Przy wyborze odpowiednich ludzi, którzy mieli przeprowadzić odnowę Kościoła, Bóg kierował się tymi samymi zasadami, jakie stosował powołując do życia pierwszy apostolski Kościół. WB17 107.1
Boski Nauczyciel omijał wielkich, możnych i bogatych, przyzwyczajonych do hołdów i czci, które przyjmowali jako przywódcy ludu. Byli oni tak dumni i zadufani w swej osławionej wyższości, że nigdy nie współczuli bliźniemu i nie mogliby się stać współpracownikami pokornego Nazarejczyka. Wezwanie: „Pójdźcie za mną, a zrobię was rybakami ludzi” (Mt 4,19) skierowane zostało do prostych, ciężko pracujących rybaków galilejskich. Uczniowie ci byli pokorni i chętnie przyjmowali pouczenia Mistrza. Im mniejszy wpływ miały na nich fałszywe nauki ich czasów, tym skuteczniej mógł ich Chrystus kształcić i przygotowywać do swej służby. Podobnie działo się za czasów Wielkiej Reformacji. Jej przywódcy nie pochodzili z arystokracji. Byli to ludzie pokorni i biedni, wolni od pychy związanej z pozycją społeczną i od wpływu fanatyzmu oraz kapłańskiej przebiegłości. W swym planie Bóg posługuje się małymi i pokornymi ludźmi, by dokonać wielkich dzieł. Wtedy chwała oddawana jest nie człowiekowi, lecz Temu, który sprawuje „chcenie i skuteczne wykonanie” według własnego upodobania. WB17 107.2
W kilka tygodni po przyjściu na świat Lutra w skromnym domu saksońskiego górnika, urodził się w położonej wysoko w Alpach chacie pasterz Ulrich Zwingli. Wpływy środowiska w dzieciństwie, a także wczesne kształcenie przygotowały go do przyszłej życiowej misji. Wychowywał się w otoczeniu wspaniałej przyrody, która od najwcześniejszych lat wywoływała u niego podziw dla wielkości, siły i potęgi Boga. Historia wspaniałych czynów dokonanych tu w górach rozpalała jego młodzieńcze aspiracje. U nóg pobożnej babki wysłuchiwał cennych opowia-dań biblijnych, które wybierała z legend i podań Kościoła. Z głębokim zainteresowaniem słuchał o wielkich czynach patriarchów i proroków, o pasterzach strzegących swych stad na wzgórzach Palestyny, gdzie aniołowie rozmawiali z nimi, o narodzeniu się dzieciątka w Betlejem i o Człowieku z Golgoty. WB17 107.3
Podobnie jak Jan Luter, ojciec Zwingliego pragnął dać swemu synowi jak najlepsze wy-kształcenie. Wcześnie więc wysłano go z rodzinnych gór i lasów do miasta. Umysł chłopca rozwijał się nadzwyczaj szybko i wkrótce powstało pytanie, gdzie znaleźć odpowiednich dla niego nauczycieli. W wieku 13 lat udał się do Berna, gdzie wówczas znajdowała się najlepsza szkoła w Szwajcarii. Tutaj jednak napotkał niebezpieczeństwo grożące zniszczeniu świetnie zapowiadającego się życia. Otóż miejscowi mnisi chcieli za wszelką cenę skłonić go do wstąpienia do klasztoru. Dominikanie i franciszkanie rywalizowali o względy ludu, które chcieli uzyskać za pomocą okazałego wystroju swoich kościołów, wystawności obrządków, atrakcyjności sławnych relikwii oraz obrazów czyniących cuda. WB17 107.4
