Numer 2 — Świadectwo dla zboru
Rozdział 22 — Dwie drogi
27 maja 1856 roku, na konferencji w Battle Creek, ujrzałam w widzeniu pewne sprawy, które dotyczą generalnie zboru. Chwała i majestat Boga przesunęły się przede mną. Anioł powiedział: “Bóg jest niepojęty w swoim majestacie, a jednak nie zdajecie sobie z tego sprawy że On jest straszny w swoim gniewie, a jednak codziennie Go obrażacie. ‘Usiłujcie wchodzić przez ciasną bramę albowiem przestronna jest brama i szeroka droga, która prowadzi na zatracenie, a wielu jest tych, którzy przez nią wchodzą. A ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do żywota wiecznego, a mało jest tych, którzy ją znajdują’”. Te drogi są różne, rozdzielone i idą w przeciwnych kierunkach. Jedna idzie do wiecznego życia a druga do wiecznej śmierci. Widziałam między tymi drogami różnicę a tym samym widziałam różnicę między grupami ludzi, którzy po nich podróżowali. Drogi były zupełnie różne: jedna szeroka i równa a druga wąska i wyboista. Tak więc ludzie, którzy nimi idą, mają przeciwne charaktery i różnią się życiem, ubiorem i rozmowami.S1 127.1
Ci, którzy idą wąską drogą, rozmawiają o radości i szczęściu, które czeka ich na końcu podróży. Ich oblicza są często zasmucone a jednak promieniują świętą, błogosławioną radością. Nie ubierają się tak jak towarzystwo na szerokiej drodze, nie rozmawiają jak oni ani nie postępują jak oni. Ci ludzie otrzymali wzór. Człowiek boleści, który dobrze znał smutek, przeszedł tę drogę najpierw sam. Jego naśladowcy widzą ślady jego stóp i to sprawia im radość i szczęście. On przeszedł bezpiecznie. Tak samo mogą przejść oni jeżeli będą postępować jego śladami.S1 127.2
Na szerokiej drodze wszyscy zajmują się swoją własną osobą, strojeniem się i przyjemnościami. Nurzają się swobodnie i beztrosko w wesołości i uciechach a nie zastanawiają się nad końcem swojej podróży, nad pewnym zniszczeniem na końcu swej drogi. Codziennie zbliżają się do swego zatracenia a jednak szaleńczo spieszą się i coraz prędzej dążą do wiecznej zagłady. Och, jak okropny był to dla mnie widok!S1 128.1
Na tej szerokiej drodze widziałam wiele osób, na szatach których był napis: “Umarli dla świata. Koniec wszechrzeczy jest blisko. Bądźcie tedy gotowi”. Wyglądali tak jak wszyscy podróżujący wokół nich lecz zauważyłam jakiś cień smutku i niepokoju unoszący się nad nimi. Ich rozmowa brzmiała tak samo jak tych bezmyślnych wesołych ludzi wokół nich, ale oni od czasu do czasu wskazywali z wielką satysfakcją na napis na swoich szatach wzywając innych by mieli taki sam na swoich. Znajdowali się na szerokiej drodze jednak głosili że należą do liczby tych, którzy podróżują wąską ścieżką. Ludzie wokół nich mówili: “Nie ma różnicy między nami a nimi. Jesteśmy jednakowi. Ubieramy się, rozmawiamy i działamy jednakowo”.S1 128.2
Następnie wskazano mi na lata wstecz 1843 i 1844. Istniał wtedy duch świętości, którego teraz nie ma. Gdzie podział się ów rzekomy szczególny Boży lud? Ujrzałam przystosowanie się do świata i niechęć do cierpienia w imię prawdy. Ujrzałam wielki brak poddania się woli Bożej. Ukazano mi dzieci Izraela po ich wyjściu z Egiptu. Bóg w swoim miłosierdziu wywołał ich z Egiptu aby mogli Go wielbić bez żadnych przeszkód i ograniczeń. Czynił dla nich cuda po drodze. On wypróbował ich i doświadczał przywodząc na trudne miejsca. Po tych cudownych działaniach Boga wobec nich, po wielokrotnych wybawieniach z kłopotów, oni wciąż szemrali gdy byli próbowani albo doświadczani przez Niego. Ich mowa brzmiała: “Lepiej abyśmy byli zginęli z ręki Pana w ziemi egipskiej”. Pragnęli tamtych porów i cebuli.S1 128.3
