Loading...
Larger font
Smaller font
Copy
Print
Contents

Świadectwa dla zboru II

 - Contents
  • Results
  • Related
  • Featured
No results found for: "".
  • Weighted Relevancy
  • Content Sequence
  • Relevancy
  • Earliest First
  • Latest First
    Larger font
    Smaller font
    Copy
    Print
    Contents

    Rozdział 78 — Sprawa w Vermont

    Pokazano mi że uczniowie Chrystusa są jego przedstawicielami na ziemi a Bóg chce aby byli światłością w moralnej ciemności tego świata, rozproszeni po całej ziemi, w miastach, wsiach i metropoliach “albowiem staliśmy się dziwowiskiem światu i aniołom i ludziom”. 1 Koryntian 4,9. Jeśli będą posłuszni naukom Chrystusa według jego kazania na Górze, to stale będą dążyli do udoskonalenia chrześcijańskiego charakteru i będą prawdziwą światłością świata, kanałami, poprzez które Bóg będzie mógł przekazywać swoją Boską wolę, prawdę pochodzenia niebiańskiego dla tych, którzy pogrążeni są w ciemności, nie znają drogi życia i zbawienia.S2 631.2

    Bóg nie miał okazywać swej woli i wspaniałości łaski pośród niewierzącego świata gdyby nie świadkowie rozproszeni po całym świecie. Jego zamierzeniem jest aby uczestnicy tego wielkiego zbawienia za pośrednictwem Jezusa Chrystusa byli jego misjonarzami, istotami światłości na całym świecie, żeby byli jak kaznodzieje dla ludu, żywymi listami, znanymi i czytanymi przez wszystkich ludzi. Ich wiara i uczynki świadczące o bliskim nadejściu Zbawiciela miały okazać iż nie otrzymali łaski Bożej na darmo. Ludzi należy ostrzec aby przygotowali się do przyszłego sądu. Tym, którzy słuchali tylko bajek, Bóg da sposobność usłyszenia mocnego słowa proroczego i dobrze uczynią, jeżeli usłuchają światła, które świeci w ciemnym miejscu. On przedstawi słowo prawdy do zrozumienia przez wszystkich, którzy usłuchają, wszyscy będą mogli porównać prawdę z bajkami przedstawianymi przez ludzi twierdzących iż rozumieją Słowo Boże i że mają kwalifikacje aby uczyć pogrążonych w ciemności.S2 631.3

    Aby powiększyć liczebność w zborze w Bordoville, bracia przeprowadzili się tam opuszczając miejsca, z których pochodzili. Pozostawili ich pozbawionych sił i wpływu, które by podtrzymywały zgromadzenia. Ucieszyło to wrogów Bożych i prawdy. Bracia ci powinni byli pozostać jako rzetelni świadkowie. Ich dobre uczynki świadczyłyby o słuszności ich wiary przez demonstrowanie w swoim życiu czystości i mocy prawdy. Ich wpływ by przekonywał i nawracał lub potępiał.S2 632.1

    Każdy uczeń Jezusa ma pracę do wykonania jako misjonarz Chrystusa w sąsiedztwie i środowisku w którym żyje. Wszyscy, którzy poświęcili się Bogu, są kanałami światła. Bóg czyni ich instrumentami sprawiedliwości i prawdy aby przekazywali innym światło prawdy i bogactwa jego łaski. Niewierni mogą okazywać obojętność i niedbałość lecz Bóg zna najlepiej ich serca że istnieje rzeczywistość w prawdzie. Lecz gdy nasi bracia opuszczają tereny pracy to stają się dezerterami walki i pozwalają by sprawa Boża ucierpiała zanim Bóg powie: “Zostawcie ich”. Mateusza 15,14. Oni będą jedynie ciężarem dla każdego kościoła, do którego by się przeprowadzili. Ci, którzy zostali opuszczeni a byli już przekonani, dojdą do wniosku że zbytnio się martwili i uspokoją swoje sumienia, w końcu zdecydują że nauki Adwentystów Dnia Siódmego nie są prawdziwe. Szatan triumfuje widząc jak winorośl zasadzona przez Boga zostaje wykorzeniona lub pozostawiona aby zmarniała. Nie jest celem Bożym aby jego lud skupiał się koncentrując swój wpływ w jakimś specjalnym miejscu.S2 632.2

    Wysiłki braci D. zachęcające żeby inni się do nich przeprowadzili były w zupełnie dobrym zamiarze ale niezgodne z zamysłem Bożym. Drogi Boże nie są podobne do naszych. On patrzy nie tak jak patrzy człowiek. Ich intencje były dobre ale tak czyniąc nie można było spełniać celu Bożego pod względem ratowania dusz.S2 633.1

    Bóg pragnie aby jego lud był światłem świata i solą ziemi. Plan zbierania się w wielkich skupiskach by stworzyć wielki zbór pomniejszył ich wpływ, zawęził ich pole działania i zasłonił ich światło. Zamiarem Bożym jest aby prawda dotarła do wszystkich, żeby nikt nie pozostał w ciemności nie znając jej zasad i żeby wszyscy zostali przez nią wypróbowani i zdecydowali za lub przeciw niej, by wszyscy zostali ostrzeżeni i pozostawieni bez możności usprawiedliwienia się. Plan kolonizowania czy przeprowadzania się z innych miejsc, w których niewiele jest światła i koncentrowania wpływów w jednym miejscu równa się pozbawieniu światła w drugim miejscu gdzie Bóg życzy sobie aby tam świeciło.S2 633.2

    Uczniowie Chrystusa byli rozproszeni po całym świecie a nie poczuwają się do odpowiedzialności i obowiązku na nich spoczywającym aby oświecili innych. Jeśli będzie jeden czy dwóch w jednym miejscu, to pomimo iż będzie ich niewielu, mogą tak prowadzić swoje życie przed światem że ich wpływ przekona niewierzących do szczerości ich wiary. Uczniowie Jezusa nie spełnią zamierzeń i woli Bożej jeżeli będą zadowoleni z posiadanej wiedzy biblijnej. Powinni stać się studentami Biblii. Chrystus poleca swoim uczniom: “Badacież się Pism boć się wam zda że w nich żywot wieczny macie, a one są, które świadectwo wydawają o mnie”. Jana 5,39. A Piotr nas upomina: “Ale Pana Boga poświęcajcie w sercach waszych. A bądźcie zawsze gotowi ku daniu odpowiedzi każdemu domagającemu się od was rachunku o tej nadziei, która w was jest”. 1 Piotra 5,14-15.S2 633.3

    Wielu, którzy głoszą, iż wierzą w prawdę tych ostatnich dni, posiadają braki. Zaniedbali najważniejsze sprawy. Ich rozmowy są powierzchowne, nie przepojone głęboką wiarą, nie są szczere i rzetelne. Nie wiedzą dlaczego wierzą. Czynią to dlatego że inni w nią wierzą i przyjmują ją jako pewnik. Nie potrafią udowodnić dlaczego wierzą. Pozwolili by ich umysły zostały zaplątane mniej ważnymi sprawami a ich zainteresowania wiecznością stają się drugorzędne. Ich własne dusze są skarłowaciałe i kalekie pod względem duchowego wzrostu. Nie wydają światła ani uczą się przez doświadczenia czy przez mądrość, którą mają przywilej i obowiązek zdobywać. Siła i stabilność istnieje jedynie w nauczycielach o prawym sercu.S2 634.1

    Chrystus i jego ukrzyżowanie winny stać się tematem naszych myśli i pobudzać najgłębsze uczucia w naszych duszach. Prawdziwy uczeń Chrystusa docenia wielkie zbawienie, które On przygotował dla niego i pójdzie wszędzie tam gdzie on idzie. Będzie uważał za przywilej, że może nieść ciężar, który nałożył na niego Chrystus. Jedynie poprzez krzyż możemy ocenić wartość ludzkiej duszy. Taka jest wartość ludzi, za których umarł Chrystus, że Ojciec jest usatysfakcjonowany niezmierzoną ceną, którą zapłacił dla zbawienia człowieka, poświęcając własnego Syna by ich ratować. Jakaż jest w tym okazana miłość, miłosierdzie i mądrość w całej swej okazałości! Wartość człowieka ocenić można jedynie wchodząc na Kalwarię. Poprzez tajemnicę śmierci Chrystusa możemy ocenić wartość człowieka.S2 634.2

    Cóż to jest za wielka odpowiedzialność żeby połączyć się ze Zbawicielem świata w ratowaniu człowieka! Praca ta wymaga ofiarności, dobroczynności, wytrwałości, odwagi i wiary. Lecz ci, którzy służą temu światu, mówią słowo i uczą lecz nie posiadają wiary. Dlatego takie są słabe rezultaty ich pracy. Wielu tych, którzy głoszą iż są sługami Chrystusa, okazują zadziwiającą obojętność widząc jak nienawróceni wokół nich idą na zginienie. Sługa Chrystusa nie może być spokojnym i obojetnym widząc że przedstawiana przez niego prawda nie posiada mocy i nie rozbudza duszy. Powinien oddać się modlitwie, pracować i modlić się bezustannie. Ci, którzy zostali pozbawieni duchowego błogosławieństwa, pozwalajacy sobie na zaniechanie walki o te błogosławieństwa, tacy pozwalają by szatan triumfował. Potrzebna jest uparta i trwała wiara. Słudzy Boży muszą bardziej towarzyszyć Chrystusowi i iść za jego przykładem we wszystkim, w czystości życia, w ofiarności, dobroczynności, pilności i wytrwałości. Powinni pamiętać że pewnego dnia będzie o nich świadczyć sprawozdanie z najmniejszych braków w obowiązkach.S2 635.1

    Brat D. nie dostrzegł że zachęcając braci by przeprowadzili się w jego okolice sprowadza pewną odpowiedzialność na siebie i na zbór. Nie wiedział że trzeba będzie wiele czasu i pracy aby utrzymać ich w takim stanie żeby byli pomocą a nie przeszkodą. Myślał że zbierając rodziny u siebie utworzy zbór, który by znosił jego troski i brzemiona. Ale okazało się w Bordoville jak i w Battle Creek że im więcej braci tam się sprowadziło tym bardziej byli obciążeni pracownicy, którym leżała na sercu sprawa Boża. Mężczyźni i kobiety o zróżnicowanych umysłach i organizacjach mogliby się zgromadzać razem i żyć w słodkiej harmonijności gdyby doceniali innych więcej od siebie, gdyby miłowali swojego bliźniego jak samego siebie w taki sposób jak nakazał to Pan.S2 635.2

    Najtrudniej jest oddziaływać na umysły, które nie są pod szczególnym wpływem Ducha Bożego a są wystawione na wpływ szatana. Samolubstwo tak zapanowało w sercach mężczyzn i kobiet i tak ulegli grzeszności że powinni unikać dużych zgromadzeń ponieważ to ich nie uczyni szczęśliwymi.S2 636.1

    Ludzie, którzy naprawdę byliby potrzebni bratu D. to ci, którzy byli zdolni wywierać wpływ na innych, tych uważał za najlepsze towarzystwo. Tacy mężczyźni i kobiety są właśnie potrzebni żeby wiernie trzymać straż na całym świecie, żeby przekonać bezbożnych że istnieje moc w religii Chrystusa. Tacy ludzie są prawdziwą solą ziemi. Bóg nie byłby zadowolony gdyby zbierali się na jednym miejscu przez co pomniejszyłoby się pole działania i ich użyteczność. Ludzie, na których można polegać, rzadko wstępują do dzieła przez to że serca ludzi tak są przepojone samolubnością i interesami że poza tym nie widzą nic innego.S2 636.2

    Gdyby w Battle Creek była pewna ilość wybranych ludzi, to Bóg byłby z tego zadowolony i gdyby poświęcili własne, samolubne interesy dla dobra sprawy, to byłoby to pójściem śladami Zbawiciela, który porzucił swoją chwałę, majestat i wysoką pozycję i z powodu nas stał się ubogi żebyśmy przez jego ubóstwo mogli stać się bogatymi. Chrystus poświęcił się dla człowieka lecz człowiek niechętnie poświęca się dla Chrystusa. Gdyby pewna liczba ludzi odpowiedzialnych, o prawym sercu, noszących ciężary ludu i na których można by było polegać jak na żołnierzach, odpowiedziałaby natychmiast na wezwanie o pomoc gdyby ta pomoc była potrzebna, gdyby przeprowadzili się do Battle Creek, to Bóg zostałby tym uwielbiony. Bogu są tam potrzebni ludzie, na których można polegać i którzy stale będą stać po właściwej stronie w czasie niebezpieczeństw, i którzy wiernie walczyć będą z wrogiem, zamiast stać wraz z tymi, którzy dokuczają ludowi Bożemu i bronią tych, którzy osłabiają ręce sług Bożych. Tacy obracają swą broń przeciwko tym, których Bóg nakazał bronić. Żeby zbór mógł się rozwijać musi mieć ludzi, na których może polegać podczas niebezpieczeństw, ludzi wiernych i niesamolubnych, którym interesy sprawy Bożej leżą bliżej na sercu niż cokolwiek dotychczasowego dotyczącego ich własnych poglądów czy świeckich interesów.S2 636.3