Dominikanie z Berna zdawali sobie sprawę, że jeśli zdobędą dla swego zakonu tego zdolnego studenta, zapewnią sobie zyski i sławę. Jego młody wiek, zdolności jako mówcy i pisarza oraz talent muzyczny i poetycki będą daleko skuteczniej ściągać ludzi na nabożeństwa i pomnażać dochody zakonu, niż jego okazałość i przepych. Pochlebstwem i namową starali się skłonić Zwingliego, by wstąpił do ich zakonu. Luter, będąc studentem, zamknął się w klasztornej celi i byłby stracony dla świata, gdyby Opatrzność nieba nie uwolniła go. Zwingliemu nie groziło podobne niebezpieczeństwo. Za sprawą Boga ojciec dowiedział się o zamiarach mnichów. Nie chciał, aby jego syn prowadził próżniacze i bezużyteczne życie zakonnika. Zrozumiał więc, że przyszłość syna jest zagrożona i nakazał mu niezwłocznie wrócić do domu. Młodzieniec usłuchał, lecz niedługo zabawił w swej rodzinnej dolinie. Wkrótce ponownie podjął studia, udając się tym razem do Bazylei. Tutaj po raz pierwszy usłyszał radosną nowinę o łasce Bożej. Witenbach, wykła-dowca języków starożytnych, studiując język grecki i hebrajski natrafił na Pismo Święte. Przez niego właśnie promienie światła Bożego oświeciły umysły studentów, których uczył. Wykładowca oświadczył, że istnieje prawda starsza, o nieskończenie większej wartości od teorii głoszonych przez scholastyków i filozofów. Tą starą prawdą była biblijna nauka, że śmierć Chrystusa jest jedynym okupem za grzechy. Dla Zwingliego słowa te były pierwszym promieniem wschodzącej jutrzenki. WB17 108.1
Wkrótce wyjechał z Bazylei, aby przystąpić do wykonania zadania swego życia. Pierwszym miejscem pracy było probostwo w Alpach, niedaleko od rodzinnej doliny. Po otrzymaniu święceń kapłańskich „poświęcił się Zwingli całkowicie poszukiwaniom prawdy Bożej, gdyż zdawał sobie sprawę z tego — napisał współpracownik reformatora — jak wiele musi wiedzieć ten, któremu powierzono trzodę Bożą” (Wylie, VIII, 3). Im więcej badał Pismo Święte, tym wyraźniej dostrzegał różnicę między prawdą a błędnymi naukami Rzymu. Uznał Biblię za Słowo Boże i za jedyny wystarczający i nieomylny autorytet. Zrozumiał, że Biblia jest sama dla siebie interpretatorem. Nie śmiał tłumaczyć Pisma Świętego tak, by udowadniać uprzednio wymyślone nauki lub teorie. Czuł, że jego obowiązkiem jest przyswojenie sobie jasnych i bezpośrednich prawd Biblii. Ko-rzystał więc z każdego pomocniczego środka, aby w pełni i właściwie zrozumieć sens Pisma Świętego. Prosił też o pomoc Ducha Świętego, który — jak stwierdził — odkryje wszelkie, prawdy przed wszystkimi szukającymi Boga szczerze i z modlitwą. WB17 108.2
„Pismo Święte — pisał — pochodzi od Boga, nie od ludzi. Nawet sam Bóg, który oświeca, pozwala zrozumieć, że mowa ta jest Jego mową. Słowo Boże jest pewne i jasne; samo naucza, samo się wyjaśnia i opromienia ludzką duszę łaską i zbawieniem; pociesza w Bogu, uniża wyniosłość tak, że znika ona całkiem, pozwala też objąć Boga umysłem”. Prawdy tych słów Zwingli doświadczył na sobie samym. Pisząc o swych wczesnych przeżyciach z Biblią, stwierdził: „Kiedy zacząłem zatapiać się w Piśmie Świętym, filozofia i teologia (scholastyczna) wciąż podsuwała mi jakieś sprzeciwy. Wreszcie doszedłem do wniosku: musisz wszystko to odrzucić i nauczyć się poznawać Boga jedynie z Jego własnego, prostego Słowa. Zacząłem więc prosić Boga o Jego światło i wkrótce Pismo stało się dla mnie coraz bardziej zrozumiałe” (tamże, VIII, 6). WB17 108.3
