Numer 17 — Świadectwo dla zboru
Rozdział 29 — Cierpienia Chrystusa
Aby w pełni docenić wartość zbawienia potrzebne jest zrozumienie jaka była jego cena. Z powodu ograniczonego zrozumienia cierpień Jezusa, wielu nisko ocenia to wielkie dzieło pojednania. Chwalebne dzieło planu zbawienia ludzkości, zostało wykonane wskutek wielkiej miłości Boga Ojca dla upadłego rodzaju ludzkiego. Taka miłość okazana w darowaniu swojego ukochanego Syna, zadziwia świętych aniołów. “Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął ale miał żywot wieczny”. Jana 3,16. Zbawiciel był jasnością chwały jego Ojca i dokładnym wizerunkiem jego osoby. Posiadał on boski majestat, doskonałość i znakomitość. Został zrównany z Bogiem. “Ponieważ się upodobało Ojcu aby w nim wszystka zupełność mieszkała”. Kolosan 1,19. “Który będąc w kształcie Bożym, nie poczytał sobie tego za drapiestwo równym być Bogu, ale wyniszczył samego siebie, przyjąwszy kształt niewolnika, stawszy się podobny ludziom. I postawą znaleziony jako człowiek sam się poniżył będąc posłusznym aż do śmierci, a to śmierci krzyżowej”. Filipian 2,6-8.S2 200.1
Chrystus zgodził się umrzeć w zamian za grzesznika aby człowiek przez życie w posłuszeństwie mógł uniknąć kary Bożego prawa. Jego śmierć nie zniosła tego prawa, nie zniszczyła tego prawa ani nie osłabiła jego ważności, ani nie ujęła z jego świętej powagi. Śmierć Chrystusa obwieściła świętość i sprawiedliwość jego prawa Ojcowskiego i ukaranie łamiących jego przykazania. Z tej też przyczyny zgodził się sam ponieść śmierć aby wybawić upadłego człowieka od wiecznej kary. Śmierć ukochanego Syna Bożego na krzyżu wskazuje na stałość prawa Bożego. Jego śmierć powiększa to prawo i czyni je bardziej szanowanym i daje człowiekowi dowód o jego niezmiennym charakterze. Z jego własnych świętych ust słyszane były słowa: “Nie mniemajcie abym przyszedł rozwiązywać zakon albo proroki, nie przyszedłem rozwiązywać ale wypełnić”. Mateusza 5,17. Śmierć Chrystusa zadośćuczyniła żądaniom zakonu.S2 200.2
W Chrystusie było połączone to co ludzkie z tym co boskie. Jego misją było pogodzić Boga z człowiekiem aby połączyć to co wszechwieczne z tym co przemijające. Był to jedyny sposób przez który upadły człowiek mógł być podniesiony wzwyż dzięki olbrzymiej wartości krwi Jezusa Chrystusa, aby człowiek mógł być uczestnikiem boskiej natury. Przyjęcie postaci ludzkiej umożliwiło mu zrozumienie ludzkich trudów i smutków oraz wszystkich pokus, na które bywa człowiek narażany. Aniołowie, którzy nie poznali grzechu, nie potrafili współczuć człowiekowi w jego specyficznych próbach. Chrystus zniżył się żeby przyjąć ludzką naturę będąc stale kuszonym tak jak i my aby mógł poznać a później pomóc wszystkim kuszonym.S2 201.1
Będąc człowiekiem odczuwał potrzebę posilenia od swego Ojca. Miał wybrane miejsce modlitwy. Wolał porozumiewać się ze swoim Ojcem w samotności, na górze. W doświadczeniu jego święta ludzka dusza była wzmocniona do wypełniania obowiązków i znoszenia prób każdego dnia. Nasz Zbawiciel identyfikował się z naszymi potrzebami w tym że stał się błagalnym w ciemnościach petentem szukającym u swego Ojca świeżego posilenia, dochodząc do wzmocnienia aby być przygotowanym do obowiązków i prób. On jest naszym przykładem we wszystkim. Jest nam bratem w naszych słabościach ale nie posiadał nieopanowanych namiętności. Jako bezgrzeszny jego natura oddalała się od zła. Przeżywał walkę i męczarnię duszy w świecie grzechu. Jego człowieczeństwo wymagało aby się modlił co też było jego przywilejem. Potrzebna mu była cała siła Bożego poparcia i pokrzepienie, które jego Ojciec gotów był mu dać — Jemu, który dla dobra rodzaju ludzkiego opuścił wspaniałość nieba i obrał swoje miejsce zamieszkania na zimnym i niewdzięcznym świecie. Chrystus znalazł pocieszenie i radość w łączności ze swoim Ojcem. Wtedy mógł ulżyć swemu sercu od żalów, które go przygniatały. Był człowiekiem żalu i zapoznany był ze smutkiem.S2 201.2