    Zbory nie składają się całkowicie z czystych i szczerych chrześcijan. Nie wszystkie nazwiska wypisane w księgach zborowych godne są aby tam się znajdowały. Życie i charakter niektórych w porównaniu z innymi jest jak złoto wymieszane ze śmieciami. Nie musiałoby tak być. Ci, którzy są wartościowi w życiu i w wpływach, powinni docenić ważność naśladowania Jezusa i czynienia życia Chrystusa swoim wzorem i przykładem. Wymagać to będzie wysiłku, rozmyślania i żarliwej modlitwy. Aby zwyciężyć nad samolubstwem i uczynić sprawę Bożą nadrzędną, to również wymaga wiele pracy. Niektórzy zdobyli się na wysiłki, pracowali nad osobistą dyscypliną i zdobyli drogocenne zwycięstwo. Ci, którzy uważają własne sprawy za nadrzędne, żyją sami dla siebie. Ich charakter w oczach Bożych jest bezwartościowy tak jak plewy.S2 637.1

    Brat D. miał więcej pracy niż jest to wymagane od jednego człowieka dla sprawy zboru w jego miejscu zamieszkania. Jeżeli przez krótki czas był nieobecny w pracy dla innych, cięższe i ważniejsze brzemię spoczywało na nim kiedy wracał do domu. Pozwolił aby spoczywało na jego barkach, przytłoczony schylał się pod ich ciężarem. Bracia D. byli w niebezpieczeństwie przedstawiania swojego własnego życia jako przykład i sprawdzian. Własne “ja” nie może zgubić z oczu Chrystusa. Ci bracia powinni mniej mówić o sobie a wywyższać Chrystusa. Powinni być skryci w Chrystusie i pozwolić by on sam był doskonałym wzorem, który wszyscy powinni naśladować.S2 637.2

    Gdzie byli członkowie zboru, na których można było polegać w czasie próby i niebezpieczeństwa? Gdzie byli bojący się Boga ludzie kiedy należało się zebrać pod sztandarem gdy wróg starał się o zdobycie przewagi? Niektórzy, którzy powinni byli stać na swoich stanowiskach na straży, okazali się niewierni gdy pomoc ich była najbardziej potrzebna. Ich postępowanie wykazało że nie troszczyli się specjalnie o postęp dzieła i sprawy Bożej. Niektórzy uważali że zbyt dużo się od nich wymaga i zamiast radosnego podejścia aby uczynić wszystko co mogli, rozsiedli się w wygodnych fotelach szatańskich i odrzucili czynienie czegokolwiek.S2 638.1

    Niektórzy byli stale zazdrośni. Brat E. należał do tej klasy. Był zadziwiająco uparty przez co brnął dalej swoją drogą żeby nie ucieszyć swoich współbraci gdyby odmienił swój sposób działania. Ale tak lubi mieć własne zdanie że pozwala by sprawa Boża ucierpiała zamiast zmienić swoje postępowanie. Brat E. nie jest człowiekiem na którym można polegać. Podatny jest na pokusy szatana i często znajduje się pod jego kontrolą. Ma samolubne i nieposkromione serce. Jest obłudny, w jednym momencie nienawidzi, nagle miłuje, to znów nienawidzi. Nieraz jest życzliwy a innym razem zazdrosny, zawistny i bardzo samolubny. Nie może on udoskonalić swojego charakteru chrześcijańskiego dopóki nie da odporu pokusie, opanuje swoją upartą wolę i okaże ducha pokory i gotowość by dostrzegać i wyznawać swoje błędy. Czasem był wierny i żarliwy. Wtedy dawał się ponieść fali w odwrotnym kierunku i folgował zazdrości, zawiści i nieufności. Własne “ja” i samolubne interesy były nadrzędne, stale szukał braków i podejrzewał że inni nie doceniają go lecz chcą go skrzywdzić. Bracie E., potrzebne ci jest całkowite nawrócenie. Nie wystarcza tylko głosić prawdę. Można ją uznawać całkowicie a jednocześnie nic nie znać, być bez doświadczenia wiary w swoim codziennym życiu, bez uświęcającego wpływu prawdy na serce i życie oraz być bez mocy prawdziwej pobożności.S2 638.2

    Prawda jest wystarczająco święta i mocna, jest w stanie spowodować rzetelne nawrócenie w sercu i życiu tych, którzy zostaną przez nią uświęceni. Brat E. jest zdolny do wywierania wpływu dla dobra. Jeżeli poskromi własne “ja” i upokorzy swoje serce przed Bogiem może stać się prawdziwym nosicielem jarzma Chrystusowego. Może stać się pożytecznym a nie przeszkodą dla swojej rodziny i dla innych. Osłabia on sprawę Bożą w Bordoville przez wady swego chrześcijańskiego charakteru. Jeżeli Brat E. będzie żył według światła, które otrzymał, to wypracuje swoje zbawienie w bojaźni i ze drżeniem przez co pozwoli aby jasne światło oświecało drogę innych i uwielbiało Boga. Sprawa brata E. przedstawia problem innych działających w zborze a potrzebujących tego samego nawrócenia w swoich sercach aby się stali dobrymi chrześcijanami.S2 639.1

    Brat E. mógłby stać się bardziej pożyteczny w swoim życiu aniżeli jest obecnie i był kiedykolwiek. Bóg nie powołał go specjalnie do służby w słowie i w naukach. Nie posiada na to stanowisko kwalifikacji ale może wykonywać dzieło dla Pana i być pomocny podczas nabożeństw. Jeżeli sam będzie żył według danego mu światła to będzie się ono odbijało w nim na korzyść innych. Może być błogosławieństwem dla innych, może pocieszać i zachęcać przygnębionych lecz aby to czynić, powinien zachęcać siebie do pełniejszej nadziei ducha w samym sobie nie zgadzając się na patrzenie na wszystko w czarnych kolorach i mówienie w zrezygnowany sposób. Powinien okazywać radość, nadzieję i odwagę w swoich słowach a nawet tonem i gestami swojego głosu.S2 639.2

    Siostra G. nie jest zdrowa lecz nie stara się o najlepsze wykorzystanie swojej sytuacji. Pozwala aby wróg kierował jej umysłem i pogarsza swoje trudności przez upór. Cierpi na dolegliwości ciała i należy się jej współczucie. Ale zniecierpliwienie, zrzędność, narzekanie i niepotrzebne żale nie zmniejszają jej dolegliwości i nie przynoszą szczęścia ale tylko pogarszają problem.S2 639.3

    Świat jest pełen niezadowolonych ludzi, którzy patrzą ponad szczęście i błogosławieństwa w ich zasięgu. Stale szukają szczęścia i zadowolenia, których sami nie stwarzają. Stale tęsknią za jakimś odległym i większym dobrem od tego, które posiadają i są ustawicznie w stanie wielkiego niezadowolenia. Pobłażają niewierze i niewdzięczności przez to że pogardzają błogosławieństwami znajdującymi się na ich drodze. Zwyczajne codzienne błogosławieństwa życia nie są przez nich mile widziane podobnie jak manna dla dzieci Izraela.S2 640.1

    Chrystus mówi do siostry G.: “Pójdźcie do mnie wszyscy, którzyście spracowani i obciążeni a Ja wam sprawię odpocznienie. Weźmijcie jarzmo moje na się, a uczcie się ode mnie, żem Ja cichy i pokornego serca a znajdziecie odpocznienie duszom waszym. Albowiem jarzmo moje wdzięczne jest a brzemię moje lekkie jest”. Mateusza 11,28-50. Słowa, zachowanie i ogólny przykład siostry G. uczy nas zupełnie czegoś innego niż nauka jaką dawał nasz Pan. Lekceważąc błogosławieństwa, które są do jej dyspozycji i niespokojnie szukając szczęścia, wiele traci. Jej wysiłki nie zostają wynagrodzone a jej bezowocne poszukiwania przynoszą wielkie nieszczęście jej i wszystkim, którzy się z nią stykają.S2 640.2

    Brat G. powinien być cierpliwy i wyrozumiały i osłaniać ją troskliwie przed niepotrzebnymi kłopotami gdyż ona nie jest przygotowana by je znosić. Żona z kolei powinna pilnować skradającego się wroga i podjąć się znoszenia życiowego ciężaru bez narzekania i bez szemrania osładzając życie wszystkim wdzięcznością że nie jest jeszcze cięższy. Brat G. ma skłonności patrzenia na wszystko z krytycznego punktu widzenia. Widzi wszystko w ciemnych kolorach. Powinien z zadowoleniem wykonywać obowiązki dnia dzisiejszego a nie unieszczęśliwiać się trapieniem o jutrzejszy dzień. Nie potrzebuje wykonywać obowiązków przyszłego tygodnia lecz te, które mu przynosi dzień dzisiejszy.S2 640.3

    Brat i siostra G. powinni połączyć swój wpływ mówiąc: “Dosyć ma dzień swego utrapienia”. Mateusza 6,34. Nieszczęściem jest martwienie się kłopotami przyszłego tygodnia. One uczynią bieżący tydzień bardziej gorzkim. Kiedy nadejdą prawdziwe kłopoty Bóg przygotuje każdego do ich pokonania. Kiedy Jego opatrzność pozwoli aby przyszły to pomoże je znieść. Narzekania zachmurzają, plamią duszę i zasłaniają innym jasne światło słoneczne.S2 641.1

    Brat G. mógł pomóc bratu H. jednocześnie pomagając sobie lecz samolubstwo brata G. odebrało bratu H. korzyści a i brat G. nic przez to nie skorzystał w obawie że działałby na rzecz innych. Brat G. nie miłował swego bliźniego jak siebie samego a jego wyjątkowe samolubstwo w wielu sprawach pozbawiło go dóbr i błogosławieństw Bożych. W końcu samolubstwo nikomu nie przynosi korzyści gdyż Bóg wszystko zna i oddaje każdemu według jego dzieła. “Albowiem cobykolwiek siał człowiek, to też żąć będzie”. Galacjan 6,7. “Kto skąpo sieje, skąpo też żąć będzie”. 2 Koryntian 9,6.S2 641.2

    Wspomniałam tych ludzi żeby przedstawić prawdziwy stan wielu w zborze w Bordoville, których stan i położenie są podobne. Wielu zgromadzonych w tym miejscu przyniosło swoje kłopoty i problemy bratu D. aby on się nimi martwił. Gdyby nie zazdrość lecz umiłowanie Boga, to wsparliby jego ramiona, pocieszyli jego serce i wysłali go żeby pracował dla zbawienia dusz podczas gdy ich modlitwy podążałyby za nim jak ostre sierpy na polach żniw. Ich brak poświęcenia dla Boga osłabił ich wiarę, to osłabiło ręce brata D., zniszczyło jego odwagę i uczyniło jego pracę na polu ewangelii niemalże bezużyteczną. Problemy zboru okaleczyły jego wysiłki tak w domu jak i poza nim i ograniczyły się do miejsca jego zamieszkania. Takie ograniczenia pracy głównie do jednego miejsca powodują więdnięcie wpływu na duchowe zainteresowania i żarliwość sług Chrystusa.S2 641.3

    By wzrastać w łasce i znajomości prawdy, pracownicy muszą mieć zróżnicowane doświadczenia. Najlepiej zdobywa się je przez dłuższą pracę na innych polach misyjnych, w innych okolicach, w których zetkną się z wszystkimi klasami ludzi o różnych umysłach i gdzie jest zróżnicowany rodzaj pracy. Będą potrzebni żeby sprostać potrzebom ludzi o różnorodnych pojęciach. To kieruje prawdziwego sługę do Boga, do Biblii po światło, siłę i wiedzę, aby mieć pełne kwalifikacje potrzebne do usługiwania ludziom. Powinni usłuchać napomnienia danego Tymoteuszowi: “Staraj się abyś się doświadczonym stawił Bogu robotnikiem, któryby się nie zawstydził i któryby dobrze rozbierał słowo prawdy”. 2 Tymoteusza 2,15. “Któż tedy jest wierny szafarz i roztropny, którego Pan postanowi nad czeladzią swoją aby im na czas wydawał obrok naznaczony?” Łukasza 12,42. Potrzebna jest mądrość żeby wybrać odpowiedni temat do każdej sytuacji i okazji.S2 642.1

    Brat D. nie wyrastał na skutecznego pracownika, skarłowaciał. Jego tok myślenia został zawężony a siła duchowa osłabła. Powinien być teraz dobrym i rzetelnym pracownikiem. Zamiast oddać się całkowicie swej pracy, usługiwał przy stołach. Paweł napominał Tymoteusza:S2 642.2

