Loading...
Larger font
Smaller font
Copy
Print
Contents

Życie Jezusa

 - Contents
  • Results
  • Related
  • Featured
No results found for: "".
  • Weighted Relevancy
  • Content Sequence
  • Relevancy
  • Earliest First
  • Latest First
    Larger font
    Smaller font
    Copy
    Print
    Contents

    Rozdział 83 — Droga do Emaus

    Rozdział napisany w oparciu o Ewangelię Łukasza 24,13-33.

    Późnym popołudniem w dniu zmartwychwstania dwóch uczniów było w drodze do Emaus, małej mieściny położonej niespełna trzynaście kilometrów od Jerozolimy. Uczniowie ci nie zajmowali wybitnego miejsca w dziele Chrystusa, lecz szczerze w Niego wierzyli. Przyszli do miasta na święto Paschy i byli bardzo przejęci wypadkami, które tam ostatnio miały miejsce. Dotarły do nich wieści, które krążyły od rana w związku ze zniknięciem ciała Chrystusa, a także świadectwo niewiast, które widziały aniołów i spotkały Jezusa. Teraz wracali do swych domów, aby o tym rozmyślać i modlić się. Odbywali swą wieczorną podróż w posępnym nastroju, roztrząsając w pamięci wypadki związane z sądem nad Chrystusem i Jego ukrzyżowaniem. Nigdy przedtem nie czuli się tak przygnębieni. Pozbawieni nadziei i wiary, szli w cieniu, jaki rzucał na ich drogę krzyż.ZJ 571.1

    Po przejściu stosunkowo niewielkiej odległości, przyłączył się do nich jakiś obcy człowiek, lecz oni byli do tego stopnia pogrążeni w swym ponurym nastroju i rozterce, że nie zwracali na niego większej uwagi. Prowadzili dalej rozmowę, która uzewnętrzniała to, co czuli w swych sercach. Mówili o naukach Chrystusa, których, jak się im zdawało, nie byli w stanie pojąć. Gdy mówili o ostatnich wydarzeniach, Jezus zapragnął dodać im otuchy. Widział ich strapienie, rozumiał ich wewnętrzne rozdarcie, kiedy zastanawiali się, czy ten Człowiek, który dopuścił, aby Go tak poniżono, był rzeczywiście Chrystusem? Nie mogli stłumić żalu i zaczęli płakać. Jezus wiedział, że ich serca połączone są z Nim w miłości i zapragnął otrzeć ich łzy oraz napełnić ich radością i otuchą. Lecz przede wszystkim musiał udzielić im nauki, której nie mieli nigdy zapomnieć.ZJ 571.2

    “I rzekł do nich: Cóż to za rozmowy, idąc, prowadzicie z sobą? I przystanęli przygnębieni. A odpowiadając jeden, imieniem Kleopas, rzekł do niego: Czyś Ty jedyny pątnik w Jerozolimie, który nie wie, co się w niej w tych dniach stało?” Opowiedzieli Mu, jak się zawiedli na swym Mistrzu, “który był (...) prorokiem mocarnym w czynie i w słowie przed Bogiem i wszystkim ludem, jak arcykapłani i zwierzchnicy (...) wydali na niego wyrok śmierci i ukrzyżowali go”. Z bólem w sercu z powodu doznanego rozczarowania, drżącymi ustami dodali: “A myśmy się spodziewali, że On odkupi Izraela, lecz po tym wszystkim już dziś trzeci dzień, jak się to stało”.ZJ 571.3

    Dziwne, iż uczniowie nie pamiętali słów Chrystusa i nie uświadomili sobie, że przepowiedział wypadki, które właśnie się rozegrały. Nie zdawali sobie sprawy z tego, że ostatnia część Jego przepowiedni miała się spełnić z taką samą dokładnością jak pierwsza, i że trzeciego dnia zmartwychwstanie. Powinni byli zapamiętać tę część przepowiedni, tak jak zapamiętali ją kapłani i przywódcy. “Nazajutrz, czyli w dzień po święcie Przygotowania, zebrali się u Piłata przedniejsi arcykapłani i faryzeusze, mówiąc: Panie przypomnieliśmy sobie, że ten zwodziciel jeszcze za życia powiedział: Po trzech dniach zmartwychwstanę”. Mateusza 27,62.63. Uczniowie jednak nie pamiętali tych słów.ZJ 572.1