Zwingli głosił nauki, których nie otrzymał od Lutra. To była nauka Chrystusa. „Jeżeli Luter głosi Chrystusa — pisał szwajcarski reformator — czyni to samo, co ja. Może więcej ludzi przyprowadzi do Boga niż ja, ale to nie ma znaczenia. Nie będę nosić żadnego innego imienia oprócz mego Wodza, Chrystusa, którego jestem żołnierzem. Nigdy nie napisałem do Lutra nawet słowa, ani on do mnie. Dlaczego? (...). Aby ludzie przekonali się, jak jednomyślny jest Duch Boży, skoro i Luter, i ja nie współpracując ze sobą, tak zgodnie głosimy nauki Chrystusa” (D’Aubigne, VIII, 9). WB17 109.1
W roku 1516 zaproponowano Zwingliemu stanowisko duchownego w klasztorze w Einsiedeln. Tutaj miał okazję lepiej przypatrzyć się zepsuciu Rzymu i jako reformator wywrzeć wpływ sięgający daleko poza rodzinne Alpy. Przedmiotem, który przyciągał wiernych do Einsiedeln, był obraz Marii Panny, który — jak twierdzono — miał moc czynienia cudów. Nad bramą klasztorną widniał napis: „Tutaj otrzymasz całkowite przebaczenie wszystkich grzechów” (tamże, VIII, 5). Przez cały rok do ołtarza Marii przybywali pielgrzymi, ale podczas jednego dorocznego święta, gdy obraz poświęcano, tłumy ludzi przychodziły ze wszystkich części Szwajcarii, a także z Niemiec i Francji. Wzburzony tym faktem Zwingli wykorzystał te okazje, by głosić niewolnikom zabobonu wspaniałą wolność ewangelii. WB17 109.2
„Nie wyobrażajcie sobie — mówił — że Bóg jest w tym kościele bardziej obecny niż gdzie indziej. Gdziekolwiek jesteście, Bóg jest wokoło i słyszy was (...). Czy jałowe uczynki, długie pielgrzymki, ofiary, obrazy, wołania do Marii i świętych mogą zjednać wam łaskę Bożą? W czym pomaga mnóstwo słów, którymi przystrajamy nasze modlitwy? Jakie znaczenie posiada błyszczący habit, faliste długie szaty, gładko wystrzyżone głowy lub ozdabiane złotem trzewiki? (...). Bóg patrzy na serce, a nasze serca są daleko od Niego. Chrystus, który raz się ofiarował za nas na krzyżu, jest na wieki okupem i ofiarą za grzechy wszystkich wierzących” (tamże, VIII, 5). WB17 109.3
Nie wszystkim słuchaczom podobała się ta nauka. Wielu rozczarowało się, gdy powiedziano im, że ich długie i uciążliwe pielgrzymki były daremne. Nie mogli zrozumieć darmo ofiarowanego przebaczenia w Chrystusie. Zadawalali się utartą drogą do nieba wytyczoną przez Rzym. Odstraszały ich trudności poszukiwania czegoś lepszego. Łatwiej było powierzyć swoje zbawienie papieżowi i księżom, niż dbać o czystość serca. WB17 109.4
Ale byli i tacy, którzy z zadowoleniem przyjęli radosną wieść o zbawieniu w Chrystusie. Nakazane przez Rzym obrzędy nie przyniosły im upragnionego pokoju, toteż z wiarą przyjmowali krew Zbawiciela jako jedyną drogę pojednania. Wracali do domów radośni, aby innym opowiadać o wspaniałym świetle, jakie otrzymali. W ten sposób prawda niesiona była od wsi do wsi, od miasta do miasta. Liczba pielgrzymów przybywających do ołtarza Marii Panny zmniejszyła się, ubywało datków, a w rezultacie szczuplało wynagrodzenie Zwingliego, pokrywane z tych darów. Ale on radował się, widział bowiem, że moc fanatyzmu i zabobonu zaczęła się kruszyć. Przełożeni Zwingliego doskonale wiedzieli o tym, co wyczynia ich podopieczny. Niemniej jednak na razie wstrzymywali się od interwencji. Mając nadzieję, że mimo to wykorzystają go do swoich celów, starali się go pozyskać pochlebstwami. Tymczasem prawda zakorzeniała się w sercach ludzi. WB17 109.5
