Loading...
Larger font
Smaller font
Copy
Print
Contents

Seks, cudzołóstwo i rozwód

 - Contents
  • Results
  • Related
  • Featured
No results found for: "".
  • Weighted Relevancy
  • Content Sequence
  • Relevancy
  • Earliest First
  • Latest First
    Larger font
    Smaller font
    Copy
    Print
    Contents

    Część 9 — Rady dla przywódców kościelnych

    Rozdział 35 — William E. (cz. B)

    15 sierpnia 1911 roku pastor C. F. McYagh, przewodniczący Unii Południowej, napisał do W. C. White'a:SCR 209.1

    “Szanowny bracie! W Alabamie urzędnicy diecezji są zaniepokojeni przypadkiem Williama E., więc poprosili mnie, bym napisał do ciebie z prośbą o udostępnienie kopii tego, co zostało napisane [przez Ellen G. White] w kwestii jego publicznej pracy w charakterze kaznodziei, oraz bym poprosił o aktualną radę czy pouczenie przez Pana. Znasz jego przeszłość. Jego życie było prawe od kilku lat, a zajmował się on między innymi sprzedażą książek i Biblii. Jednak chce on wygłaszać kazania i, dokądkolwiek się udaje, znajduje okazje do przemawiania. Ma niezwykłe zdolności i szybko przyciąga zainteresowanie. Wykazuje zewnętrzne znamiona głębokiego poświęcenia, a ludzie przyjmują prawdę w wyniku jego pracy.SCR 209.2

    Nieco ponad rok temu przeprowadził się do Birmingham w Alabamie i wkrótce zaczął brać czynny udział w działalności zboru. Zbór w tamtym czasie znacząco podupadał. Został on starszym zboru i dzięki jego pracy kilka rodzin zaczęło wykazywać zainteresowanie. Zainteresowanie rosło i zimą prowadził on w niedziele wieczorne spotkania w teatrze z udziałem licznych słuchaczy, a niektórzy z nich przyjęli prawdę. Zyskał zaufanie członków zboru, którzy w naturalny sposób zostali zmobilizowani do działania, a ponieważ poświęcał bardzo dużo czasu opiece nad zainteresowanymi osobami (jako że jest niestrudzonym pracownikiem), rada diecezji uchwaliła wsparcie dla niego w wysokości ośmiu dolarów tygodniowo. Oczywiście nie wystarczy mu to na utrzymanie, a on uważa, że zainteresowani wymagają pracy na cały etat, więc oczekuje przywrócenia mu uwierzytelnień i uznania go przez diecezję jako pełnoprawnego duchownego. Nikt nie wątpi w autentyczność jego teraźniejszego doświadczenia, ale przeszłość ciąży nad nim i jego rodziną.SCR 209.3

    Jego żona jest strzępem nerwów, a jej zaufanie zostało tak nadwyrężone, że choć chce ona, by on przemawiał, to jednak istnieje niebezpieczeństwo, że gdy stanie się on popularny i zacznie bywać wśród ludzi, ona będzie zazdrosna, nawet bez powodu, wskutek czego spowoduje skandal, mówiąc o przeszłości, do czego będzie skłonna, gdy stanie się podejrzliwa wobec niego. Wszyscy odetchnęliby z ulgą, gdyby była jakaś jasna rada od Pana w tej sprawie. Jestem pewny, że wszyscy ją przyjmą, w tym także brat i siostra E.SCR 209.4

    Osobiście współczuję im bardzo i ufam, że starają się oni żyć w sposób prawy; pragnę ich zachęcić do wszystkiego, co prawe. Jego przeszłość jest tak zagmatwana i tak powszechnie znana, iż obawiamy się doradzać mu, by wstąpił do służby kaznodziejskiej, ale faktem jest, iż pełni on taką służbę, a Bóg najwyraźniej błogosławi jego pracę. Czy mamy polecić mu, by zaprzestał wygłaszać kazania, czy też diecezja powinna przyjąć go i płacić mu za jego pracę? Skoro pracuje, należy mu się wynagrodzenie, a zatem co zrobić z uwierzytelnieniem dla niego? Z wyrazami szacunku C. F. McVagh. Napisano na prośbę Rady Diecezji Alabamskiej”.SCR 210.1

    14 września pastor White przekazał ten list Ellen G. White, a 15 września przekazał jej radę pastorowi McVaghowi. W swoim liście W. C. White napisał:SCR 210.2

    “Szanowny bracie McVaghu! Dwa czy trzy tygodnie temu otrzymałem twój list z 15 sierpnia, dotyczący niepokoju, jaki powstał w Diecezji Alabamskiej z powodu Williama E.SCR 210.3

    Od naszego powrotu z południowej Kalifornii matka była słaba i zmęczona, więc nie przekazywałem jej tego listu aż do wczoraj. Wczoraj przeczytała cały list, a gdy wspomniała smutne doświadczenia, przez jakie przeszedł brat E., zrobiło się jej żal jego i braci, których serca zostały zasmucone w minionych latach wskutek jego słabości i występków.SCR 210.4

