Poganie uważali, że modlitwą zdobywają sobie zasługi i w ten sposób gładzą swoje grzechy. Stąd im dłuższa modlitwa, tym większe zasługi. Stając się zaś świętymi dzięki własnym uczynkom, mieliby powód do samozadowolenia i chluby. Takie pojmowanie modlitwy wynika z zasady leżącej u podstawy wszystkich błędnych religii, wedle której człowiek sam może odkupić swoje winy. Ten pogański pogląd na modlitwę przyjęli także faryzeusze, a i w dzisiejszych czasach nie jest rzadkością, nawet wśród tych, którzy mienią się chrześcijanami. Powtarzanie utartych frazesów i formułek, podczas gdy serce nie odczuwa pragnienia Boga, nie różni się niczym od “wielomówności” pogan. NNJ 79.1
Modlitwa nie jest pokutą za grzechy; sama w sobie nie jest zasługą. Nawet potok najbardziej kwiecistych słów nie równa się jednemu świętemu pragnieniu. Nawet najbardziej potoczyste modlitwy są tylko pustosłowiem, jeśli nie wyrażają tego, co czuje serce. Modlitwa wiary pochodzi ze szczerego serca i jest wyrazem prostych pragnień duszy, przypominających prośbę do przyjaciela, w przekonaniu, że zostanie wysłuchana. Bóg nie pragnie oficjalnych wyrazów naszego uznania. Do Niego dociera ciche wołanie serca, złamanego i przygnębionego świadomością swych grzechów. NNJ 79.2