Działalność Zwingliego w Einsiedeln przygotowała go do pracy na szerszym polu, do której miał wkrótce przystąpić. Nastąpiło to po trzech latach, gdy Zwingli został powołany na stanowisko duchownego katedry w Zurychu. Miasto to miało stać się później najważniejszym ośrodkiem szwajcarskiej reformacji wywierającym wpływ daleko poza swoimi granicami. Przełożeni, na których zaproszenie Zwingli przybył do Zurychu, bojąc się religijnych nowinek, szybko poinstruowali go w sprawie czekających nań obowiązków. WB17 109.6
„Masz wszelkimi siłami dbać o dochody kapituły — mówili — nie przeoczając nawet najmniejszego datku: Przypominaj wiernym, zarówno z ambony, jak i konfesjonału, aby składali daniny i dziesięciny, a darami zadokumentowali swe przywiązanie do Kościoła. Musisz się pilnie starać o pomnażanie datków od chorych oraz dochodów płynących z mszy i w ogóle z każdego kościelnego obrzędu. Do twoich obowiązków należy też udzielanie sakramentów, wygłaszanie kazań i troska o wiernych, ale w tych sprawach, a szczególnie w kazaniach, możesz wyręczać się wikarym. Sakramentów należy udzielać tylko możnym i jedynie wtedy, gdy cię o to poproszą; nie wolno ci tego czynić nie zważając na osobę” (tamże, VIII, 6). WB17 110.1
Zwingli w milczeniu wysłuchał tych poleceń, po czym wyraził należyte podziękowanie za honor, jakiego dostąpił będąc powołanym na tak wysoki urząd, i oświadczył, jaki kierunek postępowania zamierza obrać: „Życie Chrystusa — powiedział — zbyt długo było ukrywane przed ludem. Będę więc głosił o Nim na podstawie całej Ewangelii Mateusza (...) czerpiąc jedynie ze strumieni Pisma Świętego, badając jego głębię, porównując odpowiednie fragmenty i szukając zrozumienia biblijnych prawd przez stałą i gorliwą modlitwę. Służbę swą poświęcę dla chwały Bożej i Jego jednorodzonego Syna, dla zbawienia dusz i utwierdzenia ich w prawdziwej wierze” (tamże, VIII, 6). Choć niektórzy z przełożonych nie pochwalali tego planu i starali się od niego odwieść Zwingliego, ten stanowczo stał przy swoim. Oświadczył, że ten rodzaj kazań nie jest wcale nowy, bowiem stosował go już pierwotnie czysty i nieskalany Kościół. WB17 111.1
W tym czasie prawdy nauczane przez Zwingliego wzbudziły już duże zainteresowanie i tłumy przychodziły ze wszystkich stron, by słuchać jego kazań. Przybywali nawet ci, którzy poprzednio opuszczali nabożeństwa. Służbę swą Zwingli rozpoczął głoszeniem ewangelii, czytając i objaśniając słuchaczom natchnione opowiadanie o życiu, naukach i śmierci Chrystusa. Jak w Einsiedeln, tak i tutaj przedstawiał Słowo Boże jako jedyny i nieomylny autorytet, a śmierć Chrystusa jako jedyną doskonałą ofiarę. „Moim pragnieniem jest — mówił — przywieść was do Chrystusa — prawdziwego źródła zbawienia” (tamże, VIII, 6). Przedstawiciele wszystkich stanów — od uczonych i polityków do rzemieślników i chłopów — gromadzili się wokół mówcy. Z głębokim zainteresowaniem słuchali jego słów. Zwingli nie tylko głosił obietnicę zbawienia z łaski Bożej, lecz także bez obaw ganił błędy i zepsucie panujące w ówczesnych czasach. Wielu, wracając z katedry; chwaliło Boga. „Ten człowiek — mówili — jest kaznodzieją prawdy. Będzie on naszym Mojżeszem i wyprowadzi nas z tych egipskich ciemności” (tamże, VIII, 6). WB17 111.2
Działalność Zwingliego przyjęto początkowo z wielkim entuzjazmem, lecz z biegiem czasu począł narastać coraz większy sprzeciw. Mnisi usiłowali zahamować jego pracę i potępić głoszone przez niego nauki. Wielu obrzucało go drwinami i urąganiem, inni grozili mu. Lecz znosił on to wszystko z cierpliwością mówiąc: „Jeżeli złych chce się zdobyć dla Chrystusa, trzeba na niejedno przymknąć oczy” (tamże, VIII, 6). WB17 111.3
