Przykuci do dóbr ziemskich
Widziałam w duchu wiele istot ludzkich w różnych miejscowościach, na Wschodzie i Zachodzie, dodających ziemię do ziemi, farmę do farmy, posiadłość do posiadłości, majątek do majątku. Usprawiedliwiają się w ten sposób, że czynią to dla sprawy Bożej, pragnąc ją wspomóc. Nakładają na siebie kajdany, tak iż niewielki już pożytek przynieść mogą dziełu. Niektórzy nabywają ziemię i pracują ponad siły, aby mieć z czego za nią zapłacić. Tak dalece są zajęci, że pozostaje im niewiele czasu na modlitwę, na służbę Bogu i zdobywanie u Niego mocy dla przezwyciężenia powstałych trudności. Zadłużają się, a gdy dzieło potrzebuje pomocy, nie są w stanie jej udzielić, ponieważ przedtem musieliby uwolnić się od długów. Uwolniwszy się już od nich, są jeszcze dalsi od jakiejkolwiek myśli o udzieleniu dziełu pomocy, ponieważ na nowo zaczynają myśleć o pomnożeniu swej własności. Wierzą w szczerość swego działania, wierzą, iż wszelki zdobyty zysk obrócą na sprawę Bożą, jeśli tylko zabezpieczą sobie byt. Miłują prawdę słowami, a nie pracą, nie działaniem. O ich miłości do dzieła świadczy najlepiej to, jak postępują. Świat im jest droższy niż naśladowanie Jezusa. Im więcej kochają świat, tym mniejsza jest miłość ku sprawie Bożej. Pociąg do spraw niebieskich słabnie coraz bardziej. Serce tych ludzi znajduje się tam, gdzie ich skarb. Swym postępowaniem mówią otoczeniu, że świat jest ich domem i że nie mają zamiaru tego zmienić. Anioł jednak powiedział: “Tyś stróżem brata swego”.SS1 26.2
Wielu ludzi pozwala sobie na niepotrzebne wydawanie pieniędzy, aby tylko zaspokoić swoje pożądliwości i skłonności, podczas gdy dzieło mogłoby właśnie dobrze spożytkować te roztrwonione środki. Niektórzy ze sług Bożych nie mają odpowiedniego odzienia, braki zaś materialne hamują ich pracę. O ludziach samolubnych anioł powiedział: “Czas ich doświadczenia wkrótce się skończy. Uczynki ich pokazały, że własne ‘ja’ jest ich bożkiem, któremu wszystko ofiarowują”. Najpierw muszą zaspokoić swoje samolubstwo. Górę bierze w nich uczucie wyrażone w słowach: “Czyż jestem stróżem brata mego?” A kiedy przychodzi ostrzeżenie za ostrzeżeniem, nie zwracają na nie uwagi. Punkt centralny to ich “ja”, jemu wszystko musi się poddać.SS1 26.3
Kościół niemalże wyzbył się ducha samowyrzeczenia i ofiarności. Członkowie stali się ludźmi samolubnymi, stawiającymi na pierwszym miejscu interes własny, a potem dopiero dzieła. Jeżeli coś dla tego dzieła czynią, to według własnego upodobania. Taka ofiara jest daremna. Bóg jej nie przyjmie. Powinniśmy starać się ze wszystkich sił o rozwój dzieła. Ci, którzy nie mają majątku, ale mają siłę mięśni, złożą Bogu sprawę z posiadanej siły, z jej użycia. Niech nie oczekują, że tylko posiadacze dóbr przyniosą wszystkie ofiary, lecz niech ochoczo i pilnie pracują, a wtedy będą w stanie przynieść także i swoją ofiarę. Częstokroć ci, co nie mają majątku, nie wiedzą o tym, że i oni mogliby sobie czegoś odmówić, mogliby mniej potrzebować na okrycie swych ciał, na zaspokojenie apetytu i pragnień, a tym samym więcej środków oszczędzić dla dobra dzieła. W ten bowiem sposób gromadziliby sobie skarb w niebie. W widzeniu ujrzałam piękno i urok prawdy, lecz jeśli zabierze się jej moc Bożą, staje się ona bezsilna!SS1 27.1