Żarliwie pracował całymi dniami aby czynić innym dobrze, żeby uratować człowieka od zguby. Uzdrawiał chorych, pocieszał tych co byli w żałobie, przynosił radość i nadzieję zrozpaczonym. Martwym przywracał życie. Po zakończeniu swej pracy codziennej odchodził od zgiełku miasta i każdego wieczoru jego postać była pochylona w modlitwie do swego Ojca w jakimś odludnym i spokojnym miejscu. Czasami na jego schyloną postać świeciły jasne promienie księżyca. I potem znowu chmury i ciemności zakryły całe światło. Rosa, nocny szron osiadały na jego postaci gdy był w sytuacji wstawiania się za grzesznikami. Jego prośby trwały często całą noc. On jest naszym przykładem. Gdybyśmy o tym pamiętali i naśladowali go, bylibyśmy o wiele mocniejsi w Bogu.S2 202.1
Jeżeli Zbawiciel świata ze swą świętą mocą odczuwał potrzebę modlitwy, to jakże bardziej powinniśmy my — słabi i grzeszni śmiertelnicy — odczuwać potrzebę żarliwej i ciągłej modlitwy! Gdy był kuszony z największą gorliwością, nie jadł wówczas niczego. Oddawał się Bogu i przez żarliwą modlitwę i doskonałe poddanie się woli swojego Ojca, zostawał w ten sposób zwycięzcą. Ci, którzy głoszą prawdę w tych ostatnich dniach, powinni ponad każdą inną klasą rzekomych chrześcijan naśladować nasz wielki Wzór w modlitwach.S2 202.2
“Dosyć uczniowi, aby był jako mistrz jego, a sługa jako Pan jego”. Mateusza 10,25 (BG). Nasze stoły są często zastawiane luksusami ani zdrowymi ani potrzebnymi, ponieważ bardziej miłujemy dogadzanie sobie niż być uwolnionym od chorób i cieszyć się dobrym stanem umysłu. Jezus gorliwie poszukiwał mocy od swego Ojca. Święty Syn Boży uważał za bardziej wartościowe nawet dla siebie samego korzystniejsze to niż siadanie przy bardziej luksusowym stole. Dał nam dowody że modlitwa jest konieczna aby przeciwstawić się siłom ciemności i aby wykonać pracę nam przydzieloną. Nasza własna siła jest słabością ale ta, którą daje Bóg, uczyni nas zwycięzcami.S2 203.1
Kiedy Syn Boży był pogrążony w modlitwie w ogrodzie Getsemane, udręka jego duszy była widoczna na jego ciele w postaci krwawego potu, który spływał po jego obliczu. Tutaj te wielkie okrucieństwa ciemności otaczały go. Na nim spoczywały grzechy całego świata. Cierpiał na miejscu człowieka jako przestępca wobec prawa jego Ojca. Tutaj nastąpiła scena kuszenia. Święte światło Boże ustępowało sprzed jego oczu i przechodził w ręce sił ciemności. W udręce swej duszy leżał powalony na chłodnej ziemi. Odczuwał niezadowolenie swojego Ojca. Zabrał od ust winnego człowieka kielich cierpienia i wypił go za niego dobrowolnie. W zamian za to dał człowiekowi kielich błogosławieństwa. Gniew, który miał spaść na człowieka, teraz spadł na Chrystusa. To tutaj drżał tajemniczy kielich w jego dłoni.S2 203.2
Jezus często chodził do Getsemane ze swymi uczniami aby zastanawiać się nad zbawieniem człowieka i modlić się. Wszyscy dobrze znali to święte ustronne miejsce. Nawet Judasz wiedział dokąd zaprowadzić morderców aby mógł wydać Jezusa w ich ręce. Nigdy przedtem nie odwiedził Zbawiciel tego miejsca z takim żalem w sercu jak wtedy. Nie cofał się przed cielesnymi cierpieniami, które wyrwały się z jego ust w obecności swych uczniów: “Smętna jest dusza moja aż do śmierci, zostańcież tu a czuwajcie ze mną”. Mateusza 26,38.S2 203.3