    “A On rzekł do nich: O głupi i gnuśnego serca, by wierzyć we wszystko, co powiedzieli prorocy. Czyż Chrystus nie musiał tego wycierpieć, by wejść do swojej chwały?” Uczniowie zastanawiali się, kim może być ten Obcy, który przenika do głębi ich dusze oraz mówi z taką powagą, tkliwością i współczuciem, napełniając ich serca nadzieją. Po raz pierwszy od chwili, gdy Chrystus został zdradzony, wstąpiła w nich nadzieja. Zaczęli się bacznie przypatrywać swemu towarzyszowi podróży i myśleli, że Chrystus wypowiadałby te same słowa. Wprawiło ich to w zdumienie, a serca poczęły bić rytmem radosnego oczekiwania.ZJ 572.2

    Chrystus szczegółowo objaśnił im wszystkie miejsca w Pismach, w których była o Nim mowa, a zaczął od Mojżesza, od którego się zaczynają biblijne dzieje. Gdyby wcześniej dał się im poznać, ich serca byłyby uspokojone. Pełni radości nie pożądaliby niczego więcej. Jednak było konieczne, aby zrozumieli świadectwo o Nim zawarte w symbolach i proroctwach Starego Testamentu, bowiem miało to być fundamentem ich wiary. Chrystus nie uczynił żadnego cudu, by ich przekonać, ale Jego pierwszym czynem było wyjaśnienie im Pism. Patrzyli na Jego śmierć jako na kres wszystkich swoich nadziei. Teraz im pokazał, powołując się na proroków, że jest ona najmocniejszym świadectwem dla ich wiary.ZJ 572.3

    Nauczając swych uczniów Jezus ukazał im znaczenie Starego Testamentu jako źródła świadectwa o Jego misji. Wielu rzekomych chrześcijan odrzuca dzisiaj Stary Testament jako zbiór pism nie mających już dziś żadnego zastosowania. Lecz nauka Chrystusa mówi inaczej. Cenił tak wysoko Stary Testament, że kiedyś powiedział: “Ponieważ Mojżesza i proroków nie słuchają, to choćby kto z umarłych powstał, też nie uwierzą”. Łukasza 16,31.ZJ 572.4

    Jest to głos Chrystusa przemawiającego ustami patriarchów i proroków, poczynając od dni Adama aż do końca czasu. W Starym Testamencie Chrystus jest objawiony tak samo wyraźnie jak w Nowym. Światło, które płynie z proroczej przeszłości, uwydatnia życie Chrystusa i naukę Nowego Testamentu, nadając im wyrazistość i piękno. Cuda uczynione przez Chrystusa są dowodem Jego boskości, ale mocniejszy dowód na to, że jest On Odkupicielem świata, uzyskujemy porównując proroctwa Starego Testamentu z historią zapisaną w Nowym.ZJ 572.5

    Opierając się na proroctwach, Chrystus dał uczniom właściwe wyjaśnienie tego, co było jego posłaniem jako człowieka. Ich oczekiwania, że Mesjasz zasiądzie na tronie i przejmie królewską władzę zgodnie z pragnieniami ludzi, nie spełniły się. Kolidowały one z właściwym zrozumieniem poniżenia Chrystusa, zstąpieniem z najwyższego miejsca na najniższe, jakie ktoś może zajmować. Chrystus pragnął, aby wyobrażenia Jego uczniów mogły być klarowne i prawdziwe w każdym szczególe. Musieli zrozumieć, tak dalece, jak to było możliwe, kielich goryczy, który był Mu przeznaczony. Wytłumaczył im, że straszny konflikt, którego istoty nie potrafili dotąd zrozumieć, był spełnieniem przymierza, zawartego jeszcze przed stworzeniem świata. Chrystus musiał umrzeć, jak musi umrzeć każdy przestępca zakonu, który trwa w swoim grzechu. Wszystko to musiało się stać, ale bój nie zakończył się porażką, lecz wiecznym i chwalebnym zwycięstwem. Jezus powiedział im, iż musi być podjęty najwyższy wysiłek, aby wybawić świat od grzechu. Jego wyznawcy powinni żyć tak jak On żył, i pracować, z maksymalnym i ustawicznym wysiłkiem, tak jak On pracował.ZJ 573.1

    Tak Chrystus rozmawiał ze swymi uczniami, otwierając ich umysły, aby mogli zrozumieć Pisma. Uczniowie byli wprawdzie zmęczeni, ale rozmowa ich nie nużyła. Z ust Zbawiciela padały słowa żywota i zapewnienia, a mimo to uczniowie nadal nie przejrzeli na oczy. Gdy mówił im o zburzeniu Jerozolimy, widzieli przed sobą skazane na zagładę miasto i płakali. W dalszym ciągu nie domyślali się, kim był ich towarzysz podróży. Nawet nie przyszło im na myśl, iż Ten, o kim rozmawiali, kroczy ramię w ramię z nimi, ponieważ Chrystus mówił o sobie jako o kimś innym. Myśleli, że był jednym z tych, którzy uczestniczyli w wielkim święcie, a teraz wracają do domu. Stąpał po ostrych kamieniach tak samo ostrożnie jak oni, zatrzymując się co jakiś czas na chwilę. I tak wędrowali po górskiej drodze, a Ten, kto miał niebawem usiąść po prawicy Boga i kto mógł powiedzieć: “Dana mi jest wszelka moc na niebie i na ziemi” (Mateusza 28,18), szedł obok nich.ZJ 573.2