Ujrzałam, że wielu wierzących w prawdę ostatnich dni uważa za dziwne że dzieci Izraela szemrały podczas podróży, i chociaż Bóg tak cudownie postępował z nimi, oni byli tak bardzo niewdzięczni i zapominali o tym co On dla nich uczynił. Anioł powiedział: “Wy czynicie gorzej od nich”. Widziałam że Bóg dał swym sługom tak jasną i oczywistą prawdę że nie można jej się oprzeć. Gdziekolwiek by nie poszli mają zapewnione zwycięstwo. Ich wrogowie nie mogą obejść tej przekonywującej prawdy. Światło promieniuje tak jasno że słudzy Boży mogą pójść w każde miejsce a jasna i prosta prawda odniesie tam zwycięstwo. Nie ceniono tego wielkiego błogosławieństwa albo nie zdawano sobie sprawy z jego znaczenia. Jeżeli zdarzy się jakakolwiek próba, niektórzy zaczynają oglądać się wstecz i mniemają, że przeżywają bardzo, ciężki okres. Niektórzy rzekomi słudzy Boży nie wiedzą co to są oczyszczające próby. Niekiedy oni sami czynią sobie próby, wyimaginowane próby. Tak łatwo się wtedy zniechęcają, tak łatwo można ich obrazić, tak szybko urazić ich godność. W ten sposób szkodzą sami sobie, szkodzą innym i szkodzą sprawie Bożej. Szatan wyolbrzymia ich doświadczenia i sprawia, że w ich umysłach rodzą się myśli, że jeżeli opuszczą dotychczasową drogę, to ich wpływ i użyteczność będą zniweczone.S1 129.1
Niektórzy są kuszeni, aby odsunąć się od dzieła Bożego, od pracy własnych rąk. Ujrzałam że gdyby ręka Boża przestała im pomagać i pozostaliby bez Bożej opieki i opanowałyby ich choroby i śmierć, to wtedy by poznali co to są kłopoty. Szemranie przeciwko Bogu jest straszliwą rzeczą. Tacy nie pamiętają o tym że droga, którą idą jest wyboista, że jest to droga samozaparcia i samowyrzeczenia i nie mogą się spodziewać że wszystko pójdzie tak gładko jak gdyby podróżowali szeroką drogą.S1 129.2
Widziałam że niektórzy słudzy Boga, nawet kaznodzieje, tak łatwo się zniechęcają, tak prędko można ich urazić. Wyobrażają sobie że są lekceważeni i że szkodzi im się podczas gdy w rzeczywistości wcale tak nie jest. Uważają swój los za zbyt ciężki. Tacy nie zdają sobie sprawy z tego jak by się czuli gdyby podtrzymująca i dająca ochronę ręka Boża cofnęła się i musieliby przejść przez cierpienia, które wtedy spadłyby na ich dusze. I dopiero wtedy odkryliby że ich los jest dziesięciokrotnie cięższy niż przedtem kiedy cierpieli próby i niedostatki jako zatrudnieni w Bożym dziele i kiedy w tym wszystkim cieszyli się aprobatą Pana. Niektórzy z tych co pracują w dziele Boga nie wiedzą kiedy mają dogodny czas. Mieli do tej pory tak niewiele niedostatków i wiedzą tak mało o potrzebach ciężkiej pracy czy ciężarze odpowiedzialności za dusze, że kiedy przeżywają dogodne chwile, kiedy dla nich Bóg jest łaskawy i są prawie zupełnie wolni od cierpień ducha, nie wiedzą o tym, ani się nad tym nie zastanawiają, ale myślą że ich próby są ogromne. Widziałam że jeżeli tacy nie będą mieli ducha samopoświęcenia i nie będą gotowi aby radośnie pracować, Bóg ich odrzuci. Nie będzie uznawał ich za swoich samopoświęcających się sług lecz podniesie do tej godności tych, którzy będą pracować szczerze, a nie leniwie i opieszale i będą wiedzieli kiedy ich czas jest dogodny. Boży słudzy muszą czuć ciężar odpowiedzialności za dusze i płakać będą między przedsionkiem a ołtarzem wołając: “O panie, oczyść lud twój”.S1 129.3
Niektórzy ze sług Bożych oddali swoje życie sprawie Bożej aż ich organizm podupadł i doprowadzili go do prawie całkowitego wyniszczenia pracą umysłową, nieustanną troską, ciężką pracą i niedostatkami. Inni nie mieli i nie chcieli wziąć tego ciężaru na siebie, mimo to tacy myślą że jest im bardzo ciężko a mówią tak dlatego gdyż nigdy nie doświadczyli trudów. Oni nigdy nie mieli udziału w dziele poświęcenia i nigdy nie będą go mieli tak długo dopóty będą objawiać tyle słabości i tak mało siły jak długo będą kochać swoją słabość. Z tego co Bóg mi ukazał, istnieje potrzeba głębokiego napomnienia kaznodziejów, aby leniwi opieszali i samolubni zostali ciężko doświadczeni, aby została czysta pełna wiary i samopoświęcająca się część, która nie będzie oglądać się za łatwizną życiową lecz będzie pełnić obowiązki duszpasterskie wiernie, zarówno w słowie jak i w nauce. Nie cofną się oni przed cierpieniem i zniosą wszystko w imię Chrystusa dla zbawienia tych dla których On umarł. Jeżeli ci słudzy nie będą głosić ewangelii, to odczują na sobie niezadowolenie i to powinno wystarczyć, ale nie wszyscy to odczuwają.S1 130.1
*****