    “Ale bądź przykładem wiernych w mowie, w obcowaniu, w miłości, w duchu, w wierze, w czystości. Póki nie przyjdę pilnuj czytania, napominania i nauki. Nie zaniedbywaj daru Bożego, który w tobie jest, któryć dany jest przez prorokowanie z włożeniem rąk starszych. O tem rozmyślaj, tem się zabawiaj aby postępek twój jawny był wszystkim. Pilnuj samego siebie i nauczania, trwaj w tych rzeczach, bo to czyniąc i samego siebie zbawisz i tych, którzy cię słuchają”. 1 Tymoteusza 4,11-16.S2 642.3

    Brat D. jest aktywny i chętny do noszenia brzemion nie związanych z jego powołaniem. Jego umysł i czas jest zbytnio poświęcony sprawom doczesnym. Niektórzy kaznodzieje zachowują pewną godność, która nie jest zgodna z życiem Chrystusa i nie chcą być użyteczni by zająć się pracą fizyczną kiedy okazja tego wymaga by ulżyć tym, u których są goszczeni. Ćwiczenia fizyczne okazałyby się dla nich błogosławieństwem a nie czymś szkodliwym. Sami zyskaliby na tym gdyby pomagali innym. Niektórzy znowu przechodzą do drugiej skrajności. Wtedy gdy ich czas i siły potrzebne są dla dzieła Bożego, gotowi są pracować i stawać się sługami dla wszystkich, nawet w rzeczach doczesnych. Okradają Boga z pracy której od nich wymaga. Wówczas sprawy mało ważne zajmują drogocenny czas, który należałoby poświęcić interesom spraw Bożych.S2 643.1

    Brat J. N. Andrews tak zbłądził. Czas i siły, które poświęcał korespondencji ze swoimi braćmi odpowiadając na ich listy z pytaniami, należało poświęcić specjalnym sprawom ogólnej pracy dla Boga. Lecz niewielu rozumie jaka odpowiedzialność spoczywa na kaznodziejach, którzy niosą brzemię tej sprawy. Bracia często odwołują tych ludzi od pracy żeby zajęli się mało znaczącymi sprawami lub by załatwiali jakąś sprawę kościelną, którą sami mogliby załatwić. “A jeźli komu z was schodzi na mądrości, niech prosi u Boga, który ją szczerze wszystkim daje a nie wymawia i będzie mu dana. Ale niech prosi z wiarą nic nie wątpiąc albowiem kto wątpi jest podobny wałowi morskiemu, który od wiatru pędzony i miotany bywa”. Jakuba 1,5-6. Musi być szczery i wytrwały. Jeśli jednak będzie się stale wahał i wątpił w to że Bóg naprawdę uczyni to co obiecał, to nic nie otrzyma.S2 643.2

    Wielu oczekuje od swoich kaznodziejów żeby przynieśli im światło Boże uważając że jest to tańszy sposób niż zadanie sobie trudu pójścia przed oblicze Boże samemu. Tacy wiele tracą. Gdyby codziennie postępowali za Chrystusem i uczynili go swoim przewodnikiem i doradcą, mogliby jasno poznać jego wolę i tą drogą zdobyć cenne doświadczenia. Z braku właśnie tego doświadczenia bracia głoszący prawdę podążają w świetle kogoś innego, nie są zapoznani z Duchem Bożym i nie znają jego woli, przez co ich wiara jest chwiejna. Są niestałymi ponieważ zaufali innym by przez nich zdobyć doświadczenia. Uczyniono wystarczające przygotowania by każdy syn i córka Adama mógł sam zdobyć wiedzę o świętej woli Bożej, by udoskonalić swój charakter chrześcijański i aby zostać oczyszczonym przez prawdę. Bóg zostaje zniesławiony przez tę klasę ludzi, która głosi że idzie za Chrystusem, a jeszcze nie ma doświadczenia i wypróbowanej wiedzy o tym co święte lub o tajemnicy pobożności.S2 644.1

    Brat D. miał mnóstwo trosk domowych. Powiększenie się ilości członków zboru nie pomniejszyło tego brzemienia. Powiększenie ilości osób w jego rodzinie było dla niego zbyt wielkim obciążeniem aby móc stać się dobrym pracownikiem. Jego praca dla Boga stała się jakby zardzewiałą i wymagała polerowania. Jego świadectwo musi być ożywione przez moc Ducha Bożego. Bracia w Bordoville, którzy nie mają specjalnego zadania w usługiwaniu i nauczaniu, powinni interesować się kto potrzebuje pomocy i pomóc mu. Wielu zamyka oczy na dobro, które powinni uczynić dla drugich, a przez swoje zaniedbanie tracą błogosławieństwo, które mogliby otrzymać. Pozostawiono brata D. aby niósł brzemię, które oni powinni uważać za swój obowiązek i nosić go jako przywilej.S2 644.2

    Naszą pracą na tym świecie jest życie dla dobra innych by ich uszczęśliwiać, być gościnnymi. Często możemy przy niewielkim wyrzeczeniu gościć tych ludzi w naszych domach, którzy potrzebują naszej pomocy, dobrodziejstwa i towarzystwa. Niektórzy unikają tego pożytecznego ciężaru. Lecz są i tacy, którzy potrafią go nieść. Ponieważ ogół braci nie lubuje się w gościnności i nie bierze równego udziału w tych chrześcijańskich obowiązkach, to tych niewielu, którzy mają szczere serca i którzy chętnie biorą problemy drugich na swoje barki, są zbytnio obciążeni. Zbór powinien szczególnie dbać o to by odciążyć swoich duszpasterzy od dodatkowych ciężarów pod tym względem. Duszpasterze, którzy są aktywnie zajęci pracą dla zbawienia dusz, są stale ofiarnymi.S2 645.1

    Świadectwa brata D. winny zostać ożywione łaską Bożą. Potrzebuje on ponownego namaszczenia by mógł zrozumieć ogrom pracy i poświęcić całą swoją istotę dla rozwoju sprawy Bożej. Nasz Pan ma dosyć pracy do rozdzielenia wśród wszystkich jego wiernych. Wszyscy mogą okazywać mu chwałę jeżeli zechcą. Lecz większość tego odmawia. Głoszą swoją wiarę lecz nic nie czynią dla niej. Ich wiara jest martwa bo jest samolubna. Unikają odpowiedzialności dlatego też zostaną wynagrodzeni według swoich uczynków. Przez to, że niektórzy nie niosą brzemienia, które mogliby ponieść czy nie robią tego co by mogli, to praca tych kilku ofiarnych jest zbyt wielka. Widzą tyle do zrobienia że nadwyrężają swoje siły i prędko się wyczerpują.S2 645.2

    Obecnie Bóg apeluje o pracowników, których zainteresowania dotyczą jego dzieła i jego spraw. Kaznodzieje zajęci tą pracą muszą być ożywieni Duchem i mocą prawdy, której nauczają, wtedy będą wywierali wpływ. Lud rzadko wznosi się na wyższy poziom od swojego kaznodziei. Jego duch umiłowania świata ma wpływ na innych. Ludzie wykorzystują jego wady jako usprawiedliwienie swojego umiłowania świata. Uspokajają swoje sumienie uważając że wolno im miłować rzeczy i życie tego świata i trwać w obojętności wobec spraw duchowych ponieważ tak też postępują kaznodzieje. Oszukują własne dusze i przyjaźnią się ze światem, który według wypowiedzi apostoła jest wrogiem Boga.S2 645.3

    Kaznodzieja powinien być przykładem dla owczarni. Powinien stale okazywać swą miłość do dusz i takie samo poświęcenie dla sprawy jakie chciałby widzieć u ludzi. Kaznodzieje w Vermont popełniali wielki błąd w swojej pracy. Raz po raz przechodzili po tym samym terenie żeby pomóc zborowi podczas gdy należałoby popracować nad samym sobą by móc stanąć na poziomie skąd Bóg mógłby błogosławić ich wysiłki i uczynić je owocnymi. W Vermont nie było ani jednego w pełni sprawnego i rzetelnego pracownika, dostatecznie wykwalifikowanego żeby właściwie wykonywał dzieło Boże.S2 646.1

    Brat i siostra I. są inwalidami. Bóg nie obarcza ich bardzo wielką odpowiedzialnością. Muszą się bardzo wystrzegać żeby nie zawężać swojego wpływu. Nie mając własnych dzieci by okazywać im rodzicielską miłość i troskę, znajdują się w niebezpieczeństwie wpadnięcia w samolubstwo i ciasnotę w swoich poglądach i odczuciach. Wszystko to ma zły wpływ na dzieło Boże. Powinni pracować a nie wywyższać się uważając się standardem dla innych. Ci, którzy nie mają własnych dzieci, którym mogliby poświęcić swoje myśli i pracę wymagającą wyrozumiałości i miłości, muszą się wystrzegać aby ich myśli i praca nie koncentrowały się na samych sobie. Mają zbyt słabe kwalifikacje aby pouczać rodziców na temat wychowywania dzieci gdyż nie mają żadnego doświadczenia w tej dziedzinie. Jednakże w wielu przypadkach ci, którzy nie mają dzieci, są pierwszymi gotowymi pouczać tych, którzy je mają, podczas gdy ci pierwsi sami w wielu przypadkach zachowują się jak dzieci. Nie można ich wyprowadzić z pewnego sposobu postępowania i sami wymagają więcej troski aniżeli dzieci. Samolubstwem jest mieć wytyczony sposób postępowania i podążania za nim przeszkadzając innym.S2 646.2

    Te drobne rzeczy są sprawdzianem charakteru. Bóg cieszy się ze szczerych dowodów ofiarności, które są czynione z ochotnego serca i uprzejmie. Nie powinniśmy żyć sami dla siebie lecz dla innych. Powinniśmy być błogosławieństwem dla innych przez zapomnienie o sobie a myślenie o innych. Powinniśmy pielęgnować miłość, wyrozumiałość i w tym pozostawać niezmiennymi.S2 647.1

    Bardzo niewielu rozumie dobrodziejstwa trosk, odpowiedzialności i doświadczenia jakie dzieci sprowadzają na rodzinę. Wielu ma liczną rodzinę, którą wychowują bez dyscypliny. Rodzice zaniedbują cenne powiernictwo i święty obowiązek, który — jeśli będzie wiernie wykonywany w bojaźni Bożej — zdobędzie nie tylko im, ale również i dzieciom gotowość wejścia do królestwa niebieskiego. Ale dom bez dzieci jest smutnym miejscem. Sercom bezdzietnych małżonków zagraża stan samolubstwa, umiłowanie własnych wygód i spełnianie własnych zachcianek. Ubiegają się o współczucie lecz nie potrafią współczuć innym. Troska i uczucie wobec zależnych od nas dzieci, usuwa szorstkość z naszych charakterów, czyni nas łagodnymi i współczującymi i ma wpływ na kształtowanie bardziej szlachetnych cech naszego charakteru. Wielu jest schorowanych fizycznie, umysłowo i moralnie ponieważ ich uwaga zwrócona jest prawie całkowicie ku sobie. Przed stagnacją mogłaby ich uratować zdrowa witalność młodego umysłu i niespokojna energia dzieci.S2 647.2

    Brat J. jest w podeszłym wieku. Żadna ważna odpowiedzialność nie powinna na nim spoczywać. Bóg jest zasmucony gdy widzi niewłaściwą miłość dla własnych dzieci. Zbytnio starał się im pomóc finansowo by ich nie obrazić. Starając się im dogodzić skrzywdził je. Ludzie tacy nie są rozsądni w wydawaniu środków nawet ze świeckiego punktu widzenia. Zaś z religijnego punktu widzenia mają wielkie braki. Nie posiadają skrupułów ani sumienia względem spraw religijnych. Nie zaszczycają społeczeństwa swoim stanowiskiem i wpływem dla świata ani nie zaszczycają sprawy Bożej przez czyste, chrześcijańskie, moralne i dobre uczynki w służbie Chrystusa. Nie są przygotowani ani przyzwyczajeni do poświęcenia się i samodzielności, które powinno być dla nich zabezpieczeniem w życiu. Jest to wielki grzech spoczywający na rodzicach. Nie uczą swych dzieci dyscypliny i wychowania dla Boga. Nie uczą ich samodzielności, stabilności charakteru i potrzeby posiadania rezolutnej i dobrze ukierunkowanej woli. Zaś większość dzieci w tym wieku pozostawione są po to aby wychowywały się same. Nie uczy się ich potrzeby rozwijania swoich fizycznych i umysłowych sił dla szlachetnego celu by swoim wpływem były błogosławieństwem dla społeczeństwa ani żeby mieć podstawowe kwalifikacje do chrześcijańskiego życia i udoskonalać pobożność w bojaźni przed Bogiem.S2 647.3

    Brat J. popełnił błąd powierzając swoją własność dzieciom. Złożył przez to na ich barki odpowiedzialność do której nie byli przygotowani. Wyłączył spod kontroli swoje środki a zbierał je od braci za swoją marnie płatną pracę. Bóg nie został uwielbiony jego sposobem postąpienia ze swoją własnością. Usprawiedliwiał złe postępowanie swoich dzieci niezgodne z wiarą czy wymogami Biblii. Powiedział wprost swym złym dzieciom że będzie to dobre dla nich podczas gdy Bóg wyraźnie oznajmił że będzie to niedobre.S2 648.1