Mniej więcej w tym samym czasie przybył nowy sojusznik, by przyłączyć się do dzieła reformacji. Pewien pochodzący z Bazylei przyjaciel reformowanej wiary doszedł do przekonania, że sprzedaż książek może być potężnym środkiem w szerzeniu światła i wysłał do Zurychu niejakiego Lucjana z niektórymi pismami Lutra. Do Zwingliego napisał: „Jeśli Lucjan jest dostatecznie mądry i zręczny, to zachęć go, aby od miasta do miasta, od wsi do wsi, a nawet od domu do domu roznosił pisma Lutra, a przede wszystkim opracowane przez niego dla ludu wykłady Modlitwy Pańskiej, i sprzedawał je chętnym. Im bardziej znane będą te książki, tym więcej znajdzie się na nich nabywców” (tamże, VIII, 6). W ten sposób światło utorowało sobie drogę wśród Szwajcarów. WB17 111.4
Kiedy Bóg szykuje się do zerwania pęt niewiedzy i zabobonu, wtedy szatan z największą mocą stara się pogrążyć ludzi w ciemności i zniewolić ich do maksimum. Gdy w różnych krajach pojawiali się słudzy Boży, by przedstawić innym prawdę o przebaczeniu i usprawiedliwieniu przez krew Chrystusa, Rzym ze zdwojoną energią otwierał w całym chrześcijaństwie swój odpustowy targ, udzielając przebaczenia za pieniądze. WB17 111.5
Każdy grzech miał określoną cenę, a ludziom udzielano pozwolenia na różne przestępstwa, jeśli tylko pomagało to napełnić kościelny skarbiec. W ten sposób powstały dwa przeciwne obozy; jeden ofiarował przebaczenie grzechu za pieniądze, drugi — przebaczenie przez wiarę w Chrystusa. Rzym zezwalał na grzech i czynił go źródłem swoich dochodów, zaś reformatorzy potępiali grzech i wskazywali na Chrystusa jako jedynego Odkupiciela i Wyzwoliciela. WB17 111.6
W Niemczech sprzedaż odpustów powierzono dominikanom, a kierował nią niechlubnie osławiony Tetzel. W Szwajcarii handel ten leżał w rękach franciszkanów, pod przewodnictwem Samsona, mnicha z Italii. Samson już wcześniej przysłużył się Kościołowi, napełniając papieski skarbiec ogromnymi sumami pieniędzy uzyskanymi w Niemczech i Szwajcarii. Teraz objeżdżał Szwajcarię okradając biednych chłopów z ich mizernych dochodów i wymuszając dary od zamożnych obywateli. Jednak widoczny wszędzie wpływ reformacji, choć nie zatrzymał tego haniebnego handlu, w poważnym stopniu ograniczył płynące z niego zyski. Zwingli przebywał jeszcze w Einsiedeln, kiedy Samson wkrótce po przybyciu do Szwajcarii pojawił się wraz ze swym towarem w sąsiednim mieście. Usłyszawszy o jego przybyciu reformator natychmiast wyruszył mu naprzeciw. Chociaż obaj nie spotkali się, ale Zwingli tak skutecznie zdemaskował żądania mnicha, że ten musiał opuścić okolicę. WB17 112.1
Również w Zurychu Zwingli gorliwie wygłaszał kazania przeciw handlowi odpustami, a kiedy Samson zbliżył się do tego miasta, poseł rady, którego wysłali naprzeciw mnicha, dał mu do zrozumienia, że musi jechać dalej. W końcu Samson przez podstęp dostał się do miasta, ale i tak odprawiono go stamtąd nie kupiwszy ani jednego odpustu. Wkrótce mnich opuścił Szwajcarię. WB17 112.2
