“Wtem ukazał mu się anioł Pański w płomieniu ognia ze środka krzewu; i spojrzał, a oto krzew płonął ogniem, jednakże krzew nie spłonął”. 2 Mojżeszowa 3,2. WM 226.1
W piątek 20 marca [1896 r.] wstałam wcześnie, około godziny trzeciej trzydzieści nad ranem. Kiedy pisałam na temat piętnastego rozdziału Ewangelii Jana, nagle ogarnął mnie cudowny spokój. Cały pokój wydawał się być napełniony atmosferą niebios. Odczułam świętą Obecność. Odłożyłam pióro i czekałam, co Duch mi powie. Nie widziałam żadnej postaci. Nie słyszałam głosu, ale niebiański Strażnik był blisko mnie. Poczułam, że znajduję się w obecności Jezusa. WM 226.2
Nie sposób wyjaśnić czy opisać słowami cudowny spokój i światłość, które, jak się zdawało, wypełniały mój pokój. Święta atmosfera otoczyła mnie, a w moim umyśle wyjaśnione zostały sprawy największej wagi. Ukazano mi kierunek działania tak wyraźnie, jakby niewidzialna Obecność przemówiła do mnie. Sprawy, o których wcześniej pisałam, opuściły mój umysł, a otwarte zostały przede mną inne zagadnienia. Kiedy się to stało ogarnęła mnie wielka bojaźń. — Selected Messages III, 35.36. WM 226.3
Wstałam w czwartek bardzo wcześnie, około drugiej nad ranem, aby pisać o Prawdziwym Krzewie, kiedy poczułam, że ktoś jest obecny w moim pokoju, co już wielokrotnie mi się zdarzyło. Zapomniałam wszystko, co miałam napisać. Wydawało mi się, że znajduję się w obecności Jezusa. On przekazywał mi to, co uznał za stosowne. Było to tak wyraźne, iż nie mogło być niewłaściwie zrozumiane. — Tamże 36. WM 226.4