    Błędy brata J. okazują wielki brak niebiańskiej mądrości i w znacznym stopniu zdyskwalifikowało go to z poważnej pracy spoczywającej na wiernym słudze Chrystusa. Czym będzie mógł się bronić brat J. przed Bogiem gdy go zawezwie by zdał sprawozdanie ze swojej służby? Dał się prowadzić przez bezbożne umysły swych dzieci i nie czuł potrzeby szukania porad sług Bożych, którzy trwają w świetle Bożym. Dał się prowadzić wypaczonym współczuciem i jego osąd był niewłaściwy. Poruszał się jak człowiek niewidomy. Jego postępowanie było szkodliwe dla niego samego i dla sprawy Bożej.S2 648.2

    Nie tylko kaznodzieje powinni przychodzić do zborów by modlić się i apelować o to co potrzebne jest w Vermont. Ludzie Vermontu również winni stale modlić się o pracowników. Potrzebni są poważni i gorliwi pracownicy żeby wzmocnić to co zostało dokonane przez służbę dla duchowych potrzeb ludu. Dla sprawy Bożej wszędzie są potrzebni nosiciele brzemion ludu, a w szczególności w Vermont. Ludzie przemierzają ten sam teren wiele razy lecz nie potrafią wiele o ile w ogóle coś zdziałać. Spędzają przyjemnie czas na wizytach u swoich braci i zazwyczaj jest to jedyny efekt który wykonali a oczekują wynagrodzenia za ten czas.S2 649.1

    Gdy to piszę, przed oczami przedstawia mi się sprawa brata i siostry K. Nie okazywali troski dla innych. Nie poczuwali się do odpowiedzialności spoczywającej na nich aby nosić brzemię. Przedstawiono mi brata K. jako jeden ze sposobów tych, którzy odczuwali iż mają pracę do wykonania dla naszego Pana. Rzeczywiście, lecz czy chcieliby ją wykonać? Istnieją rzetelni pracownicy poświeceni dla sprawy Bożej, którzy mają doświadczenia w pracy misyjnej i poświęcają jej swoje siły i czas dla służby Bożej. Tych należałoby otoczyć troskliwą opieką. Ale ci, którzy jedynie wychodzą od czasu do czasu by odwiedzać zbory, zwłaszcza tacy, którzy nie mają rodziny na utrzymaniu i mają środki do życia, nie powinni czerpać ze skarbca Bożego.S2 649.2

    Ani brat ani siostra K. nie mieli doświadczenia w poświęceniu się prawdzie aby być bogatymi w dobre uczynki przez co składaliby swoje skarby w niebie. Ich współczucie, troska i cierpliwość nie zostały poruszone przez uzależnione i kochające dzieci. Zabiegali jedynie o swoją samolubną wygodę. Ich serca nie były źródłami wytryskującymi żywym strumieniem czułości i miłosierdzia. Błogosławiąc innych, życząc im dobrze, jak też czyniąc im miłosierdzie i łaskawość, sami otrzymaliby błogosławieństwo. Ich użyteczność była zbyt ograniczona. Jeżeli tacy nie przeobrażają się w myślach i zachowaniu, i nie zostaną odnowieni przez Ducha Chrystusowego, to nie mogą stać się rzetelnymi i skutecznymi pracownikami w dziele Zbawiciela. Jego życie jest przykładem dla chrześcijan. Samopoświęcenie i bezinteresowna życzliwość powinny charakteryzować ich życie. Zainteresowanie samym sobą u ciebie jest zbyt widoczne. O, jak niewiele wie brat K. czym jest praca dla Boga, że jest ona znoszeniem cierpienia Chrystusowego i podążaniem śladami samopoświęcającego się Zbawiciela!S2 649.3

    Sługa Chrystusa — nauczyciel prawdy i prawdziwy pasterz jest w pewnym sensie sługą wszystkich, rozumiejących potrzeby wszystkich i wiedzącym jak być użytecznym tu i tam w ważnej pracy dla zbawienia dusz. Człowiek, który uczy, iż głosi prawdę, a przebywa gdzie mu się podoba pracując jak sam uważa za stosowne i unika odpowiedzialności, nie niesie krzyża za Chrystusem ani nie spełnia urzędu sługi ewangelii. Niewielu wie z doświadczenia czym jest cierpienie w imieniu Chrystusa. Pragną być podobni do Chrystusa lecz wolą unikać niedostatku i cierpień dla jego imienia. Chętnie dzieliliby jego chwałę lecz nie będą przychodzić do niego przez wiele samopoświęcenia i utrapień.S2 650.1

    Nie było wielkim wysiłkiem ze strony brata K. aby szukać cennej prawdy gdyż wybrani ludzie przez Boga włożyli mu argumenty do rąk, które były jasne, proste i przekonujące. Do trudnych punktów obecnej prawdy dotarli niektórzy przez żarliwe wysiłki, dla której pracując, poświęcili się. Post i żarliwa modlitwa do Boga skłoniły Pana, aby otworzył swe skarbce prawdy dla ich zrozumienia. Nieraz spotykano się twarzą w twarz z przebiegłymi przeciwnikami i chełpliwymi Goliatami, chociaż częściej za pośrednictwem pióra szatan nakłaniał ludzi do ostrej opozycji by zaślepiać oczy i zaciemniać umysły ludzkie. Kilku, którzy mieli w sercu interes sprawy i prawdy Bożej, zostali pobudzeni do obrony. Nie dbali o wygodę lecz gotowi byli nawet ryzykować swoje życie dla dobra sprawy.S2 650.2

    Ci gorliwi poszukiwacze prawdy ryzykowali swymi bogactwami, siłą i całym życiem, działając dla obrony prawdy i rozgłaszania mądrości i wiedzy. Wyszukiwano ogniwo za ogniwem, prawdę za prawdą aż stanęła w doskonałej harmonii, tworząc piękny łańcuch. Ci ludzie o dociekliwych umysłach wydobywali argumenty i uczynili je tak jasnymi że nawet dziecko mogłoby je zrozumieć. Jakże łatwo teraz jest ludziom stać się nauczycielami prawdy gdy unikają samopoświęcenia i samozaparcia siebie.S2 651.1

    Tacy gorliwi poszukiwacze cierpieli za prawdę i jej znajomość i znają jej cenę. Doceniają ją i okazują największe zainteresowanie jej postępem. Samopoświęcenie i cierpienie, czyli krzyż, leżą dokładnie na drodze każdego naśladowcy Chrystusa. Krzyż jest tym co leży w drodze naszych przyrodzonych złych skłonności i woli. Jeżeli serce nie zostanie całkowicie poświęcone Bogu i jeżeli wola, uczucia i myśli nie zostaną podporządkowane woli Bożej, to wykonanie zasad prawdziwej religii i naśladowanie życia Chrystusa spotka się z niepowodzeniem. Nie zapanuje prawdziwa chęć aby poświęcić wygodę, własna miłość i grzeszny umysł nie zostaną ukrzyżowane żeby spełniać uczynki Chrystusa.S2 651.2

    Dla wielu żyjących w Bordoville jest praca do wykonania. Wiedziałam że wróg jest mocno zajęty spełnianiem swoich zamierzeń w stosunku do tych, którym Bóg powierzył dobra. Złożył również odpowiedzialność i na swoje dzieci żeby byli sługami Bożymi. Zamiast zwracać Bogu to co do niego należy, twierdzą że wszystko, co mają, należy do nich jak gdyby wszystko co posiadają było zdobyte własną ich siłą i mądrością. Kto dał im siłę i mądrość do zdobywania swych ziemskich skarbów? Kto nawadniał ich pola rosą z nieba i deszczem? Kto dał im słońce by ogrzewało ziemię i pobudzało do życia elementy natury przez co rozkwitają dla dobra człowieka? Ludzie, których Bóg obdarzył swymi bogactwami, obejmują ramionami te ziemskie skarby i czynią je przekleństwem, a to napełnia ich serca samolubstwem i brakiem ufności do niego. Wypożyczone dobra przywłaszczają sobie twierdząc że należą do nich a zapominają o tym, że Pan włada nimi. Odmawiają mu nawet oddawania procentów, których się domaga. Bogactwa powodują że tak zwani naśladowcy Chrystusa mają wiele kłopotów i żalu ponieważ zapominają o Bogu i miłują mamonę. Pozwalają aby świeckie skarby uczyniły ich życie gorzkim i nie dopuszczały do udoskonalenia charakteru chrześcijańskiego. A jakby nie było dość na tym, pokazują to przekleństwo swym dzieciom, to co okazało się ich zgubą życia. Bóg powierzył ludziom dobra by ich sprawdzić czy są gotowi uznać go darami i aby je wykorzystali dla rozwoju dzieła na ziemi i dla jego chwały.S2 651.3

    Ziemia i wszystkie skarby na niej należą do Boga. Jego jest bydło na tysiącach wzgórz. Całe złoto i srebro należą do niego. On powierzył swe skarby sługom żeby poprzez nie posunąć naprzód swoje dzieło i chwalić swoje imię. Nie powierzył im skarbów dla własnej wygody, chwały i mocy czy aby mogli uciskać biednych. Bóg nie przyjmuje ofiar że są mu potrzebne dla jego chwały i bogactwa lecz dlatego że w interesie jego sług jest oddawanie Bogu rzeczy, które są jego. On przyjmuje dobrowolne ofiary pokornych i skruszonych serc i wynagradza ofiarodawcę najbogatszymi błogosławieństwami. Przyjmuje je jako ofiary wdzięcznego posłuszeństwa. Przyjmuje nasze złoto i srebro jako dowód na to że wszystko co posiadamy należy do niego. Domaga się i przyjmuje udoskonalenia spowodowane poświęceniem zdolności, będące owocami jego miłości panującej w naszych sercach. Posłuszeństwo jest lepsze od ofiary. Bez czystej miłości najdroższy dar jest za ubogi aby Bóg go przyjął.S2 652.1

    Wielu tak przykłada swoje serca do ziemskich skarbów że nie widzą korzyści z gromadzenia skarbów w niebie. Nie rozumieją że dobrowolne ofiary dla Boga nie wzbogacają jego lecz ich samych. Chrystus radzi żebyśmy składali skarby w niebie. Dla kogo? Dla Boga by się wzbogacił? O, nie! Skarby całego świata należą do niego. Chwała nie do opisania, bezcenne skarby niebios są jego własnością aby mógł je ofiarować komu sobie życzy. “Ale gromadźcie sobie skarby w niebie”. Mateusza 6,20. Ludzie, których Bóg uczynił sługami, tak są rozmiłowani w bogactwach tego świata, że nie widzą iż poprzez swoje samolubstwo i chciwość nie tylko okradają Pana z jego dziesięcin i ofiar lecz także okradają samych siebie z wiecznych bogactw. Mogliby codziennie dodawać do swych skarbów niebiańskich wykonując pracę, którą Pan im pozostawił do wykonania i powierzył im środki żeby mogli ją wykonywać. Pan życzyłby sobie by szukali sposobności do dobroczynności i w czasie swego życia wykorzystywali środki dla zbawienia bratniego ludu i dla postępu jego dzieła w wielu jego gałęziach. Tak czyniąc robią tylko to czego Bóg od nich wymaga. Wielu chętnie zamyka oczy i serca żeby nie dostrzegać potrzeb sprawy Pańskiej a pomagając w jej postępie by nie pomniejszyć swoich korzyści. Niektórzy czują że to co dają dla postępu dzieła Bożego jest w rzeczywistości stracone. Zastanawiają się nad ilością wydawanych darów i czują się niezadowoleni o ile nie potrafią ich natychmiast odzyskać żeby ich ziemskie skarby nie doznały uszczerbku. Okazują skąpstwo a także surowość w traktowaniu swoich braci jak również i ludzi tego świata. Nie mają skrupułów w zachłanności aby tylko skorzystać choć parę dolarów.S2 653.1

    Niektórzy w obawie przed utraceniem ziemskiego skarbu zaniedbują modlitwę i nie zgromadzają się na nabożeństwach by mieć więcej czasu dla swoich farm i doczesnych spraw. Tym postępowaniem pokazują co dla nich jest cenniejsze. Poświęcają przywileje religijne potrzebne do ich wzrostu duchowego dla spraw tego życia i nie spełniają świętej Jego woli. Okazują braki w udoskonalaniu chrześcijańskiego charakteru przez co też nie dochodzą do miary wymaganej przez Boga. Czynią swoje doczesne i świeckie sprawy najważniejszymi i okradają Boga z czasu, który powinni poświęcić służąc mu. Takie osoby są obserwowane przez Boga i wcześniej zdobędą przekleństwo niż błogosławieństwo. Niektórzy rezygnują z dalszej kontroli swych dóbr oddając je w ręce dzieci. Ich tajemną motywacją tego czynu jest to żeby znaleźć się w sytuacji, w której nie musieliby ponosić odpowiedzialności za udzielenie środków dla rozwoju dzieła Bożego i jego sprawy. Tacy miłują jedynie słowem lecz nie czynem i prawdą. Nie rozumieją że szafują pieniędzmi Pańskimi a nie własnymi.S2 654.1