Zaraza morowa, zwana „czarną śmiercią”, jaka nawiedziła Szwajcarię w roku 1519, stała się dla reformacji motorem rozwoju. Kiedy ludzie stanęli twarzą w twarz z klęską, zaczęli pojmować, jak marne i bezwartościowe okazały się niedawno nabyte odpusty. Tęsknili za pewniejszą podstawą swojej wiary. Również Zwingliego w Zurychu powaliła choroba. Był tak bardzo chory, że wszyscy utracili nadzieję na jego wyzdrowienie, a nawet rozeszła się wieść, że już nie żyje. Jednak w tych ciężkich godzinach doświadczenia jego odwaga i nadzieja pozostały niezachwiane. Z wiarą spoglądał na krzyż Golgoty i ufał Chrystusowemu przebaczeniu grzechów. Gdy z rąk śmierci wrócił do zdrowia, głosił ewangelię z większą niż przedtem siłą, a jego słowa wywierały niezwykły wpływ. Lud z radością witał swego umiłowanego pasterza, który jedną nogą był już w grobie. Zresztą sami wierni zajmowali się chorymi i umierającymi i przekonali się jak nigdy przedtem, jak wielka jest wartość i moc ewangelii. WB17 112.3
Zwingli doszedł do lepszego zrozumienia biblijnych prawd i w pełni doznał na sobie ich odnawiającej mocy. Często w swych kazaniach zatrzymywał się nad tematem upadku człowieka i planu zbawienia. „W Adamie — mówił — wszyscy jesteśmy martwi, pogrążeni w zepsuciu i potępieniu” (Wylie, VIII, 9). „Chrystus nabył dla nas nigdy nie kończące się wybawienie (...). Jego męka i śmierć jest dla nas wieczną ofiarą, skutecznie uzdrawiającą; na wieki czyni ona zadość wymaganiom boskiej sprawiedliwości i uwalnia od winy tych wszystkich, którzy polegają na Nim w silnej i niezachwianej wierze”. Uczył jednak wyraźnie, że człowiek nie ma prawa dalej grzeszyć z powodu istniejącej dla niego i zbawiającej go łaski Chrystusa. „Gdziekolwiek jest wiara w Boga, tam jest i Bóg; a gdzie jest Bóg, tam też jest gorliwość, nagląca i zmuszająca człowieka do czynienia dobrych uczynków” (D’Aubigné, VIII, 9). WB17 112.4
Kazania Zwingliego wzbudziły takie zainteresowanie, że katedra nie mogła pomieścić tłumów, które przychodziły, aby go słuchać. Powoli, na ile mogli to znieść, reformator odkrywał swym słuchaczom prawdę. Był ostrożny, by nie mówić na samym początku o sprawach, które mogłyby odstraszyć i wywołać uprzedzenia. Zadaniem jego było zdobywać ludzi dla nauk Chrystusa, zmiękczyć ich serca Jego miłością i postawić im jako wzór przykład Zbawiciela. A gdy przyjmą już zasady ewangelii, wszelkie zabobonne wierzenia i praktyki znikną bezpowrotnie. WB17 112.5
Reformacja w Zurychu postępowała krok za krokiem. Zaalarmowani wrogowie stworzyli opozycję. Rok wcześniej mnich z Wittenbergi odważył się wypowiedzieć w Wormacji papieżowi i cesarzowi swoje „nie”, a teraz wszystko wskazuje na to, że w Zurychu będzie miał miejsce podobny sprzeciw. Kilkakrotnie zaatakowano Zwingliego. W papieskich kantonach od czasu do czasu uczniowie ewangelii byli paleni na stosie, ale jak widać, to nie pomagało; trzeba zmusić heretyckiego nauczyciela do milczenia. Biskup w Konstancji wysłał więc trzech posłów do rady w Zurychu z oskarżeniem Zwingliego o uczenie narodu przekraczania praw Kościoła, a tym samym o podważanie pokoju i porządku społecznego. Jeżeli autorytet Kościoła nie byłby uszanowany, twierdził biskup, to nastąpiłoby całkowite bezprawie. Na to Zwingli odpowiedział, że cztery lata głosi ewangelię w Zurychu i „miasto to jest spokojniejsze niż jakiekolwiek inne miasto w kon-federacji. „Czy to właśnie nie chrześcijaństwo — powiedział — jest najpewniejszym zabezpieczeniem ogólnego porządku i ładu” (Wylie, VIII, 11). WB17 113.1