    Matka mówi, że ci, którzy mieli do czynienia z problemami wynikającymi z jego licznych występków w przeszłości, powinni podjąć odpowiedzialność za doradzanie nam w kwestii naszych obecnych obowiązków wobec niego. Matka nie chce brać na siebie większej odpowiedzialności w tej kwestii, ale mówi o pastorze E. to, co mówiła o innych osobach w podobnej sytuacji, mianowicie, że jeśli okazali dogłębną skruchę i jeśli żyją tak, iż przekonują braci, że są autentycznie gorliwi w pobożności, to nie należy ich wykluczać ze wspólnoty ani zabraniać im pracować dla Chrystusa w skromnym zakresie, ale nie powinno się powierzać im odpowiedzialnych stanowisk.SCR 210.5

    Na tej podstawie rozumiem, że nie byłoby mądrze odnawiać jego uwierzytelnienia i wysyłać go z miejsca na miejsce wśród naszego ludu, ale jeśli przez wierne chrześcijańskie życie zdobędzie zaufanie zboru, do którego obecnie należy, to nie należy stawać na jego drodze do pełnienia takiej pracy, za którą zbór może wziąć odpowiedzialność. W rzeczy samej obowiązkiem braci może być zrobienie kroku dalej i płacenie mu za jego wierną pracę. Nie rozumiem, jak moglibyście odmawiać mu wynagrodzenia za wierną i rozsądną służbę. Ale to nie będzie dla niego taką pokusą jak udzielenie mu uwierzytelnień i wysłanie go na teren diecezji jako podróżującego duchownego.SCR 211.1

    Raz jeszcze powiem, jak mawiała matka, iż jest to sprawa, którą należy powierzyć tym, którzy mieli do czynienia z nim w przeszłości. Proszę, rozważcie przedstawioną przeze mnie opinię jedynie jako sugestię”.SCR 211.2

    Pod koniec tego listu Ellen G. White dopisała następujące słowa potwierdzenia:SCR 211.3

    “To jest właściwa rada w takich przypadkach. Niechaj chodzi on pokornie przed Bogiem. Nie mam światła w kwestii powierzania mu odpowiedzialnego stanowiska”.SCR 211.4

    Nic nie było słychać w tej sprawie do początku 1913 roku, kiedy A. L. Miller, nowo wybrany przewodniczący Diecezji Alabamskiej, napisał do Ellen G. White list opatrzony datą 8 stycznia 1913 roku. Pisał w nim między innymi:SCR 211.5

    “Szanowna siostro White! Moim bolesnym obowiązkiem jest napisać do ciebie w sprawie brata Williama E. O jego dotychczasowej historii i życiu nie muszę pisać, jako że dostatecznie dobrze znasz fakty z tym związane, gdyż jego przypadek został ci przedstawiony w liście pastora C. F. McVagha z 15 sierpnia 1911 roku. Przykro mi, że muszę po raz kolejny zwrócić ci uwagę na tę sprawę.SCR 211.6

    List pastora McVagha dotyczył ewentualności udzielenia bratu E. uwierzytelnień i zatrudnienia go przez diecezję.SCR 211.7

    Obecnie problem polega na tym, czy brat E. powinien zostać starszym zboru w Birmingham, największego i najbardziej wpływowego zboru w diecezji, jako że siedziba władz diecezji znajduje się właśnie w Birmingham. Zbór nie jest zgodny w tej kwestii, a sprawa ta źle wpływa na pracę w mieście i w mniejszym stopniu także na całą diecezję. Większość uważa, że ze względu na jego zdolności i pracę, którą wykonywał ostatnio w mieście (opisaną w liście pastora McVagha, którego kopię załączam), należy go powołać na stanowisko starszego zboru, aby pełnił rolę pastora czy przywódcy, podczas gdy inni nie popierają tego pomysłu ze względu na jego wcześniejsze życie oraz sądzą, że ci, którzy mieli z nim do czynienia w przeszłości, powinni udzielić rady co do tego, czy powinien on zostać starszym zboru.SCR 211.8

    Rada udzielona przez braci, którzy znali go wcześniej, oraz niedawna decyzja Rady Unii Południowej sugerują, iż nie powinien on być starszym zboru.SCR 212.1

    28 grudnia pastor S. E. Wight [nowo wybrany przewodniczący Unii Południowej] zwołał zebranie zboru, omawiając tę kwestię dość swobodnie. Pastor Wight bardzo ostrożnie i starannie podszedł do sprawy, mówiąc o zaletach brata E. i jego kwalifikacjach, ale poinformował zbór, że ani on, ani ja nie możemy z czystym sumieniem ordynować brata E. ze względu na radę udzieloną przez tych, którzy znali go wcześniej.SCR 212.2

    Jedynym punktem, w jakim wszyscy byliśmy zgodni, było to, by przedstawić ten przypadek służebnicy Pańskiej i uczynić tak, jak Pan nam powie.SCR 212.3