    Wielu chciałoby zobaczyć nawrócenie dusz gdyby to było możliwe, bez ofiary z ich strony. Jednak jeśli ich własność doznałaby uszczerbku to wycofują się gdyż jest to dla nich zbyt wielka ofiara, mająca większą wartość od życia mężczyzn i kobiet, za których zmarł Chrystus. Gdyby ci, którym Bóg powierzył środki zrozumieli swoją odpowiedzialność, to nie zatrzymywaliby we własnych rękach tego co Bóg im powierzył żeby mogli wiernie spełniać obowiązek spoczywający na nich w pomaganiu i w postępie dzieła Bożego. Gdyby mogli zrozumieć plan zbawienia i wartość choćby jednej duszy odkupionej krwią Chrystusa, to każdą inną sprawę uważaliby za mniej ważną.S2 654.2

    Rodzice powinni się raczej obawiać powierzenia majętności i środków dzieciom chyba że Bóg dał im pewność iż dzieci te są bardziej zamiłowane i poświęcone sprawie Bożej od nich samych i będą bardziej żarliwe w postępie pracy dla Pana jak i bardziej życzliwe dla postępu różnych przedsięwzięć z tym związanych. Lecz wielu zapisuje swe środki niewierzącym dzieciom. W ten sposób obdarzają je odpowiedzialnością za własną służbę ponieważ szatan nakłania ich do tego. Tak czyniąc w rzeczywistości udostępniają majątki zastępom wroga. Szatan tak kieruje sprawą by to odpowiadało jego celom i pozbawiło sprawę Bożą środków, których dzieło bardzo potrzebuje. Czyni to nadzwyczaj skutecznie. Wysiłki czynione w kierunku przedstawienia ludziom prawdy nie są ani w połowie tak rzetelne i szerokie jak należy. Obecnie nie wykorzystuje się ani jednej pięćdziesiątej części na rozprzestrzenianie prawdy przez co umożliwianie publikacji i udostępnianie prawdy jest tak bardzo dalekie.S2 655.1

    Czas próby dla wielu już się kończy. Szatan zbiera codziennie swoje żniwo. Niektórzy podejmują ostateczne decyzje przeciwko prawdzie a wielu umiera nie wiedząc o tym. Ich umysły są nieoświecone i nie okazali skruchy za swoje grzechy a jednak wielu ludzi głoszących Słowo Boże gromadzi swoje ziemskie skarby i kieruje wysiłki ku temu żeby ich zdobywać jeszcze wiecej. Są nieczułymi wobec stanu kobiet i mężczyzn będących w zasięgu ich wpływów i którzy giną z powodu nieznajomości prawdy. Dobrze ukierunkowana praca wykonywana z zamiłowaniem i z pokorą uczyniłaby wiele aby oświecić i nawrócić ludzi lecz przykład tych, którzy mogliby uczynić wiele dobrego mówi: wasze dusze dla mnie są mniej warte od ziemskich interesów.S2 655.2

    Wielu kocha prawdę ale bardziej miłuje ten świat. “A tak z owoców ich poznacie je”. Mateusza 7,20. Sprawy duchowe ofiaruje się za doczesne. Owoce, które tacy rodzą, są oddane nieprawości a ich przykład nie przekona grzeszników aby odwrócić ich od złego postępowania i skierować ku prawdzie. Pozwalają żeby dusze zostały potępione chociaż mogliby je uratować gdyby się starali o to tak usilnie jak o zdobywanie ziemskich skarbów. Zdobywają coraz więcej rzeczy tego świata, które nie są im naprawdę potrzebne i które jedynie powiększają ich odpowiedzialność i potępienie. Wielu pracuje ciężko z narażeniem zdrowia fizycznego i duchowego, spokoju i szczęścia swojej rodziny. Pozwalają na zatracenie dusz wokół siebie ponieważ lękają się że wymagane będzie poświęcenie czasu i środków by ich uratować. Pieniądz jest ich bogiem. Uważają że nie opłaci się ofiarować swych środków aby ratować dusze.S2 656.1

    Ten, któremu dano jeden talent, nie jest odpowiedzialnym za pięć czy dwa. Wielu zaniedbuje składanie skarbów w niebie przez czynienie dobra za pomocą środków wypożyczonych im przez Boga. Nie ufają mu i mają tysiące obaw co do przyszłości. Tak jak dzieci Izraela posiadają serce złe, niewierzące. Bóg zapewnił temu ludowi dobrobyt stosowny do jego potrzeb lecz oni wypożyczyli sobie kłopoty na przyszłość. Narzekali w czasie wędrówki że Mojżesz ich wyprowadził aby pomarli z głodu. Wyimaginowane potrzeby zamknęły ich oczy i serca przed widzeniem dobra i miłosierdzia Bożego. Byli niewdzięczni za wszystkie Jego dary.S2 656.2

    Rzekomy lud Boży w tym wieku niewiary i zdegenerowania lęka się niedostatku lub że ich dzieci będą w potrzebie albo że ich wnuki doznają biedy. Tacy również okazują nieufność. Poprostu nie mają odwagi zaufać Bogu. Nie wierzą szczerze w Tego, który powierzył im błogosławieństwa i dobrobyt w życiu, i który dał im umiejętność do wykorzystania ku Jego chwale i ku postępowi Jego dzieła.S2 657.1

    Wielu jest stale zajętych troską o siebie że nie daje możliwości Bogu by się o nich troszczył. Gdyby się tacy znaleźli w kłopotach to byłoby to pomocne dla ich wiary. Gdyby spokojnie ufali Bogu i zastopowali ratowanie sytuacji to ich potrzeby stałyby się okazją dla Boga a jego błogosławieństwo w krytycznej sytuacji zwiększyłoby ich miłość do Boga. To spowodowałoby że bardziej niż kiedykolwiek wczesniej docenialiby doczesne błogosławieństwa. Wzrosłaby ich wiara, rozjaśniłaby się nadzieja, a radość zastąpiłaby smutek, wątpliwości i narzekania. Wśród wielu osób wiara nie wzrasta z powodu braku jej ćwiczenia.S2 657.2

    Umiłowanie mamony i świata jest tym co zżera witalność ludu Bożego. Przywilejem ludu Bożego jest by jasno zrozumiał jego wolę. Lecz troski życia i zwodniczość bogactw dusi ziarno zasiane w ich sercach i nie rodzą owoców ku Jego chwale. Głoszą wiarę lecz nie jest to wiara żywa ponieważ nie jest poparta czynami. Wiara bez uczynków jest martwa gdyż jest osamotniona. Ci, którzy mówią o swej wielkiej wierze lecz nie mają uczynków, nie będą zbawieni. Szatan także wierzy a wszakże drży gdyż tego rodzaju wiara jest bezwartościowa. Wielu głośno mówiących o wierze nie może wykazać się dobrymi uczynkami. Powinni okazywać ją przez uczynki a wtedy wywieraliby potężny wpływ dla dobra prawdy. Jednak nie poprawiają się przez środki i umiejętności darowane czy wypożyczone im przez Boga. Ci, którzy uspokajając sumienie przekazują swe dobra dzieciom albo wstrzymują się od pomagania sprawie Bożej pozwalajac aby przeszły w ręce niewierzących i lekkomyślnych dzieci, będą musieli zdać sprawozdanie Bogu. Są niewiernymi szafarzami pieniędzy należących do Boga. Pozwalają pokonać się szatanowi przez dzieci, których umysły są pod jego kontrolą. Zamierzenia szatana zostają spełnione wieloma sposobami podczas gdy słudzy Boży wydają się być otępieni i sparaliżowani. Nie zdają sobie sprawy ze swej wielkiej odpowiedzialności, z rozliczenia, które musi wkrótce nastąpić.S2 657.3

    Osoby majętne, których umysły są zaślepione przez bogactwa tego świata, wydają się być kontrolowane przez szatana w zarządzaniu nimi. Jeżeli mają prawe wierzące dzieci, a również dzieci, których serca są skierowane ku sprawom tego świata, to przekazując swoje majątki, zazwyczaj dają więcej tym dzieciom, które nie miłują Boga i które służą wrogowi wszelkiej sprawiedliwości aniżeli tym, które mu służą.S2 658.1

    Oddają w ręce niewiernych dzieci to co okaże się pułapką dla nich samych i stanie się przeszkodą w oddaniu się Bogu. Przekazując wielkie prezenty niewierzącym dzieciom, dają bardzo skąpe dary tym, którzy wierzą podobnie jak oni sami. Sam ten fakt powinien wstrząsnąć ludźmi posiadającymi majątki, którzy w ten sposób postąpili. Powinni zauważyć że omamienie bogactwami wypaczyło ich osąd. Gdyby umieli zauważyć wpływ szatana na ich umysł, to zrozumieliby że to szatan kierował tymi sprawami zgodnie z jego zamierzeniami i planami. Zamiast pozwolić aby Bóg kontrolował umysł i uświęcał rozsądek, to zezwala się by był kontrolowany przez przeciwną moc. Ci, którzy wierzą, są często niedbali względem innych współwierzących podczas gdy mają szczodrą rękę dla niewierzących i miłujących świat dzieci, które jak mi wiadomo, nie wykorzystają danych im środków dla posunięcia sprawy Bożej do przodu. Pan nasz wymaga aby ci, którym umożliwił posiadanie majątków czy bogactw, właściwie je wykorzystali stawiając postęp jego dzieła na pierwszym miejscu. Każda inna sprawa powinna być mniej ważna od tej.S2 658.2

    Środki — bez względu na to czy jest ich pięć, dwa czy jeden — należy pomnażać. Ci, którzy mają wielką ilość środków są odpowiedzialni za ich wielkie pomnożenie. Lecz ludzie biedni nie są zwolnieni od odpowiedzialności zarządzania talentami. Ci, którzy posiadają niewiele na tym świecie, przedstawieni są jako posiadacze jednego talentu. Zagraża im jednak takie samo niebezpieczeństwo wstrzymywania darów dla sprawy Bożej jak i znacznie bogatszym. Nie wyczuwają swego niebezpieczeństwa. Poruszające nagany czy apele ze Słowa Bożego adresują do miłośników świata, którzy są bogatymi, podczas kiedy sami mogą znaleźć się w większym niebezpieczeństwie od tamtych. Bez względu na to ile posiadają, wymaga się od każdego z nich aby rozmnożyli swoje talenty tak by kiedy Pan nadejdzie, mógł otrzymać je procentem. Również wymagane jest żeby zachowali swoje poświęcenie dla Boga i niesamolubne odnoszenie się wobec Jego sprawy i pracy. Przede wszystkim powinni dążyć do królestwa Bożego i do jego sprawiedliwości wierząc w Jego obietnice że wszystkie inne rzeczy będą im przydane. W porównaniu z wszystkim innym, zbawienie dusz ich braci powinno być na pierwszym miejscu lecz zazwyczaj tak nie jest. Jeżeli występują zaniedbania to z pewnością ucierpi na tym sprawa Boża. Bóg rozdał ludziom talenty nie po to aby dogadzali swej dumie czy pobudzały zawiść lecz zostały wykorzystane dla jego chwały. Uczynił tych ludzi swoimi sługami by rozprowadzali wieczne bogactwa, przez które dzieło powinno iść naprzód aby dzieło ratowania dusz rozwijało się. Chrystus dał im przykład swoim życiem. Pozostawił niebiańskie bogactwa i wspaniałość swego tronu i dla nas stał się biednym abyśmy przez jego ubóstwo mogli stać się bogatymi. Zamiarem Bożym jest nie sprowadzenie środków z nieba by podtrzymywały jego sprawę lecz powierzył wystarczającą ilość środków swoim wiernym sługom żeby w żadnym z jego działów dzieła nie było braków. Wypróbowuje tych, którzy głoszą iż go miłują, dając w ich ręce dobra i bada czy miłują dar bardziej od Dawcy. Bóg odsłoni w odpowiednim czasie prawdziwe uczucia serca swych wiernych.S2 659.1

    Środki są potrzebne do rozwoju dzieła Bożego. Bóg zabezpieczył te potrzeby dając wiele w ręce swoich sług by je używali tam gdzie jest to potrzebne w pracy ratowania dusz. Każda uratowana dusza to zdobyty talent. Jeżeli będzie prawdziwie nawrócona to ten, który poznał prawdę, będzie także używał talentów wpływu i środków, które dał mu Bóg, pracując dla zbawienia współbliźnich zajmując się gorliwie wielką pracą oświecenia tych, którzy pozostają w ciemnościach i błędach. Tacy będą pomocni w ratowaniu dusz. Taką właśnie drogą i w taki sposób, talenty wpływu i środków, kiedy się je stale wymienia i pomnaża, powiększają swoją wartość procentową. Kiedy Pan nadejdzie to wierny sługa będzie gotowym zwrócić właścicielowi wkład i procenty. Przez swoje owoce będzie mógł pokazać wzrost talentów, które zdobył by je oddać Panu. Wtedy wierny sługa zakończy swą pracę a Pan, którego nagroda jest przy nim, odda każdemu według jego pracy i wróci wiernemu słudze i kapitał i procenty.S2 660.1