Pozostawiając swoich uczniów, odszedł od nich na odległość taką że było można słyszeć jego słowa, upadł na twarz i modlił się. Jego dusza cierpiała udrękę i błagał: “Ojcze mój, jeżeli można, niech mię ten kielich minie, a wszakże nie jako ja chcę ale jako ty”. Mateusza 26,59. Na nim spoczywały grzechy zgubionego świata i uginał się pod ich ciężarem. Odczuwał niezadowolenie swego Ojca, które było skutkiem zaistniałego grzechu, które rozdzierało jego serce tak przejmującą udręką, która wyciskała z jego czoła wielkie krople krwi spływające po jego policzkach i zraszające ziemię.S2 204.1
Kiedy powstał z tej pozycji leżącej, powrócił do swoich uczniów i znalazł ich śpiącymi. Powiedział do Piotra: “Takżeście nie mogli przez jedną godzinę czuwać ze mną? Czuwajcież a módlcie się, abyście nie weszli w pokuszenie, duchci jest ochotny ale ciało mdłe”. Wiersze 40-41. W najpoważniejszym czasie, kiedy ich Jezus specjalnie prosił aby czuwali z nim — znalazł śpiących uczniów. Wiedział że przed nimi są straszne walki i potężne pokusy. Zabrał ich ze sobą aby byli mu podporą i aby to czego mieli być świadkami, wycisnęło niezniszczalne piętno w ich pamięci. Było to potrzebne aby ich nie opuściła wiara lecz aby została wzmocniona dla próby, która stała przed nimi.S2 204.2
Zamiast czuwać wraz z Chrystusem, obciążeni żalem zasnęli. Nawet Piotr, który przed kilkoma godzinami oświadczył, że jeśli zajdzie potrzeba, będzie cierpiał, chociażby nawet miał umrzeć, również spał. W najbardziej krytycznym momencie, kiedy Syn Boży potrzebował ich pomocy i wsparcia, współczucia i serdecznej modlitwy, znaleziono ich śpiących. Przez to że spali, utracili bardzo wiele. Nasz Zbawiciel chciał ich wzmocnić przed ostrą próbą ich wiary, którą mieli wkrótce przejść. Gdyby byli spędzili ten czas pełen żalu czuwając wraz z drogim Zbawicielem modląc się do Boga, Piotr nie zostałby pozostawiony losowi swojej słabej siły i nie byłby się wyrzekł swego Pana w czasie próby.S2 204.3
Syn Boży odszedł po raz drugi i modlił się: “Ojcze mój, jeśli mię nie może ten kielich minąć, tylko abym go pił niech się stanie wola twoja”. Mateusza 26,42. I znowu powrócił do swoich apostołów i znowu zastał ich śpiącymi. Mieli ciężkie powieki. Przez owych śpiących uczniów przedstawiony został śpiący zbór, w dniu nadejścia Zbawiciela, który jest tuż we drzwiach. Jest to czas obłoków i gęstej ciemności kiedy zachodzi największe niebezpieczeństwo dać się zaskoczyć przez sen.S2 205.1
Jezus pozostawił nam ten przykład. “Czuwajcież tedy, bo nie wiecie kiedy Pan domu onego przyjdzie, z wieczorali, czyli o północy, czyli gdy kury pieją, czyli rano. By snać niespodzianie przyszedłszy, nie znalazł was śpiącymi”. Marka 13,35-36. Wymaga się aby zbór Boży pełnił swoją nocną straż chociażby była długa i niebezpieczna noc. Żal mi jest tych, którzy się wymawiają i czuwają niedbale. Cierpienia nie mogą prowadzić do niedbalstwa lecz do podwójnej czujności. Przez swój przykład Chrystus skierował zbór do źródła swej mocy w czasie potrzeby, niedoli i niebezpieczeństwa. Postawa i stan czuwania odzwierciedlają prawdziwy stan i charakter ludu Bożego i można zrozumieć że są pielgrzymami i obcymi na tej ziemi.S2 205.2