    Tymczasem słońce zaszło i zanim doszli do miejsca odpoczynku, ludzie skończyli swą pracę na polu. Gdy uczniowie mieli już wejść do domu, podróżny sprawiał wrażenie, jakby chciał kontynuować swą wędrówkę. Uczniowie jednak nie chcieli z Nim się rozstać. Pragnęli usłyszeć coś więcej. “Zostań z nami” — powiedzieli. Wydawało się, że nie chce przyjąć zaproszenia, lecz oni poczęli nalegać, mówiąc: “Gdyż ma się ku wieczorowi, i dzień już się nachylił”. Chrystus przychylił się do ich prośby “i wstąpił, by zostać z nimi”.ZJ 573.3

    Gdyby uczniowie nie nalegali, żeby przyjął ich zaproszenie, nigdy nie dowiedzieliby się, że towarzyszem ich podróży był Pan, który zmartwychwstał. Chrystus nigdy nikomu nie narzuca swego towarzystwa. Zajmuje się tymi, którzy Go potrzebują. Z radością wejdzie do najskromniejszego domu i pocieszy serca najuboższych. Jednak gdy ludzie są zbyt obojętni, aby myśleć o niebiańskim Gościu lub prosić Go, aby z nimi pozostał, idzie dalej. Tym samym wielu ponosi niepowetowaną stratę. Nie poznają Chrystusa ani trochę więcej niż uczniowie, gdy szedł z nimi razem drogą.ZJ 574.1

    Szybko została przygotowana skromna wieczerza i postawiona przed Gościem, który zajął honorowe miejsce przy stole. A On wzniósł ręce, by pobłogosławić pożywienie. Uczniowie cofnęli się zdziwieni. Ich towarzysz rozpostarł ręce dokładnie w taki sposób jak ich Mistrz. Popatrzyli jeszcze raz i wtedy zobaczyli na Jego dłoniach ślady gwoździ. Obaj zawołali jednocześnie: To Pan Jezus! Zmartwychwstał!ZJ 574.2

    Zerwali się ze swych miejsc, aby Mu paść do nóg i oddać Mu cześć, lecz On zniknął im z oczu. Patrzyli na miejsce, gdzie przed chwilą siedział Ten, którego ciało jeszcze niedawno leżało w grobie i mówili między sobą: “Czyż serce nasze nie pałało w nas, gdy mówił do nas w drodze i Pisma przed nami otwierał?”ZJ 574.3

    Mając tak wielką wieść do zakomunikowania nie mogli jednak siedzieć na miejscu i nie mówić o tym innym ludziom. Zapomnieli o zmęczeniu i głodzie, zostawili nietknięte jedzenie i przepełnieni radością natychmiast poszli do miasta tą samą drogą, którą przyszli, spiesząc się, by jak najszybciej przekazać tę wieść innym uczniom. Miejscami droga nie była bezpieczna, lecz oni wspinali się na urwiste zbocza, ślizgając się po gładkich skałach. Nie wiedzieli, nie zdawali sobie sprawy z tego, że byli otoczeni opieką Tego, który razem z nimi szedł tą drogą. Z pielgrzymimi kijami w ręku szli pospiesznie, pragnąc iść szybciej niż mogli. Zgubili drogę, lecz znów ją odnaleźli. Biegnąc, a czasem potykając się, dążyli naprzód, a ich niewidzialny Towarzysz kroczył ciągle z nimi.ZJ 574.4

    Noc była ciemna, lecz rozświetlało ją Słońce Sprawiedliwości. Ich serca biły przyśpieszonym rytmem z radości. Zdawało im się, że są w innym świecie, bowiem Chrystus był żywym Zbawicielem. Nie musieli Go już dłużej opłakiwać jako umarłego. Chrystus zmartwychwstał — powtarzali niezliczoną ilość razy. Oto wiadomość, którą nieśli zasmuconym. Musieli opowiedzieć im cudowną historię swojej podróży do Emaus. Musieli im powiedzieć, kto się do nich przyłączył w drodze. Szli z najwspanialszym poselstwem, jakie kiedykolwiek było dane światu, z radosną wieścią, od której uzależnione są nadzieje ludzkości na dzisiaj i na wieczność.ZJ 574.5

    Larger font
    Smaller font
    Copy
    Print
    Contents