie polegała na korzystaniu z jego boskiej mocy dla własnej korzyści, dla uwolnienia się od cierpienia. Przyjął to na siebie dobrowolnie. Zniżył się, by wziąć naturę człowieka i miał doświadczyć niedogodności, dolegliwości i utrapień ludzkiej rodziny. Nie miał dokonywać cudów dla własnej korzyści. Przyszedł, by ratować innych. Celem jego misji było przynieść błogosławieństwa, nadzieję i życie cierpiącym i uciskanym. Miał nieść ciężary i zmartwienia cierpiącej ludzkości. WP1 259.4
Chociaż Chrystus cierpiał najbardziej dotkliwe męki głodu, jednak stawił opór pokusom. Odparł szatana przy pomocy tekstu Pisma Świętego, tego samego, jaki dał Mojżeszowi na pustyni, aby powtórzył go buntowniczemu Izraelowi, gdy ich dieta była ograniczona, a oni głośno domagali się mięsa: “Nie samym chlebem żyje człowiek, ale każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych”. Mateusza 4,4. W tym oświadczeniu, a także przez własny przykład, Chrystus chciał pokazać człowiekowi, że łaknienie doczesnego pokarmu nie było największym nieszczęściem, jakie mogło mu się przytrafić. Szatan schlebiał naszym pierwszym rodzicom, że zjedzenie owocu z drzewa życia [wspomniane tu drzewo, to oczywiście drzewo poznania, a nie drzewo życia; określenie “życia” jest ewidentnym błędem drukarskim; nie ma go w pierwszym wydaniu tego artykułu w The Signs of the Times, 9 lipca 1874 ani w przedruku w formie broszury zatytulowanej “Odkupienie albo kuszenie Chrystusa” str. 42 — Kompilatorzy], z którego Bóg zabronił im spożywać, przyniesie im wielkie dobro i zabezpieczy ich przed śmiercią, wprost przeciwnie do prawdy, którą objawiał im Bóg. “Ale z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść, bo gdy tylko zjesz z niego, na pewno umrzesz”. 1 Mojżeszowa 2,17. Gdyby Adam był posłuszny, nigdy nie poznałby niedostatku, smutku ani śmierci. WP1 260.1
Gdyby ludzie, którzy żyli przed potopem, byli posłuszni słowu Bożemu, to zostaliby zachowani i nie zginęliby przez w wodach potopu. Gdyby Izraelici byli posłuszni słowom Bożym, On obdarzyłby ich szczególnymi błogosławieństwami. Jednak upadli na skutek pobłażania apetytowi i namiętności. Nie chcieli być posłuszni słowom Bożym. Pobłażanie wypaczonemu apetytowi doprowadziło ich do licznych i poważnych grzechów. Gdyby najpierw brali pod uwagę Boże wymagania, a swoje fizyczne potrzeby traktowali jako drugorzędne, wykazując uległość wobec Bożego wyboru, dotyczącego odpowiedniego dla nich pokarmu, to nikt z nich nie poległby na pustyni. Zostaliby utwierdzeni w dobrej ziemi kanaanejskiej jako święty, zdrowy lud, w którym nikt nie byłby słaby w żadnym z plemion. WP1 260.2
Zbawiciel świata stał się grzechem za ludzką rasę. Stając się zastępcą człowieka Chrystus nie objawiał swojej mocy jako Syn Boży. Zaliczył siebie do synów ludzkich. Miał znieść próbę kuszenia jako człowiek, na rzecz człowieka, w najbardziej męczących okolicznościach i miał pozostawić przykład wiary i doskonałej ufności w swojego niebiańskiego Ojca. Chrystus wiedział, że jego Ojciec dostarczyłby mu pokarm, gdyby uczynienie tego zadowoliło go. W tym ciężkim doświadczeniu, gdy głód doskwierał mu ponad miarę, nie chciał przez wykorzystywanie swojej boskiej mocy przedwcześnie ani odrobinę zmniejszać wyznaczonej mu próby. WP1 260.3
Upadły człowiek przywiedziony na bezkompromisowe miejsca, nie dysponowałby mocą czynienia cudów na swoją własną korzyść, by ratować się od bólu czy cierpienia, ani by zapewnić sobie zwycięstwo nad wrogami. Zamierzeniem Bożym było zbadać i wypróbować ludzką rasę i dać im możliwość rozwijania charakteru przez częste wprowadzanie ich w trudne położenie, aby wypróbować ich wiarę i zaufanie w jego miłość i moc. Życie Chrystusa było doskonałym wzorem. Poprzez swój przykład i zasadę zawsze uczył człowieka, że Bóg był jego oparciem i że na Bogu powinna spoczywać jego wiara i niewzruszone zaufanie. WP1 261.1