Zbawiciel z żalem odwrócił się znowu do swych uczniów, którzy spali i po raz trzeci modlił się wypowiadając te same słowa. Wtedy przyszedł do nich i powiedział: “Śpijcież już i odpoczywajcie, oto się przybliżyła godzina, a Syn człowieczy będzie wydany w ręce grzeszników”. Mateusza 26,45. Jakież to było okrutne że uczniowie pozwolili aby sen zamknął ich oczy i skorumpował ich zmysły kiedy ich święty Pan znosił taką nieopisaną udrękę umysłową! Gdyby czuwali nie utraciliby swojej wiary kiedy widzieli jak Syn Boży umiera na krzyżu. Za pomocą tego ważnego czuwania nocnego mieli uczniowie staczać szlachetną walkę duchową w modlitwie, która by im przyniosła siłę w chwili kiedy byli świadkami niewymownej agonii Syna Bożego. To by ich przygotowało kiedy by patrzyli na jego cierpienia na krzyżu aby mogli nieco zrozumieć z natury niewypowiedzianej męczarni w ogrodzie Getsemane. I lepiej umieliby zrozumieć i przypomnieć słowa, które wypowiedział na temat swoich cierpień, śmierci i zmartwychwstania w czasie mrocznej, straszliwej i ciężkiej godziny, promienie nadziei rozjaśniałyby ciemności i podtrzymywałyby ich wiarę.S2 205.3
Chrystus już wcześniej im powiedział że te rzeczy nastąpią lecz oni go nie zrozumieli. Scena jego cierpień miała być ognistą próbą dla jego uczniów dlatego potrzebowali czujności i modlitwy. Ich wiara potrzebowała podpory, niewidzialnej mocy, kiedy przyglądali się triumfowi sił ciemności. Możemy mieć bardzo słabe wyobrażenie nie dającego się opisać cierpienia drogiego naszego Syna Bożego w Getsemane, kiedy doszło do oddzielenia go od swego Ojca na skutek grzechów upadłej ludzkości. Odczuwanie opuszczenia miłości swego Ojca wycisnęło te żałosne słowa z jego ust: “Smętna jest dusza moja aż do śmierci, zostańcież tu, a czuwajcie ze mną. I postąpiwszy trochę padł na oblicze swoje modląc się i mówiąc: “Ojcze mój, jeśli można, niech mię ten kielich minie, a wszakże nie jako ja chcę, ale jako ty”. Mateusza 26,58-59.S2 206.1
Święty Syn Boży był omdlały, umierajacy. Ojciec wysłał wysłannika by posilił świętego Męczennika przygotowując go do kroczenia ścieżką znaczoną jego własną krwią. Gdyby śmiertelny człowiek mógł zobaczyć zdziwienie i smutek zastępów anielskich kiedy spoglądali w cichym żalu jak Ojciec odsuwa jego promienie światła miłości i chwały od ukochanego Syna własnego łona, lepiej zrozumieliby jak wstrętny jest grzech w jego oczach. Miecz sprawiedliwości obudził się teraz przeciwko jego drogiemu Synowi. Został zdradzony pocałunkiem i oddany w ręce wrogów i pośpiesznie zabrano go na salę sądową ziemskiego sądu aby z niego szydzić i skazano na śmierć przez grzesznych śmiertelników. Tam, pełen chwały Syn Boży został “zraniony dla występków naszych, starty jest dla nieprawości naszych”. Izajasza 55,5. “Jako wiele ich zdumieją się nad nim że przemierzła jest nad innych ludzi osoba jego a kształt jego nad synów ludzkich”. Izajasza 52,14.S2 206.2
Któż może zrozumieć wyrażoną tutaj miłość! Zastępy anielskie przyglądały się ze zdziwieniem i żalem Temu, który był majestatem niebios nosząc koronę chwały a teraz niósł cierniową koronę jako krwawiącą ofiarę dla wściekłej zgrai rozpalonej do szaleńczej wściekłości przez złość szatana. Spójrzcie na cierpiącego Męczennika! Na jego głowie jest ciernista korona. Jego życiodajna krew wypływała z każdej przeciętej żyły. To wszystko wskutek grzechu! Nic nie zdołało powstrzymać Jezusa aby pozostawił swój majestat i honor w niebie i przyjść na ten grzeszny świat gdzie był poniewierany, znienawidzony i odrzucony przez tych, których przyszedł zbawić, w końcu cierpi na krzyżu ale wieczna odkupieńcza miłość pozostanie tajemnicą.S2 207.1