    Pan nasz w swoim Słowie wyraźnie okazał swą wolę tym, którzy posiadają bogactwa. Lecz dlatego że jego przykazania zostały zlekceważone, miłosierdzie Boże poprzez świadectwa przedstawia ich niebezpieczeństwo. Nie podaje On nowego światła lecz zwraca ich uwagę na światło już dawno ukazane w jego Słowie. Jeżeli ci, którzy głoszą że miłują prawdę, będą zatrzymywać sobie bogactwa nie słuchając Słowa Bożego i nie szukając okazji dla okazywania dobrodziejstwa tym, których On im powierzył, to przyjdzie i rozrzuci ich środki. On się zbliży do nich na sądzie, zaś ich bożki rozrzuci w różny sposób. Spotkają się z wieloma stratami. Dusze samolubne zostaną bez błogosławieństwa “lecz dusze zgodne z zasadami zostaną obficie nakarmione”. Uwielbi tych, którzy Jego uwielbią.S2 660.2

    Bóg zawarł przymierze z Izraelem że jeśli będą posłuszni jego przykazaniom to obdarzy ich deszczem we właściwym czasie, ziemia wyda swoje plony a drzewa owoce. Obiecał że to, co wymłócą, wystarczy od winobrania do czasu zasiewu i że będą jedli swój chleb do syta i żyli bezpiecznie w swojej ziemi. I uczyni że ich wrogowie zginą. Nie będzie ich miał w nienawiści lecz pójdzie wraz z nimi i będzie ich Bogiem a oni będą jego ludem. Lecz jeśli zlekceważą jego życzenia to rozliczy się z nimi w inny sposób. W miejsce błogosławieństwa spocznie na nich przekleństwo. “I zetrę pychę mocy waszej i uczynię niebo nad wami jako żelazo a ziemię waszę jako miedź. I wniwecz się obróci praca wasza bo nie wyda ziemia wasza użytku swego i drzewa ziemi nie wydadzą owocu swego. Ja też pójdę wam się sprzeciwiając”. 3 Mojżeszowa 26,19-24 (BG).S2 661.1

    Ci, którzy samolubnie zatrzymują swe bogactwa, nie powinni się dziwić jeżeli ręka Boża będzie to rozrzucała. To, co należało poświęcić dla dobra pracy i sprawy Bożej a zatrzymano sobie, może zostać powierzone też nierozważnemu synowi, który to zmarnuje. Piękny koń — duma zadufanego serca — może zostać znaleziony w stajni martwy. W jednej chwili może zginąć krowa. Mogą nadejść klęski nieurodzaju. Bóg może dopuścić do rozrzucenia bogactw, które wypożyczył swoim sługom, jeżeli odmówią ich wykorzystania dla jego chwały. Niektórzy, jak widziałam, mogą nie zaznać tych strat żeby przypomnieć im o ich niespełnionych obowiązkach lecz te przypadki mogą być tym bardziej beznadziejne.S2 661.2

    Jezus ostrzegając lud mówiąc do nich: “Patrzcie, strzeżcie się łakomstwa, gdyż nie w tem, że kto ma obfite majętności żywot jego zależy. I powiedział im podobieństwo mówiąc: Niektórego człowieka bogatego pole obfity urodzaj przyniosło. I rozmyślał sam w sobie mówiąc: Cóż uczynię gdyż nie mam gdziebym zgromadził urodzaje moje? I rzekł: To uczynię: Rozwalę gumna moje a większe pobuduję, zgromadzę tam wszystkie urodzaje moje i dobra moje. I rzekę do duszy mojej: Duszo! masz wiele dóbr złożonych na wiele lat, odpocznijże, jedz, pij, bądź dobrej myśli. Ale mu rzekł Bóg. O głupi, tej nocy upomną się duszy twojej od ciebie, a to, coś nagotował, czyjeż będzie? Takci jest, który sobie skarbi, a nie jest w Bogu bogaty. I rzekł do uczniów swoich: Dlatego powiadam wam, nie troszczcie się o żywot wasz, cobyście jedli ani o ciało, czembyście się przyodziewali. Zacniejszy jest żywot niż pokarm, a ciało niż odzienie”. Łukasza 12,15-25.S2 662.1

    Przestrogi te były dane dla dobra wszystkich. Czy usłuchają danych przestróg? Czy skorzystają z nich? Czy rozważą uderzającą ilustrację naszego Zbawiciela i unikną losu głupiego bogatego człowieka? Posiadał bardzo dużo, tak samo jest z wielu głoszącymi, że wierzą w prawdę a zachowują się podobnie do biednego głupiego, chociaż bogatego. O, żeby stali się mądrymi i odczuli zobowiązania na nich spoczywające, by wykorzystali błogosławieństwa, które im dał Bóg, błogosławiąc innych w miejsce uczynienia ich przekleństwem. Do wszystkich takich Bóg odezwie się tak samo jak do głupiego bogatego: “O głupi”.S2 662.2

    Ludzkość zachowuje się jak gdyby była pozbawiona rozumu. Przygnieceni są troskami życia. Nie mają czasu na poświęcenie się Bogu aby mu służyć. Praca, praca i jeszcze raz praca jest porządkiem dnia. Wymagają żeby wszyscy wokół nich ciężko pracowali, wielkie farmy czy gospodarstwa otaczają troską. Ambicją ich jest to że burzą i znowu budują coś większego, żeby mieli gdzie te swoje dobra przechowywać. Jednakże ci sami ludzie, którzy są przytłoczeni swym bogactwem, uchodzą za naśladowców Chrystusa. Nazywają się tak samo jak ci, którzy wierzą w rychłe nadejście Chrystusa i że koniec wszystkiego jest bliski lecz nie znają ducha poświęcenia. Zanurzają się coraz głębiej w ten świat. Pozostawiają sobie tylko niewiele czasu aby studiować Słowo Boże i aby rozmyślać nad nim i modlić się. Nie dopuszczają też innych z rodziny do tego przywileju lub tych, którzy im służą. Jednak ci ludzie głoszą iż wierzą że ten świat nie jest ich domem, że są jedynie pielgrzymami i tułaczami na tym świecie, którzy przygotowują się na przeniesienie się do lepszej krainy. Przykład i wpływ dla sprawy Bożej ze strony wszystkich takich jest przekleństwem. Pusta obłuda charakteryzuje ich rzekome chrześcijańskie życie. Boga i prawdę jego miłują tak jak widać to z ich pracy i nic więcej. Człowiek odgrywa swoją rolę według tego jak głęboka jest jego wiara. “A tak z owoców ich poznacie je”. Mateusza 7,20. “Albowiem gdzie jest skarb wasz, tam jest i serce wasze”. Mateusza 6,21. Ich skarb jest na tej ziemi i ich serca i zainteresowania również tu się znajdują. “Cóż pomoże, bracia moi! jeźliby kto rzekł, iż ma wiarę a uczynków by nie miał? izali go ona wiara może zbawić?” “Także i wiara, nie mali uczynków, martwa jest sama w sobie”. Jakuba 2,14.17. Wtedy ci, którzy głoszą prawdę i okażą w swoim życiu że żyją w zgodzie z tym w co wierzą, dają poznać w swym przedstawianiu prawdy obecność mocy. Moc ta przekona grzesznika i zbliży duszę do Chrystusa.S2 662.3

    Wytrwała wiara należy do rzadkości wśród bogatych ludzi. Trudno jest znaleźć prawdziwą wiarę popartą uczynkami. Lecz wszyscy, którzy posiadają wiarę, będą ludźmi, którym nie brak wpływów. Będą naśladować Chrystusa, posiądą bezinteresowną dobroczynność, tę samą, którą On okazał w pracy ratowania dusz. Naśladowcy Chrystusa powinni je tak samo cenić jak On je cenił. Ich współczucie powinno towarzyszyć pracy ich drogiego Zbawiciela i powinni — nie bacząc na koszty — pracować dla dusz odkupionych Jego krwią. Czymże są pieniądze, budynki i ziemia w porównaniu z nawet jedną duszą?S2 663.1

    Chrystus złożył pełną i całkowitą ofiarę, ofiarę wystarczającą aby zbawić każdego syna i córkę Adama, którzy powinni okazać skruchę za złamanie Jego prawa i okazać wiarę w Pana naszego Jezusa Chrystusa. Lecz niezależnie od tego czy ofiara Chrystusa była wystarczająca, tylko niewielu zgadza się na życie w posłuszeństwie by mogli zdobyć to wielkie zbawienie. Niewielu jest chętnych do naśladowania Jego zadziwiającego ubóstwa aby znosić jego cierpienia i prześladowania, aby dzielić się jego wyczerpującą pracą by przyprowadzić innych do światła prawdy. Tylko niewielu będzie podążać za jego przykładem w żarliwych i częstych modlitwach do Boga o siłę aby wytrzymać próby tego życia i żeby wypełnić swoje codzienne obowiązki. Chrystus jest wodzem naszego zbawienia i przez swoje cierpienia i ofiarę dał przykład wszystkim naśladowcom, że pilność, modlitwa i wytrwały wysiłek są potrzebne z ich strony jeśli chcą prawidłowo okazać miłość dla upadłej ludzkości, która mieszkała w Jego sercu. Bogaci ludzie umierają duchowo przez swe niedbalstwo w wykorzystaniu środków, które Bóg włożył w ich ręce, żeby pomóc w zbawieniu współbliźnich. Niektórzy zostają pobudzeni i postanawiają że będą szukać przyjaciół przez tą nieprawą mamonę, aby mogli w końcu zostać przyjęci do wiecznych przybytków. Lecz ich wysiłki w tym kierunku nie są rzetelne. Zaczynają lecz — nie będąc serdecznymi, wytrwałymi i żarliwymi w swoich uczynkach — ponoszą porażki. Nie są bogaci w dobre uczynki. Podczas gdy ociągają się z osłabieniem zachłannego uścisku ziemskich skarbów, szatan ich przezwycięża.S2 664.1

    Może być przedstawiona jakaś propozycja do zainwestowania w sprawę patentową, wokół której szatan sugeruje zachwycające oczarowanie zyskiem. Perspektywy do zdobycia większej ilości pieniędzy szybko i łatwo zachwycą ich. Rozumieją że pomimo iż postanowili włożyć te pieniądze do skarbca Bożego, to użyją je w jednym momencie i znacznie je pomnożą a potem ofiarują większą sumę dla dzieła. Nie biorą pod uwagę żadnej możliwości klęski. Ich bogactwo ucieka im z rąk i wkrótce dowiedzą się ku ich boleści że popełnili błąd. Zachwycające perspektywy zbladły. Szatan ich przezwyciężył. Był bardziej przebiegły od nich i udało mu się zdobyć ich środki dla swych zastępów. W ten sposób pozbawili sprawę Bożą tego co należało użyć żeby ją podtrzymać krzewiąc prawdę i ratując dusze, dla których umarł Chrystus. Utracili wszystko co zainwestowali ponieważ okradali Boga z tego co należało jemu przekazać.S2 665.1

    Niektórzy obdarzeni tylko jednym talentem usprawiedliwia ją się gdyż nie powierzono im tyle talentów co innym. Tak jak niewierny sługa, który ukrył jeden talent w ziemi, obawiają się oddać Bogu to co on im powierzył. Zajmują się ziemskimi przedsięwzięciami i mało a może nic nie inwestują w sprawę Bożą. Spodziewają się że ci, którzy mają wiele talentów, poniosą ciężary dzieła Bożego, podczas gdy oni nie będą odczuwali odpowiedzialności za jej postęp i sukces.S2 665.2

    Kiedy Pan nadejdzie żeby się rozliczyć ze swymi sługami, niemądrzy słudzy przyznają w zamieszaniu: “Panie, wiedziałem żeś człowiek srogi, który żniesz gdzieś nie rozsiewał i zbierasz gdzieś nie rozsypywał. Bojąc się tedy szedłem i skryłem talent twój w ziemię, oto masz co twego jest. A odpowiadając pan jego rzekł mu: Sługo zły i gnuśny! wiedziałeś iż żnę gdziem nie rozsiewał i zbieram gdziem nie rozsypywał. Przetożeś miał pieniądze moje dać tym co pieniędzmi handlują a ja przyszedłszy wziąłbym był co jest mojego z lichwą. Przetóż wezmijcie od niego ten talent a dajcie temu, który ma dziesięć talentów. (Albowiem każdemu, który ma, będzie dano i obfitować będzie a od tego, który nie ma, i to co ma, będzie od niego odjęte.) A niepożytecznego sługę wrzućcie do onych ciemności zewnętrznych, tam będzie płacz i zgrzytanie zębów”. Mateusza 25,24-30.S2 665.3