Chrystus wiedział, że szatan był kłamcą od początku; słuchanie twierdzeń tego obelżywego zwodziciela i powstrzymanie się przed natychmiastowym zganieniem jego śmiałych przypuszczeń wymagało silnej samokontroli. Szatan spodziewał się, że sprowokuje Syna Bożego, by zaangażował się w spór z nim; miał nadzieję, że w ten sposób, wobec jego skrajnej słabości i męki ducha, będzie mógł zyskać nad nim przewagę. Zamierzał wypaczyć słowa Chrystusa i przypisać sobie przewagę, przywołać sobie na pomoc upadłych aniołów, aby użyli swojej największej mocy, by wziąć nad nim górę i pokonać go. WP1 261.2
Zbawiciel świata nie prowadził sporu z szatanem, który został wyrzucony z nieba, ponieważ nie był dłużej godny przebywania w nim. Ten, który był w stanie wywrzeć wpływ na aniołów Bożych przeciwko ich Najwyższemu Władcy i przeciwko jego Synowi, ich umiłowanemu dowódcy, i był w stanie pozyskać dla siebie ich sympatię, był zdolny do każdego oszustwa. Przez cztery tysiące lat walczył przeciwko rządowi Bożemu i nie utracił żadnej ze swych umiejętności i mocy kuszenia i zwodzenia. WP1 261.3
Ze względu na to, że upadły człowiek nie mógł pokonać szatana w swej ludzkiej mocy, Chrystus przyszedł z królewskich dworów nieba, aby pomóc mu swoją połączoną ludzką i boską mocą. Chrystus wiedział, że Adam w Edenie, ze swoimi wyższymi zaletami, mógł stawić opór pokusom szatana i pokonać go. Wiedział także, że dla człowieka, będącego poza Edenem, oddzielonego od światła i miłości Bożej od czasu upadku, rzeczą niemożliwą było w swojej własnej mocy oparcie się pokusom szatana. Aby przynieść człowiekowi nadzieję i uratować go przed całkowitą ruiną, uniżył samego siebie przyjmując naturę człowieka, aby swoją boską mocą połączoną z tym co ludzkie, mógł dosięgnąć człowieka tam, gdzie ten się znajdował. Nabywa On dla upadłych synów i córek Adama tę moc, której nie mogliby zdobyć dla siebie, aby w jego imieniu mogli pokonać pokusy szatana. WP1 261.4
Przyjmując na siebie człowieczeństwo, wzniosły Syn Boży przybliża się do człowieka, stając jako zastępca grzesznika. Identyfikuje siebie z cierpieniami i utrapieniami ludzi. Był kuszony we wszystkim tak, jak kuszony jest człowiek, aby mógł wiedzieć jak przyjść z pomocą tym, którzy będą kuszeni. Chrystus zwyciężył na rzecz grzesznika. WP1 262.1
W nocnym widzeniu Jakub widział ziemię połączoną z niebem przy pomocy drabiny sięgającej do tronu Bożego. Widział aniołów Bożych odzianych w szaty niebiańskiej jasności, zstępujących z nieba i wstępujących do nieba po tej lśniącej drabinie. Dół tej drabiny spoczywał na ziemi, podczas gdy jej szczyt sięgał najwyższych niebios i spoczywał u tronu Jahwe. Jasność od tronu Bożego spływała w dół po tej drabinie i odbijała ku ziemi światłość o niewysłowionej chwale. WP1 262.2
Drabina ta reprezentowała Chrystusa, który otworzył łączność pomiędzy ziemią i niebem. W swoim upokorzeniu Chrystus zstąpił na samo dno ludzkiej niedoli we współczuciu i litości dla upadłego człowieka, co było przedstawione Jakubowi przez spoczywający na ziemi koniec drabiny, podczas gdy jej szczyt, sięgający do nieba, przedstawiał boską moc Chrystusa, chwytającego się Nieskończonego i w ten sposób zapewniającego łączność ziemi z niebem i ograniczonego człowieka z nieskończonym Bogiem. Przez Chrystusa otwarta została łączność pomiędzy Bogiem i człowiekiem. Aniołowie mogą przechodzić z nieba na ziemię z poselstwami miłości do upadłego człowieka i usługiwać tym, którzy mają być dziedzicami zbawienia. Jedynie przez Chrystusa niebiańscy posłańcy usługują ludziom. WP1 262.3
Adam i Ewa zostali w Edenie umieszczeni w najbardziej korzystnych warunkach. Ich przywilejem było posiadanie duchowej łączności z Bogiem i aniołami. Byli wolni od potępienia grzechu. Światłość Boża i aniołowie byli z nimi i wokół nich. Autor ich istnienia był ich nauczycielem. Upadli jednak pod wpływem mocy i pokus przebiegłego wroga. Przez cztery tysiące lat szatan pracował przeciwko rządowi Bożemu i przez zdecydowaną praktykę zyskał siłę i doświadczenie. Upadli ludzie nie mieli zalet Adama w Edenie. Przez cztery tysiące lat byli oddzieleni od Boga. Mądrość do zrozumienia i moc do odpierania pokus szatana stawała się coraz mniejsza, aż wydawało się, że szatan zwycięsko panuje na ziemi. Apetyt i namiętność, miłość do świata i aroganckie grzechy były wielkimi gałęziami zła, z których wyrastały wszelkie gatunki zbrodni, przemocy i zepsucia. WP1 262.4