Go to full page →

Zgromadzenia obozowe na Wschodzie ZD 225

Gdy przybyliśmy na miejsce obozu w Groveland, wszystko szło w dobrym kierunku. Było tam 47 namiotów a oprócz tego 3 duże namioty, jeden na miejsce nabożeństw o wymiarach 80x125 stóp. Nabożeństwo w sabat cieszyło się najgłębszym zainteresowaniem. Zbór był ożywiony i umocniony a grzesznicy i odstępcy pobudzeni do świadomości niebezpieczeństwa w jakim się znajdują. ZD 225.2

W niedzielny poranek pociągi i statek dowiozły tysiące ludzi. Kaznodzieja Smith przemawiał rano w kwestii wschodniego problemu, temat ten był szczególnie interesujący a ludzie słuchali z wyjątkową uwagą. ZD 225.3

Po południu trudno było przecisnąć się do mównicy wśród tłumu. Gdy udało mi się jednak dojść na miejsce, ujrzałam morze głów przed sobą. Mamuci namiot był pełny a tysiące stały na zewnątrz tworząc żywą ścianę na kilkanaście stóp głęboką. Płuca i gardło dolegały mi bardzo ale wierzyłam że Bóg pomoże mi przy tej ważnej okazji. Pan pozwolił abym z wielką swobodą przemawiała do ogromnego tłumu odnośnie chrześcijańskiej wstrzemięźliwości. W trakcie mowy słabość i ból odeszły, zauważyłam że ludzie traktują to co mówię jako nie do wiary opowieści. Wykład zajął ponad godzinę i został odebrany z największą uwagą. ZD 225.4

W poniedziałek rano modliliśmy się w namiocie o zdrowie mojego męża. Przedstawiliśmy jego sprawę Wielkiemu Lekarzowi. To był cenny czas, pokój niebios spoczął na nas. Na moim umyśle potężnie odcisnęła się myśl: “To jest zwycięstwo, które zwyciężyło świat, nasza wiara”. 1 Jana 5,4. Wszyscy poczuliśmy błogosławieństwo Boże, które spoczęło na nas. ZD 226.1

Potem zgromadziliśmy się w dużym namiocie, mąż był z nami i mówił krótką chwilę wypowiadając cenne słowa płynące z serca wzmocnione łaską i dobrocią Bożą. ZD 226.2

Następnie zajęliśmy się pracą, którą zostawiliśmy na sabat. Poranek spędziliśmy szczególnie intensywnie pracując dla grzeszników i przeniewierców, z których dwieście wyszło naprzód do modlitwy, od 10-letnich dzieci do dorosłych mężczyzn i kobiet z siwymi włosami. Jeszcze więcej osób po raz pierwszy postawiło swoje stopy na drodze życia. Po południu 38 osób zostało ochrzczonych a dość duża liczba osób odłożyła chrzest aż do powrotu do swoich domów. ZD 226.3

W poniedziałkowy wieczór stanęłam przed dużym zgromadzeniem na spotkaniu namiotowym w Danvers, Massachusets. Było mnóstwo zgromadzonych przede mną. Męczyło mnie zebranie myśli i składanie słów, czułam że muszę mieć pomoc, poprosiłam o to z całego serca. Wiedziałam że do sukcesu w dziele Bożym potrzebna jest moc Potężnego Boga. ZD 226.4

Duch Boży spoczął na mnie gdy próbowałam przemówić. Poczułam elektryczny wstrząs w sercu i cały ból trwale odszedł. Cierpiałam wielki ból koncentrujący się w mózgu, to także całkowicie odeszło. Moje podrażnione gardło i chore płuca uległy poprawie. A lewe ramię i ręka były prawie bezużyteczne w następstwie bólu serca ale naturalne czucie zostało teraz przywrócone. Umysł miałam jasny a dusza była pełna światła i miłości Bożej. Wydawało się że aniołowie Boży są z każdej strony jak ściana ognia. ZD 227.1

Przede mną byli ludzie, których mogłam już więcej nie spotkać aż do dnia sądu. Pragnienie ich zbawienia powodowało iż mówiłam żarliwie i w bojaźni Bożej aby być wolną od ich krwi. Wielka swoboda towarzyszyła mojemu wysiłkowi, który trwał godzinę i dziesięć minut. Jezus był moim pomocnikiem a Jego imię przejęło wszelką chwałę. Publiczność była bardzo uważna. ZD 227.2

Powróciliśmy do Groveland we wtorek gdy obóz był skończony, namioty zwinięte, a nasi bracia rozchodzili się do domów życząc sobie szczęśliwej drogi. To było jedno z najlepszych obozowych zgromadzeń, w których kiedykolwiek uczestniczyłam. ZD 227.3

Po południu kaznodzieja Haskel wziął nas do swojego powozu i udaliśmy się do South Lancaster by odpocząć przez jakiś czas w jego domu. ZD 227.4

Zdecydowaliśmy się podróżować prywatnym przewozem część drogi na zgromadzenie obozowe w Vermont uważając iż będzie to korzystne dla męża. W południe zatrzymaliśmy się na poboczu i roznieciliśmy ogień, przygotowaliśmy obiad i modliliśmy się. Ten cenny czas spędziliśmy w towarzystwie braterstwa Haskel, siostry Ings, siostry Huntley. Były to niezapomniane chwile. Zanosiliśmy modlitwy do Boga całą drogą z South Loucaster do Vermont. Po trzech dniach podróży wynajęliśmy wozy i tak zakończyliśmy naszą podróż. ZD 227.5

To spotkanie przyniosło szczególne korzyści dziełu w Vermont. Pan dał mi moc by mówić do ludzi jeden raz dziennie. ZD 228.1

Bezpośrednio z Vermont wyruszyliśmy na zgromadzenie obozowe w New York. Pan pozwolił mi z wielką swobodą przemawiać do ludzi. Ale niektórzy byli nieprzygotowani do uzyskania korzyści z nauk tam głoszonych. Pobłądzili polegając na sobie i nie szukali z gorliwością Pana wyznając swoje sprzeniewierzenia i odrzucając grzechy. Jednym z najważniejszych tematów zgromadzenia było to iż niebezpieczeństwem jest przesadne troszczenie się o nasze życie. Największa strata jest wtedy gdy Boże dary nie są udoskonalane. ZD 228.2