    Osobiście nikt z nas nie ma nic przeciwko bratu E., ponieważ miłujemy go i traktujemy jako uczestnika wspólnoty, brata w Kościele. Zbór z pastorem Wightem jako przewodniczącym zebrania poprosił, bym przedstawił tobie tę sprawę i dowiedział się, jakiej wskazówki udzieli nam Bóg. Czekam pilnie na odpowiedź. Twój brat w Chrystusie, A. L. Miller. 1700 North Seventh Avenue, Birmingham, Alabama. PS. Ten list został odczytany przed zborem i zaakceptowany”.SCR 212.4

    Czując, że jego osobista obecność może sprzyjać przychylnemu rozpatrzeniu jego sprawy przez Ellen G. White, brat E. udał się do St. Helena w drugim tygodniu stycznia, ale siostra White nie czuła się zobowiązana do rozmowy z nim. Tak więc przedłożył na piśmie swoją sprawę, adresując to pismo do siostry White z datą 13 stycznia 1913 roku. 14 stycznia list pastora Millera z 8 stycznia, jak również list brata E. z 13 stycznia zostały przekazane siostrze White. Po ich przeczytaniu złożyła ona następujące oświadczenie:SCR 212.5

    “Nie sądzę, by tego rodzaju sprawy musiały być mi przedkładane. Nie sądzę, by moim zadaniem było rozwiązywanie takich spraw, z wyjątkiem tych, które są mi dobrze znane. W Kościele powinni być bracia, którzy mają mądrość i są w stanie decydować w takich sprawach. Nie mogę zrozumieć tego rodzaju spraw. Nie wierzę, by Bóg życzył sobie, bym brała na siebie takie obowiązki. Jeśli ludzie nie potrafią rozwiązać takich spraw między sobą przez modlitwę i post, to niech poszczą i modlą się, aż będą potrafili.SCR 213.1

    Takie sytuacje będą się powtarzać. Kierujący będą musieli zmierzyć się z takimi kwestiami i będą musieli się nauczyć je rozwiązywać. Muszą nabrać doświadczenia. Muszą przedkładać te sprawy Panu i wierzyć, że On wysłucha ich modlitwy, dając im wyraźne doświadczenie w tego rodzaju sprawach. Nie powinni kierować takich spraw do mnie”.SCR 213.2

    Pastor W. C. White przeczytał fragmenty listu pastora McVagha z 15 sierpnia 1911 roku, po czym siostra Ellen G. White powiedziała: “Nie mam żadnego szczególnego światła w tej sprawie, dlatego nie odważę się autorytatywnie jej rozstrzygać.SCR 213.3

    Człowiek ten musi wykazać, że Bóg akceptuje go. Musi przedstawić ten dowód, by bracia mieli solidną podstawę do podjęcia decyzji. Niechaj powiedzą:SCR 213.4

    — Damy ci szansę. Zobaczymy, czy Pan przyjmie twoją służbę, czy nie.SCR 213.5

    Jednak nie jest mądre dla mnie, bym brała na siebie odpowiedzialność za tę sprawę. Nie mogę przyjąć takiej odpowiedzialności nawet w najmniejszym stopniu. Ci, którzy widzą jego czyny dzień po dniu, powinni wiedzieć, czy dobrze się spisuje i czy Bóg go akceptuje”.SCR 213.6

    Po przeczytaniu listu Williama E. z 13 stycznia 1913 roku Ellen G. White odpowiedziała:SCR 213.7

    “Nie mogę odpowiadać za takie sprawy. Ciężar związany z tym jest zbyt wielki. Kosztowałoby to mnie utratę życia. Niech ci, którzy zostali wyznaczeni przez Boga do ponoszenia odpowiedzialności, postępują zgodnie z chrześcijańskimi zasadami”. — Manuscript 2, 1913.SCR 213.8

    W związku z pytaniem dotyczącym jego stwierdzenia z 15 września 1911 roku na temat pełnienia odpowiedzialnych stanowisk przez tych, którzy przeszli przez smutne życiowe doświadczenia, pastor W. C. White na początku 1913 roku napisał:SCR 213.9

    “Wydaje się, że bracia zastanawiają się, jak rozumieć słowa: ‘Nie należy ich wykluczać ze wspólnoty ani zabraniać im pracować dla Chrystusa w skromnym zakresie, ale nie powinno się powierzać im odpowiedzialnych stanowisk’.SCR 214.1

    Moje zrozumienie wtedy i teraz jest takie, iż słowa ‘nie powinno się powierzać im odpowiedzialnych stanowisk’ odnoszą się do takich odpowiedzialnych stanowisk, jakie mieli na myśli bracia, gdy zapytali o przywrócenie uwierzytelnień i oficjalne przyjęcie do służby kaznodziejskiej w diecezji. Nie miałem na myśli tego, że słowa te mogą się odnosić do kierowania zborem. Kwestia przywództwa w zborze nie była wówczas rozważana”.SCR 214.2

    Larger font
    Smaller font
    Copy
    Print
    Contents