Choć Ellen G. White przez całe swoje życie była wyczulona na potrzeby ludzi żyjących w niedostatku, to jednak w pewnych okresach potrzeby te jawiły się ze szczególną ostrością. Niniejszy dodatek nie jest próbą podsumowania, ale raczej przedstawieniem typowych doświadczeń autorki w kwestii działalności dobroczynnej na podstawie jej dziennika i listów. Te wybrane fragmenty tekstu są jedynie przykładem jej szerokiej działalności dobroczynnej, a przedstawiają dwa okresy jej życia — jeden wczesny, a drugi późny. SD 262.1
We wpisach do dziennika z 1859 roku widzimy Ellen G. White jako 31-letnią matkę trzech energicznych chłopców pełniącą obowiązki pani domu, piszącą, podróżującą i przemawiającą, a jednocześnie niosącą pomoc cierpiącym i potrzebującym. W latach 90. XIX wieku widzimy ją w Australii w czasach ciężkiego kryzysu ekonomicznego i wszechobecnej biedy. W tych dwóch przykładowych partiach tekstu czytelnik znajdzie szereg odwołań do innych działań dobroczynnych w życiu Ellen G. White. Czytelnik będzie mógł zauważyć, że wpisy do dziennika Ellen G. White mają lapidarny styl — składają się przeważnie z krótkich zdań, nierzadko w czasie teraźniejszym. Nietrudno także zauważyć, że czysto biograficzne notatki sporządzane przez autorkę dzień po dniu i będące streszczeniem jej zajęć nie są instrukcją dla Kościoła, a więc nie powinny być traktowane jako autorytatywne świadectwo. Dotyczy to także biograficznych odniesień w listach Ellen G. White. Jednak sam przykład postępowania autorki z pewnością stanowi ilustrację przekazanych przez nią instrukcji. SD 262.2
Ciężar odpowiedzialności odczuwany przez Ellen G. White, jej poczucie obowiązku wobec cierpiących i potrzebujących oraz jej gorliwość w niesieniu pomocy, choć najwyraźniej ograniczana przez ciągły niedostatek środków, powinny zachęcać każdego adwentystę dnia siódmego do większego i bardziej entuzjastycznego zaangażowania się w służbę dobroczynności (przyp. red. amer.). SD 263.1
Ellen G. White pouczona, że ma dawać przykład — Gdy wyszłam za mąż, zostałam pouczona, że muszę okazywać szczególne zainteresowanie osieroconym dzieciom, przyjmować niektóre z nich pod opiekę na pewien czas, a następnie znajdować im rodziny. W ten sposób miałam dawać innym przykład, co powinni czynić. SD 263.2
Choć zgodnie z moim powołaniem musiałam często podróżować i dużo pisać, opiekowałam się dziećmi w wieku od 3 do 5 lat, troszczyłam się o nie, uczyłam je i przygotowywałam do spełniania obowiązków. Od czasu do czasu brałam pod opiekę chłopców w wieku od 10 do 16 lat, otaczałam ich matczyną troską i szkoliłam do służby*Dwaj pracownicy Kościoła, którzy w młodości spędzili wiele miesięcy w domu White’ów, tak napisali o tym, czego tam osobiście doświadczyli (przyp. red. amer.):
1. “Ellen G. White była nie tylko zdecydowaną doradczynią swojego męża strzegącą go od błędów zagrażających dziełu w jego różnych aspektach, ale także zachowywała wielką ostrożność w tym, czego nauczała innych. Na przykład często w swoich publicznych wystąpieniach mówiła o obowiązku troski o wdowy i sieroty, cytując przy tym Izajasza 58,7-10. W swoim postępowaniu dawała przykład tego, czego nauczała, przyjmując potrzebujących do domu oraz zapewniając im dach nad głową, pożywienie i odzież. Pamiętam dobrze, jak w pewnym czasie mieszkało u niej dwoje osieroconych dzieci — chłopiec i dziewczynka — oraz wdowa z dwiema córkami. Widziałem, jak rozdawała ubogim odzież wartą setki dolarów, a kupowaną właśnie w tym celu” (J. O. Corliss, w The Review and Herald, 30 sierpień 1923).
2. “Pastor White był także zaangażowanym filantropem. Zawsze mieszkał w dużym domu, ale nigdy nie było tam wolnych pokojów. Choć jego rodzina była niewielka, to jednak w ich domu zawsze mieszkały wdowy z dziećmi, ubodzy przyjaciele, biedni bracia w służbie kaznodziejskiej i ludzie niemający dachu nad głową. Jego serce i portfel były zawsze otwarte. Był gotowy pomagać tym, którzy potrzebowali pomocy. Z pewnością dawał naszym współwyznawcom najszlachetniejszy przykład wielkoduszności i ofiarnego ducha”. — The Medical Missionary, luty 1894.. Czułam się odpowiedzialna za przedstawianie naszemu ludowi tego dzieła, które wyznawcy we wszystkich zborach powinni postrzegać jako swój obowiązek. Gdy byłam w Australii, pełniłam podobne dzieło, przyjmując do domu sieroty zagrożone pokusami i narażone na zgubę duszy. — The Review and Herald, 26 lipiec 1906. SD 263.3