Zastanawiajcie się niebiosa i bądźcie zdumione. O, ziemio, spójrz na prześladowców i na prześladowanego! Olbrzymia liczba napada na Zbawiciela świata. Wyśmiewanie i drwiny zmieszane z ordynarnymi przekleństwami i bluźnierstwami. Jego niskie pochodzenie ziemskie i pokorne życie jest komentowane przez nieczułych łotrów. Jego twierdzenie że jest Synem Bożym zostaje wyszydzone przez przywódcę kapłanów i starszych a wulgarne żarty i obraźliwe drwiny są podawane z ust do ust. Szatan zupełnie zapanował nad umysłami swoich sług. Aby to lepiej uskutecznić, najpierw zajął się najwyższymi kapłanami i starszyzną, zamroczył ich religijnym szałem. Popędzani byli przez tego samego ducha szatańskiego co najbardziej plugawych i nieokrzesanych łotrów prowadzi. Jest tu zepsuta harmonia w odczuciach wszystkich, począwszy od obłudnych kapłanów i starszyzny aż do najbardziej upodlonego Chrystusa. Najdroższego Syna Bożego zabrano i włożono krzyż na jego ramiona. Każdy krok pozostawił krwawy ślad płynącej krwi z jego ran. Odprowadzony przez olbrzymie zbiorowisko zagorzałych wrogów i nieczułych widzów, szedł swoją drogą na ukrzyżowanie. “Uciśniony jest i utrapiony a nie otworzył ust swoich, jako baranek na zabicie wiedziony był i jako owca przed tymi, którzy ją strzygą, oniemiał i nie otworzył ust swoich”. Izajasza 55,7.S2 207.2
Jego uczniowie pełni żalu idą za Nim w pewnej odległości za morderczą zgrają. Zostaje przybity do krzyża i tam zawisa między niebem i ziemią. Ich serca rozdzierają się z bólu przez to że ukochany Nauczyciel cierpi jako przestępca prawa. W pobliżu krzyża są oślepieni, fanatyczni, niewierni kapłani, wyśmiewający, kpiący i drwiący: “Ty, co rozwalasz kościół, a w trzech dniach budujesz go, ratuj samego siebie; jeśliś jest Syn Boży, zstąp z krzyża. Także i przedniejsi kapłani z nauczonymi w Piśmie i ze starszymi, naśmiewając się mówili. Inszych ratował a samego siebie ratować nie może, jeśliż jest król Izraelski, niech teraz zstąpi z krzyża a uwierzymy mu. Dufał w Bogu, niechże go teraz wybawi, jeśli się w nim kocha, boć powiedział: ‘Jestem Synem Bożym’”. Mateusza 27,40-45.S2 208.1
Jezus nie odpowiedział na to ani jednym słowem. Kiedy przybijano jego dłonie gwoździami, to z bólu wyciskały się krople potu z jego porów, z bladych i drżących ust niewinnego Męczennika wyszeptał przebaczającą modlitwę dla jego morderców. “Ojcze! odpuść im, boć nie wiedzą, co czynią”. Łukasza 23,34. Całe niebo przyglądało się tej scenie z głębokim zainteresowaniem. Chwalebny Odkupiciel zgubionego świata cierpiał karę za ludzkie przestępstwo zakonu Ojca. Odkupił swą własną krwią swój lud. Spłacił sprawiedliwe żądania świętego prawa Bożego. Był to środek, przez który miał nastąpić koniec grzechu, a szatan i jego poplecznicy pokonani.S2 208.2
Z czym porównamy boleść i cierpienie, które znosił umierający Zbawiciel! To odczucie niezadowolenia jego Ojca czyniło ten kielich tak gorzkim. Nie cielesna męka tak szybko zakończyła życie Chrystusa na krzyżu. Był to przygniatający ciężar grzechów świata i odczucie doznanego gniewu jego Ojca. Opuściła go chwała Ojca i pomocna obecność a rozpacz przygniatała go swoim olbrzymim ciężarem i wycisnęła z jego drżących ust umęczone wołanie: “Boże mój! Boże mój! czemuż mię opuścił?” Mateusza 27,46.S2 209.1