Posłowie biskupa przypomnieli członkom rady, że poza Kościołem nie ma zbawienia. Zwingli odpowiedział na to: „Niech to oskarżenie nie poruszy was. Fundamentem Kościoła jest ta sama Skała, ten sam Chrystus, który nadał Piotrowi jego imię, ponieważ ten wyznał Go w wierze. W każdym narodzie ktokolwiek wierzy z całego serca w Pana Jezusa, jest przyjęty przez Boga. I to jest właśnie prawdziwy Kościół, poza którym nikt nie może być zbawiony” (D’Aubigne, VIII, 11). W rezultacie tego spotkania jeden z posłów biskupa przyłączył się do grona zwolenników reformacji. WB17 113.2
Rada Zurychu odmówiła wszczęcia jakiegokolwiek postępowania przeciwko Zwingliemu, toteż Rzym przygotował się do nowego ataku. Gdy Zwingli dowiedział się o tym, napisał: „Niech przyjdą, boję się ich tak, jak nadmorska skała boi się fal szalejących u jej stóp” (Wylie, VIII, 11). Wysiłki kleryków posuwały naprzód sprawę, którą chcieli zniszczyć. Prawda szerzyła się coraz dalej. W Niemczech zwolennicy Lutra, przygnębieni jego zniknięciem, doznali nowej otuchy słysząc o postępie ewangelii w Szwajcarii. WB17 113.3
Gdy działalność reformacyjna na dobre zakorzeniła się w Zurychu, zaczęto dostrzegać jej owoce — zmalała ilość przestępstw, wzrósł porządek i spokój. „W naszym mieście panuje spokój. Nie ma w nim kłótni, obłudy, zazdrości ani konfliktów” — pisał Zwingli. „A komu można tę harmonię zawdzięczać, jeżeli nie najwyższemu i najlepszemu Bogu i Jego czystym naukom, które napełniają nas owocami pokoju i pobożności” (tamże, VIII, 15). WB17 113.4
Zwycięstwa osiągnięte przez reformację pobudziły Rzym do bardziej zdecydowanych wysiłków w celu jej zniszczenia. Ponieważ prześladowanie i tłumienie działalności Lutra w Niemczech okazało się mało skuteczne, postanowiono pokonać reformację jej własną bronią. Zwolennicy papieża zaplanowali przeprowadzić dyskusję z Zwinglim, a ponieważ zorganizowanie jej leżało w ich rękach, chcieli zapewnić sobie zwycięstwo przez wybranie zarówno miejsca spotkania, jak i sędziów, którzy mieli zadecydować o jego wyniku. Gdy w ten sposób będą mieli Zwingliego w swoich rękach, postarają się już o to, aby im nie umknął. Zmuszając przywódcę do milczenia, łatwo będzie zdusić cały ruch. Wszystkie te zamiary trzymano oczywiście w tajemnicy. WB17 113.5
Miejsce dyskusji wyznaczono w Baden, jednak Zwingli nie przybył tam. Rada Zurychu przeczuwając spisek zwolenników papieża, a także ostrzeżona licznymi przypadkami palenia wyznawców ewangelii na stosie, nie pozwoliła swemu duszpasterzowi wystawić się na takie niebezpieczeństwo. W Zurychu Zwingli gotów był spotkać się i prowadzić dyskusje z każdym posłem przysłanym z Rzymu, ale udanie się do Baden, gdzie niedawno przelano krew męczenników prawdy, równało się z niechybną śmiercią. Do Baden przybyli więc Oekolampadius i Haller, którzy reprezentowali reformację, zaś znany doktor Eck, popierany przez liczne grono papieskich uczonych i prałatów, miał walczyć w obronie Rzymu. WB17 113.6
Choć Zwingli nie był obecny na spotkaniu, jego wpływ był widoczny. Przedstawiciele papieża sami wyznaczyli sekretarzy, a wszystkim innym pod karą śmierci zabroniono sporządzania jakichkolwiek notatek. WB17 114.1
