“Rzekłem do króla: Jeżeli odpowiada to królowi i jeżeli twój sługa znalazł łaskę w twoich oczach, to proszę, abyś mnie wysłał do Judei, do miasta, gdzie są groby moich ojców, abym je mógł odbudować”. Nehemiasza 2,5. TC 183.1
W końcu Nehemiasz nie mógł już dłużej ukryć smutku trawiącego jego serce. Bezsenne noce spędzone na gorliwej modlitwie, pełne troski dnie, przeżyte w cieniu przyćmionej nadziei, pozostawiły swój ślad na twarzy Nehemiasza. Bystre oko króla, przyzwyczajonego do czujności i dbania o własne bezpieczeństwo, czytało z twarzy to, co było w sercu. Widząc, że jakiś tajemniczy problem zżera jego sługę, król zapytał wprost: “Czemu tak źle wyglądasz? Chyba nie jesteś chory? Nic to innego, jak tylko zgryzota!” TC 183.2
To pytanie wzbudziło niepokój Nehemiasza. Czy król nie rozgniewa się, gdy usłyszy, że służąc mu, Nehemiasz sercem jest ze swoim uciskanym ludem? Czy życie sługi nie będzie wtedy zagrożone? Czy jego plan odbudowania Jerozolimy nie będzie udaremniony? Nehemiasz bardzo się przestraszył. Drżącymi ustami i ze łzami w oczach wyjawił powód swego smutku — oto miasto, w którym znajdują się groby jego ojców, jest spustoszone, a jego bramy nie są odbudowane. Wzruszające słowa wzbudziły współczucie króla nie budząc jednocześnie pogańskich uprzedzeń. Kolejne jego pytanie dało Nehemiaszowi okazję, na którą długo czekał: “Czego byś sobie życzył?” Jednak mąż Boży nie odpowiedział, póki najpierw nie poprosił o pomoc Kogoś większego niż Artakserkses. Pomodlił się do Boga Niebios. Cichą prośbę, którą skierował do Boga, przedkładał już od wielu tygodni — aby Pan zjednał mu łaskawość króla. Następnie, czerpiąc odwagę ze świadomości, iż ma wszechmocnego i potężnego Przyjaciela, który działa dla niego, mąż Boży spokojnie oznajmił królowi pragnienie swego serca, aby monarcha zwolnił go na pewien czas ze służby i pozwolił mu odbudować Jerozolimę oraz przystosować ją do obrony przed ewentualnymi atakami. Losy Jerozolimy i narodu izraelskiego zależały w tym momencie od tej jednej prośby. “Król zezwolił na to i wysłał mnie — napisał Nehemiasz — gdyż dobrotliwa ręka mojego Boga była nade mną”. TC 183.3
Kiedy Nehemiasz wezwał Boga na pomoc, nie usiadł potem z założonymi rękami, sądząc, że nie ma już nic do zrobienia w tej sprawie. Z godną pochwały mądrością i zastanowieniem poczynił wszystkie przygotowania konieczne do zapewnienia sukcesu w tym przedsięwzięciu. — Manuscript 58, 1903. TC 183.4