    Wielu, którzy nie posiadają wiele na tym świecie, przedstawiono jako posiadaczy jednego talentu. Boją się zaufać Bogu. Obawiają się że będzie wymagał od nich tego — co twierdzą — że należy do nich. Ukrywają swoje talenty w ziemi, boją się je gdziekolwiek zainwestować żeby nie musieli Bogu oddać z zyskiem. Zamiast dać talent handlującym, jak tego sobie życzył Bóg, zakopują go albo ukrywają tam gdzie nie przynosi korzyści ani Bogu ani ludziom. Wielu tych, którzy głoszą iż miłują prawdę tak właśnie czyni. Oszukują własne dusze ponieważ szatan zaślepił ich oczy. Okradają Boga a siebie jeszcze bardziej. Dzięki zachłanności i złemu sercu pełnemu niewiary, pozbawili siebie niebiańskiego skarbu. Boją się powierzyć Bogu ten jeden talent, który posiadają, więc ukrywają go pod ziemią. Czują się obciążeni odpowiedzialnością. Lubią widzieć postęp prawdy lecz nie myślą o tym że oczekuje się od nich samopoświęcenia i pomocy dla dzieła Bożego przez własny indywidualny wysiłek i ich środki chociażby wiele nie posiadali.S2 666.1

    Wszyscy powinni coś robić. Przypadek wdowy, która wrzuciła swoje dwa grosze, jest zanotowany dla nauki innych. Chrystus nakazał jej by zrobiła tę ofiarę i zwrócił uwagę uczniów na ten czyn: “Zaprawdę wam powiadam że ta uboga wdowa więcej wrzuciła niż ci wszyscy, którzy rzucali do skarbnicy. Albowiem ci wszyscy z tego co im zbywało rzucali, ale ta z ubóstwa swego wszystko co miała wrzuciła, wszystkę żywność swoją”. Marka 12,43-44. Chrystus więcej doceniał jej dar od wielkich darów najbogatszych. Oni dali z tego co im zbywało. Nie odczuli nawet najmniejszego niedostatku przez swoją ofiarę. Lecz wdowa pozbawiła siebie potrzeb życiowych aby złożyć swą małą ofiarę. Nie wiedziała jak zrealizuje swoje potrzeby w przyszłym życiu. Nie miała męża, który by ją utrzymywał w jej dalszych dniach życia w niedostatku. Ufała Bogu co do następnego dnia. Wartość daru nie jest szacowana według danej ilości lecz proporcjami i motywami tej ofiary. Gdy Chrystus nadejdzie, jego nagroda będzie z nim. I nagrodzi każdego według jego czynów.S2 666.2

    Wszystkim — czy to zajmują wysokie stanowiska czy niskie, bogatym czy biednym — Pan powierzył talenty. Jedni otrzymali więcej a drudzy mniej, w zależności od ich możliwości. Błogosławieństwo Boże będzie spoczywać na gorliwych, miłujących i sumiennych pracownikach. Ich inwestycje i działania spotkają się z powodzeniem i pociągną dusze do królestwa Bożego, nieśmiertelny i nigdy nieginący skarb dla siebie. Szafarzami moralności są wszyscy i wszystkim powierzono niebiańskie dobra. Ilość posiadanych talentów jest proporcjonalna do możliwości każdego.S2 667.1

    Bóg przydziela pracę każdemu i oczekuje korzyści w zależności od otrzymanego powiernictwa. Nie wymaga dziesięciu talentów od człowieka, który posiada jeden. Nie oczekuje aby biedny człowiek dawał podobne dary jak bogaty. Nie wymaga od ludzi słabych i cierpiących aktywności i siły jak od zdrowego człowieka. Bóg przyjmuje jeden talent należycie wykorzystany. “... według tego, co kto ma, a nie według tego, czego nie ma”. 2 Koryntian 6,12.S2 667.2

    Bóg nazywa nas sługami, co oznacza, że jesteśmy przez niego zatrudnieni do pewnej pracy i do ponoszenia odpowiedzialności. Wypożyczył nam kapitał do zainwestowania. Nie jest to nasza własność więc gniewamy Boga jeśli używamy ją w sposób dowolny, jak sobie życzymy. Jesteśmy odpowiedzialni za to czy dobrze czy źle wykorzystamy to co Bóg nam pożyczył. Jeżeli ten kapitał będzie leżał odłogiem zakopany w ziemi, nawet jeśli będzie to tylko jeden talent, to będziemy musieli zdać Panu sprawozdanie z tego co uczyniliśmy. Stanowczo domaga się tego co jest jego własnością a nie naszą.S2 668.1

    Każdy talent, który powróci do Mistrza, zostanie zbadany. Czyny i szafarstwo sług Bożych nie będzie uważane za coś mało znaczącego. Każdy sługa zostanie doświadczony indywidualnie i będzie się wymagać od niego aby zdał sprawozdanie z tego co mu zostało powierzone czy wykorzystał je dobrze czy źle. Otrzymana nagroda będzie proporcjonalna do zysków z powierzonych talentów. Karę poniesie się zależnie od tego w jakiej mierze ich nadużywano.S2 668.2

    Każdy powinien zapytać: Co mam od Pana i jak to wykorzystać dla jego chwały? “Pracujcie, mówi Chrystus, aż przyjdę”. Pan niebios już jest w drodze. Teraz mamy łaskawą okazję. Talenty są w naszych rękach. Czy wykorzystamy je dla chwały Bożej czy nadużywamy ich? Dzisiaj możemy jeszcze nimi handlować lecz jutro może się skończyć nasz czas próby i nasze sprawozdanie zostanie zapieczętowane na zawsze.S2 668.3

    Jeśli wykorzystamy talenty dla zbawienia ludzi to Bóg zostanie przez to uwielbiony. Duma i stanowisko bywają usprawiedliwieniem dla wybryków, pychy, ambicji i rozrzutnego samolubstwa. Talenty Pańskie wypożyczone człowiekowi jako drogocenne błogosławieństwa — jeżeli będą nadużywane — mogą okazać się straszliwym przekleństwem. Bogactwa można wykorzystywać posuwając dzieło Boże do przodu, niosąc pomoc wdowie i sierocie. Tak czyniąc zbierzemy dla siebie bogate błogosławieństwa. Nie tylko wyrazy wdzięczności otrzymamy od przyjmujących nasze dobra lecz sam Pan, który dał środki w nasze ręce dla tego właśnie celu, upodobni nasze dusze do wilgotnego ogrodu, którego wody nie wysychają. Kiedy nadejdzie czas żniwa, wówczas doznamy niewypowiedzianej radości, kiedy będziemy oglądać plony, które zbieramy jako nagrodę za naszą wierność i niesamolubne wykorzystanie talentów, które Pan dał w nasze ręce by je wykorzystać dla Jego chwały.S2 668.4

    Wielu ludzi z Vermont poniosło klęskę w spełnianiu wymagań Bożych. Niektórzy stali się formalistami, martwymi duchowo ponieważ są niewiernymi sługami. Umiłowanie tego świata tak zawładnęło ich sercami że nie potrafią się rozsmakować w rzeczach niebieskich, stali się karłami duchowymi. Miejscowość ta została pozbawiona właściwego rodzaju pracy. Bordoville stało się centrum zainteresowania. Wszystkie duże zgromadzenia odbywające się na jednym terenie podobne są do ukrywania światła pod korcem. Takie światło nie dało korzyści dla całego Stanu. Wielu jeszcze pozostaje w ciemnościach, którzy mogliby się obecnie cieszyć z poznanej prawdy. Talenty i specjalne wysiłki zostały skoncentrowane w jednej okolicy. Nie jest to tak jak by to chciał widzieć Bóg. On pragnie by ostrzegające i testujące poselstwo zostało dane światu i aby Jego lud, który jest światłością świata, został rozsiany jako świadkowie wśród moralnej ciemności, aby ich życie, ich świadectwo i przykład miały posmak życia dla życia lub śmierci dla śmierci.S2 669.1

    Bracia D. muszą się wystrzegać stawania w poprzek zamierzeniom Bożym przez własne plany. Grozi im zawężenie dzieła Bożego, które jest głębokie i rozległe.S2 669.2

    Bratu D. zagraża zbyt wąskie spojrzenie na pracę. Został obdarzony przez Boga doświadczeniem, które może okazać się wartościowe jeśli je dobrze wykorzysta. Lecz istnieje niebezpieczeństwo że jego dziwaczne postępowanie będzie miało zły wpływ na jego doświadczenia a inne umysły odczują tego efekt. Użyteczność brata D. jako pracownika nie jest tym czym mogłaby być gdyby nie był tak skłonny do koncentrowania siły swojego umysłu na jednej myśli. Zajmuje się problemami swoich myśli i rozlegle je powtarza podczas gdy dla innych są nieważne.S2 669.3

    Jego myśli zostały pobudzone tematem własnego zdrowia. Koncentrował siłę umysłu na tym punkcie. On i jego dolegliwości były tematem jego rozmowy. Ściśle trzymał się obranego przez siebie kierunku. Szukając dla siebie mieszkania, nie zważał na to że jest niewygodny dla otoczenia. Jego myśli skoncentrowały się znacząco na własnej sprawie. Taki był ciężar jego myśli i tematy jego rozmowy. Z precyzyjnego i systematycznego przestrzegania zasad zdrowia nie skorzystał tak jak mógł gdyby zapomniał o sobie i codziennie zajmował się wysiłkiem fizycznym co odwróciłoby jego uwagę od samego siebie.S2 670.1

    Te same braki znaczyły jego pracę na polu ewangelii. Rozmawiając z innymi, bardzo się usprawiedliwiał, czynił wstępne naświetlanie spraw, powtarzał dużo wyjątków aż doprowadzał zgromadzonych do zmęczenia zanim doszedł do sedna sprawy. Kaznodzieja powinien unikać usprawiedliwień i przedmów jak dalece to tylko możliwe.S2 670.2

    Brat D. jest zbyt ścisły i zajmuje się drobiazgami. Marnuje czas tłumacząc nieistotne punkty, które są uważane za oczywiste, bez tego aby musiały być udowadniane. Lecz prawdziwe żywe punkty należy podkreślać z całą mocą za pomocą języka i dowodów. Powinny być znaczące jak kamienie milowe. Powinieneś bracie unikać rozpraw nad drobiazgami, które męczą słuchaczy zanim dojdziesz do istotnych punktów.S2 670.3

    Brat D. potrafi się mocno koncentrować. Kiedy jego umysł zajmie się jedną sprawą, trudno go od niej oderwać. W tym co pisze brak jest swobodnego i łatwego stylu. Nawyk koncentrowania umysłu nad jedną rzeczą a wyłączając inną, okazuje się nieszczęściem. Powinien to zrozumieć i pracować, by powstrzymać moc swego umysłu, który jest zbyt aktywny. Zbyt wielka aktywność jednego organu wzmacnia ten organ ze szkodą dla innych. Jeśli brat D. chciałby być skutecznym pracownikiem na polu ewangelii, musiałby rozwinąć swój umysł. Znaczny rozwój tego organu szkodzi jego zdrowiu i użyteczności. W organizmie zaznacza się brak harmonii, na skutek czego cierpi jego ciało.S2 670.4

    W interesie brata D. byłoby ważne aby pielęgnował prostotę i swobodę w tym co pisze. Potrzebuje unikania rozległego zajmowania się wszelkimi nieistotnymi punktami w życiu a nawet najbardziej istotne i oczywiste prawdy, które same w sobie są jasne, można tak przytłumić słowami że staną się zamglone i niewyraźne.S2 671.1

    Brat D. może mieć rację co do wszystkich spraw obecnej prawdy a jednak pod każdym względem nie mieć odpowiednich kwalifikacji by wyjaśniać w swoich pismach prawdy naszej nadziei Francuzom. Może pomagać w tej sprawie, jednak sprawę należy przygotować w większym gronie osób żeby nie nosiła znamienia dziwnych wypaczeń pojedynczego człowieka. Prawda zredagowana przez kilka osób i która w czasie zaplanowanym przez Boga została objawiona, ogniwo po ogniwie w masywnym łańcuchu przez gorliwych jej poszukiwaczy, powinna być oddana ludziom a zostanie przyjęta zgodnie z potrzebami wielu. Należy starać się o zwięzłość by zainteresować czytającego. Długie i rozległe w słownictwie artykuły są szkodliwe dla prawdy którą autor chce przedstawić.S2 671.2

    Brat D. powinien mniej zaprzątać swoje myśli samym sobą i mniej mówić o sobie. Powinien usunąć się w cień w rozmowach towarzyskich i unikać słów dotyczących własnej osoby żeby jego specyfika działania nie stała się wzorem dla innych. Powinien dążyć do prawdziwej skruchy. Zagraża mu to że swoje życie będzie uważał za bardziej wartościowe od życia innych.S2 671.3