Pomimo to Zwingli codziennie otrzymywał dokładną relację z tego, co powiedziano w Baden. Otóż pewien student, obecny na obradach, co wieczór zapisywał treść poruszonych kwestii, zaś dwaj inni podjęli się dostarczać te relacje wraz z listami Oekolampadiusa Zwingliemu w Zurychu. Reformator odpowiadał dając rady i sugestie. Pisał swe listy nocą, a studenci wracali z nimi wczesnym rankiem do Baden. Ażeby ujść czujności straży, stojącej u bram miasta, posłowie ci nieśli na głowach kosze z drobiem i nie zatrzymywani swobodnie wchodzili do Baden. WB17 114.2
W ten sposób Zwingli walczył ze swoimi chytrymi wrogami. Mykonius pisał, że reformator „więcej zdziałał przez swoje rozmyślania, bezsenne noce i wskazówki, które przesyłał do Baden, niżby to uczynił będąc osobiście obecnym pośród swoich wrogów” (D’Aubigne, XI, 13). WB17 114.3
Przedstawiciele papieża, upojeni przewidywanym zwycięstwem, przybyli do Baden w naj-kosztowniejszych szatach, ozdobieni najprzedniejszymi klejnotami. Żyli luksusowo, a ich stoły uginały się pod najdroższymi smakołykami i najwyborniejszymi winami. Brzemię obowiązków kościelnych wynagradzali sobie biesiadami i uciechami. Ich przeciwieństwem byli reformatorzy, którzy mało czasu spędzali na posiłkach, przeważnie skromnych. Prawdę mówiąc, spoglądano na nich jak na żebraków. Gospodarz Oekolampadiusa, który często zaglądał do jego pokoju, zastawał go stale czytającego albo zatopionego w modlitwie i ogromnie zdziwiony stwierdzał, że ten heretyk jest przynajmniej „bardzo pobożny”. WB17 114.4
Podczas zebrania Eck dumnie wstąpił „na wspaniale udekorowaną ambonę, zaś skromnie ubrany Oekolampadius musiał siąść naprzeciw swego przeciwnika na prowizorycznie wykonanym stołku” (tamże, XI, 13). Donośny głos i nieograniczona pewność siebie nie opuszczały Ecka. Nadzieja na złoto i sławę podsycała jego gorliwość, zapewniono bowiem obrońcy wiary przyzwoitą nagrodę. Kiedy nie mógł znaleźć lepszych argumentów, sięgał po obelgi, a nawet przekleństwa. WB17 114.5
Z drugiej strony skromny Oekolampadius nie ufając sobie i wzdrygając się przed walką, już na początku uroczyście oświadczył: „Nie uznaję żadnego innego wzorca oprócz Słowa Bożego” (tamże, XI, 13). Choć był łagodny i uprzejmy, okazał się tak samo stanowczy i odważny. Podczas gdy zwolennicy papiestwa jak zwykle odwoływali się do tradycji jako nieomylnego autorytetu, reformator trzymał się Pisma Świętego. „Tradycja i zwyczaje nie posiadają w Szwajcarii żadnego znaczenia, chyba że są zgodne z konstytucją, zaś w sprawach wiary naszą konstytucją jest Biblia” (tamże, XI, 13). WB17 114.6
Kontrast występujący między mówcami wywarł odpowiednie skutki. Spokojne i jasne argumenty Oekolampadiusa oraz jego skromne i uprzejme zachowanie pozyskały sympatię tych, którzy z niechęcią odwrócili się od pyszałkowatych i hałaśliwych twierdzeń Ecka. WB17 114.7
Dyskusja trwała osiemnaście dni. Gdy się skończyła, przedstawiciele papieża przypisali sobie zwycięstwo. Co prawda większość delegatów opowiedziała się za Rzymem, ogłosiła reformatorów za pokonanych, a Zwingliego, ich przywódcę, wyłączyła z Kościoła. Jednak przebieg i rezultaty dyskusji ujawniły, po czyjej stronie leży przewaga. Spór ten stał się dla protestantyzmu nowym bodźcem i wkrótce po jego zakończeniu tak ważne miasta, jak Berno i Bazylea, opowiedziały się za reformacją. WB17 114.8