    Brat D. mógłby być pożytecznym dla sprawy Bożej gdyby w charakterze jego pracy istniała prawdziwa harmonia. Gdyby widział i zechciał naprawić niedoskonałości swojego specyficznego charakteru, które są powodem jego nieużyteczności, Bóg mógłby go przyjąć. Powinien unikać przedłużających się lekcji i długich modlitw. Nie są korzystne ani dla niego ani dla innych. Długie i nadwyrężające wykorzystywanie organów głosowych źle wpływa na jego gardło i płuca jak również szkodzi ogólnemu stanowi jego zdrowia bardziej niż pomagało mu w przestrzeganiu reguł jedzenia i odpoczywania. Być może nie tak szybko powróci do zdrowia po przemęczeniu organów głosowych, może to mówcę kosztować nawet życie. Spokojny, nie nerwowy lecz szczery sposób mówienia będzie miał lepszy wpływ na zgromadzenie niż żeby uczucia i podenerwowanie panowały nad głosem i zachowaniem. Mówca powinien panować nad właściwym tonem mówienia jak dalece to możliwe. Prawda, która jest przedstawiana, robi wrażenie na sercu. Jeśli mówca wprowadzi te prawdy w czyn, to będzie mógł za pomocą Ducha Bożego wywrzeć wrażenie na słuchaczach swą szczerością i prostotą bez nadwyrężania delikatnych organów gardła czy płuc.S2 672.1

    Brat D. bardzo interesuje się swym życiem domowym lecz istnieje niebezpieczeństwo że w czasie przemówień będzie szedł za swoimi myślami i odda się całkowicie sprawom, które powinny szczególnie interesować jego rodzinę lecz nie są interesujące lub korzystne dla innych. Stara się utrzymać według systemu, który sam w sobie jest właściwy lecz — chociaż pożyteczny — może się stać uciążliwy gdy zbyt długo trwa przy nim niezależnie od okoliczności. Istnieje niebezpieczeństwo zaniedbywania ważniejszych spraw.S2 672.2

    Bracia D. powinni unikać nudy w swojej pracy. Ich wpływ mógłby być dobry. Brat D. jest z natury dobrym zarządcą w doczesnych sprawach. Jego nauka i przykład w zarządzaniu może pomóc tym, którzy są na tyle pokorni aby je przyjąć. Ale zazdrość, nieufność, bunt, żal i narzekanie istniejące w zborze były zniechęcające. Bracia ci mogli się ustrzec przed tymi wymaganiami.S2 673.1

    Aby udoskonalić chrześcijański charakter, nie powinniśmy pielęgnować jedynie spokojnego życia, pełnego modlitewnej obłudy ani życia zewnętrznej żarliwości i pracowitego podniecenia na pokaz podczas gdy osobista pobożność zostaje zaniedbana. Obecny czas wymaga abyśmy oczekiwali nadejścia Pana i czujnie pracowali dla zbawienia swych bliźnich. “W pracy nie leniwi, duchem pałajacy, Panu służący”. Rzymian 12,11. Bóg nie przyjmie nawet najbardziej gorliwej służby jeśli od początku nie będzie poświęcona przez poddanie duszy jemu i jego miłości. U pewnej klasy ludzi istnieje niebezpieczeństwo wyobcowania Ducha Bożego i żywotności religijnej Chrystusa przez podtrzymywanie kręgu uciążliwych obowiązków i ceremonii.S2 673.2

    Żyjemy wśród zniekształconej i zdegenerowanej ludzkości. Nasze sprytne i szczegółowe plany nie mogą zawsze być spełniane z pożytkiem dla wszystkich. Jeżeli będziemy się upierać przy swojej godności, to nie uda nam się pomóc tym, którzy najbardziej tej pomocy potrzebują. Słudzy Chrystusa powinni się dostosować do zróżnicowanych warunków życia ludzi. Nie mogą ściśle przestrzegać reguł jeśli chcą pomóc w przypadkach wszystkich ludzi, tam gdzie oni się znajdują. “A nad niektórymi zmiłujcie się rozsądkiem się rządząc. A drugich przez postrach do zbawienia przywódźcie z ognia ich wyrywając, mając w nienawiści i suknie, któraby była od ciała pokalana”. Judy 22-25.S2 673.3

    Apostoł radzi swoim braciom z Koryntu: “Przetoż lub jecie lub pijecie lub cokolwiek czynicie, wszystko ku chwale Bożej czyńcie. Nie bądźcie obrażeniem i Żydom, i Grekom, i zborowi Bożemu. Jako i ja we wszystkim się wszystkim podobam, nie szukając w tem swego pożytku ale wielu ich aby byli zbawieni”. 1 Koryntian 10,31-33. “Albowiem będąc wolnym od wszystkich, samegom siebie uczynił niewolnikiem wszystkim abym ich więcej pozyskał”. 1 Koryntian 9,19. “Stałem się mdłym jako mdły abym mdłych pozyskał. Wszystkim stałem się wszystko abym przecie niektórych zbawił”. Wiersz 22. “A tak powinniśmy znosić, my, którzyśmy mocni, mdłości słabych, a nie podobać się samym sobie. Przetoż każdy z nas niech się bliźniemu podoba ku dobremu dla zbudowania. Ponieważ i Chrystus nie podobał się samemu sobie ale jako napisano: Urągania urągających tobie przypadły na mię”. Rzymian 15,1-3.S2 673.4

    Brat i siostra L. z Kanady stopniowo odstępowali od Boga i od spraw niebiańskich i świętych podczas gdy coraz bardziej pragnęli skarbów ziemskich. Ich zainteresowanie w sprawach niebiańskich słabło na korzyść przywiązywania się do doczesnych spraw ziemskich. Kilka lat temu cieszyliście się swoim zainteresowaniem postępem prawdy i dzieła Bożego. Ostatnio wasze umiłowanie zysków powiększyło się i nie odczuwacie potrzeby spełniania swych obowiązków w zbawieniu bliźnich. Wasze życie nie charakteryzuje się samopoświęceniem i dobroczynnością w imieniu Chrystusa. Nie wiele czynicie dla sprawy Bożej. Co czynicie ze swymi talentami? Zakopujecie je w ziemi? Inwestujecie je w ziemi. Nie dajecie ich handlarzom aby, kiedy Pan przyjdzie, mógł pewnie otrzymać to co było jego z procentem.S2 674.1

    Macie dzieło do wykonania aby uporządkować swoje serca i dom. “Ale sobie skarbcie skarby w niebie gdzie ani mól, ani rdza psuje i gdzie złodzieje nie podkopywują ani kradną”. Mateusza 6,20. Wasze serca są zajęte sprawami tego życia a sprawy wieczne zajmują drugie miejsce. Powinniście gorliwie pracować aby usunąć świat ze swego serca. Powinniście skierować swe uczucia ku rzeczom wzniosłym a nie ku rzeczom tego świata. Gdyby słudzy Boży mieli na uwadze to że ich praca ma być wykonana z całej ich siły, całym swym wpływem i środkami aby ratować dusze, za które umarł Chrystus, to istniałby większy efekt i niewierni zostaliby poruszeni. Przekonaliby się że prawda tak przedstawiona i poparta przykładem jest czymś realnym.S2 674.2

    Brat i siostra L. powinni mieć przekonanie do pracy w tych ostatnich dniach i udoskonalać swój chrześcijański charakter aby mogli otrzymać nagrodę wieczną kiedy nadejdzie Jezus. Krzepkość psychiczna i fizyczna brata L. słabnie. Staje się niezdolny do ponoszenia wielu odpowiedzialności. Powinien poradzić się swych braci, na których można polegać i są wierni.S2 675.1

    Brat L. jest sługą Bożym. Powierzono mu środki więc powinien ocknąć się odnośnie swego obowiązku i oddać Bogu to co do niego należy. Powinien rozumieć wymagania Boże względem niego. Póki żyje i posiada zdrowe zmysły, powinien się starać udoskonalać własny talent, który Bóg mu powierzył, zamiast pozostawiać go by inni wykorzystali go po jego śmierci.S2 675.2

    Szatan jest stale gotowy wykorzystywać słabości ludzkie dla własnych celów. Jest przebiegłym przeciwnikiem i pokonał wielu, których celem było swoimi środkami zdobywać zyski na konto sprawy Bożej. Niektórzy zaniedbali pracę powierzoną im przez Boga żeby właściwie wykorzystać swoje środki. A kiedy są niedbałymi w zdobywaniu środków dla sprawy Bożej, które mają wypożyczone od Boga, szatan przychodzi i zabiera te środki dla swoich zastępów.S2 675.3

    Brat L. powinien być ostrożniejszy. Ludzie nie naszego wyznania wyciągają pieniądze od niego pod wieloma pretekstami. On im ufa wierząc że są uczciwi. Niemożliwym będzie aby odzyskać je z powrotem skoro pozwolił by wyślizgnęły się z jego rąk i trafiły do szeregów wroga. Mógłby bezpiecznie zainwestować je w sprawę Bożą gdzie składając miałby skarby w niebie. Często nie jest on w stanie pomóc, chociaż ma chęci ponieważ jest kaleki i nie może uczynić tego co by chciał. Często, gdy Bóg domaga się od niego środków, znajdują się one w rękach tych, którym pożyczył, między innymi u tych, którzy nie zamierzali ich zwrócić i u innych, którzy się nie przejmują dziełem Bożym. Szatan osiąga swój cel również przez nieuczciwych wierzycieli jak też każdym innym sposobem. Jedynym celem przeciwnika jest praca na niekorzyść prawdy i prawości oraz przeciwko postępowi królestwa naszego Zbawiciela. Działa on przez swych agentów. Jeżeli potrafi przeszkodzić w tym żeby środki trafiały do skarbca Bożego i miały być wykorzystane dla wielkiego planu zbawienia dusz, to może osiągnąć jeden ze swoich celów, zatrzymuje środki w swoich szeregach aby mu były pomocne w jego pracy.S2 675.4

    Brat L. powinien doprowadzić do porządku swoje przedsięwzięcia a niezaniedbywać ich. Przywilejem jego jest aby stać się bogatym w dobre uczynki i przygotować sobie dobre fundamenty dla przyszłości, która nadejdzie, by mógł żyć wiecznie. Niebezpiecznym jest ufać swoim słabym osądom. Powinieneś się naradzać z doświadczonymi braćmi i szukać mądrości Bożej żebyś mógł dobrze wykonać swoją pracę. Powinieneś teraz starać się rzetelnie “o mieszki, które nie wiotszeją, skarb, którego nie ubywa w niebiesiech”. Łukasza 12,55.S2 676.1

    Brat M. popełnił błąd w swoim życiu domowym. Nie wyrażał słowami uczuć w stosunku do swej żony co było jego obowiązkiem. Poniósł klęskę z powodu niepielęgnowania prawej chrześcijańskiej uprzejmości i grzeczności. Nie potrafił stale być tak dobrym i dbałym względem jej życzeń i ułatwień w życiu co było jego obowiązkiem. To, że nie połączyli się w wierze, było powodem nieszczęścia ich obojga. Brat M. nie respektował osądu i porad swojej żony jak należało. Pod wieloma względami jej osądy i rozumowanie jest lepsze od jego. Gdyby się jej radził, mogłaby swoją spostrzegawczością i rozumem pomóc mu bardzo w jego sprawach handlowych i w załatwieniach z ludźmi. Nie powinien chełpić się uważając że tylko on wszystko rozumie. Gdyby pozwolił żonie doradzić sobie a życzliwymi czynami okazał jej szacunek i cnotę aby jej zrobić radość, to spełniałby swój podstawowy obowiązek. Jeśliby jej rady kolidowały z jego obowiązkiem wobec Boga i Jego żądań, to mógłby przedstawić swoją opinię w możliwie najspokojniejszy sposób podając powody, dla których nie może poświęcić swej wiary i zasad. Byłoby korzystne w sprawach doczesnych dla brata M. aby przyjął rady i osądy swojej żony.S2 676.2

    Będąc szorstkim surowym i nieprzystępnym, nie może wpłynąć na żonę by ją przekonać do prawdy. To on musi się nawrócić. Koniecznym jest aby stał się delikatnym, czułym i kochającym mężem. Powinien pozwolić by słońce wesołości i szczęśliwego zadowolenia gościło w jego sercu i aby pozwolił żeby jego promienie świeciły na jego rodzinę. Do swej rodziny wprowadził tych, którzy okazali się raczej przekleństwem niż błogosławieństwem. Tak czyniąc sprowadził na nią ciężary, których można było uniknąć. Powinien był się z żoną domówić i spełnić jej życzenia tak dalece jak było to możliwe bez szkody dla swej wiary.S2 677.1

    Brat M. obrał własną drogę i miał stanowczą wolę nacechowaną uporem. Często był nieustępliwy. Tak nie powinno być. Mówi że wierzy w prawdę, która ma uświęcający, łagodny i uszlachetniający wpływ, a jego żona nie. Powinien okazać że prawda wywiera moc nad jego wypaczoną naturą, że czyni go cierpliwym, życzliwym, wyrozumiałym, delikatnym, czułym i wybaczającym. Najlepszym sposobem na to, żeby brat M. stał się żywym misjonarzem w swojej rodzinie, jest konieczność naśladowania w swoim życiu życia drogiego Odkupiciela.S2 677.2

    Larger font
    Smaller font
    Copy
    Print
    Contents