Jezus był jedno z Ojcem przy stworzeniu świata. W obliczu agonii i cierpień Syna Bożego, jedynie ślepi i omamieni ludzie mogli pozostać nieczułymi. Arcykapłani i starszyzna lżyli drogiego Syna Bożego w jego agonii. Ale ożywiona przyroda jęczała ze współczuciem ze swym krwawiącym i umierającym Autorem stworzenia. Ziemia drżała. Słońce odmówiło oglądania tej sceny. Niebo poczerniało. Aniołowie byli świadkami sceny cierpienia i nie potrafili dłużej patrzeć. Zakryli swe oblicza przed tym strasznym widokiem. Chrystus umiera! On jest zrozpaczony! Nie ma zachęcającego uśmiechu Bożego i nie pozwala to aniołom rozjaśnić mroku tej strasznej godziny. Mogą tylko patrzyć zadziwieni jak ich miłujący Dowódca i Majestat nieba cierpi karę za łamanie zakonu Bożego przez ludzi.S2 209.2
Nawet umierającego Syna Bożego ogarnęły powątpiewania. Nie potrafił widzieć poza grób. Świetlana nadzieja nie okazywała mu przyjęcia jego ofiary przez Ojca — wyjście z grobowca jako zwycięzcy i przyjęcie ofiary przez jego Ojca. Grzech całego świata w całej swojej ohydzie był odczuwany przez Syna Bożego. Niezadowolenie Ojca z grzechu i kara za tę ohydę, którą jest śmierć, było wszystkim czego mógł doznać w czasie tej nieprzeniknionej ciemności. Kuszono go żeby przerażał się tym grzechem gdyż jest tak odrażający w oczach jego Ojca że nie mógłby pogodzić się ze swoim Synem. Straszliwa pokusa że jego własny Ojciec opuścił go wyrwała z niego ten przeszywający okrzyk na krzyżu: “Boże mój, Boże mój! czemuż mię opuścił?” Mateusza 27,46.S2 209.3
Chrystus odczuwał grzech na sobie o wiele bardziej niż odczuwają to grzeszni ludzie, kiedy kielichy gniewu Bożego bywają wylewane na nich. Czarna rozpacz jak całun śmierci ogarnia ich grzeszne dusze i wtedy do końca rozumieją ohydę grzechu. Odkupiono ich zbawienie przez cierpienia i śmierć Syna Bożego. Byłoby to ich udziałem gdyby chętnie je przyjęli lecz nikt nie jest zmuszony aby był posłuszny prawu Bożemu. Jeśli odmówią przyjęcia niebiańskiego daru i wybiorą uciechy i fałszywość grzechu, będzie to ich osobisty wybór a na końcu otrzymają zapłatę, którą jest gniew Boży i wieczna śmierć. Na zawsze zostaną odłączeni od obecności Jezusa, którego ofiarę znieważyli. Utracą życie w szczęściu i poświęcą wieczną chwałę za grzeszne uciechy na krótki czas.S2 210.1
Wiara i nadzieja chwiały się w gasnącej agonii Chrystusa gdyż Bóg odebrał dotychczasowe zapewnienia aprobaty jego przyjęcia. Zbawiciel świata wtedy polegał na dotychczasowych dowodach wiary, która do tego momentu wzmacniała go, że jego Ojciec przyjmie jego wysiłki i że będzie zadowolony z jego dokonanego dzieła. Podczas swojej agonii oddaje swoje drogocenne życie i jedynie przez wiarę zaufał Temu, któremu z radością oddał się bez reszty. Z żadnej strony nie zachęcały go czyste promienie. Wszystko otoczone było ciężkimi mrokami. Pośród strasznej ciemności odczuwanej przez współczującą naturę, Zbawiciel wychylił do dna tajemniczy kielich. Pozbawiony nawet jasnej nadziei i pewności w jego przyszły triumf zawołał donośnym głosem: “Ojcze w Twoje ręce oddaję swojego ducha”. On zna charakter swego Ojca, jego sprawiedliwość, litość, wielką miłość i w poddaniu pada w Jego ręce. Pośród konwulsji przyrody zdziwieni widzowie słyszą słowa umierającego człowieka Kalwarii.S2 210.2
Przyroda współczuła cierpieniom swojego Stworzyciela. Drżąca ziemia i rozrywane skały oznajmiały że to umarł Syn Boży. Nastąpiło potężne trzęsienie ziemi. Zasłona w świątyni została rozerwana na dwie części. Paniczny strach ogarnął katów i widzów kiedy zobaczyli jak słońce zostało zasłonięte ciemnością i odczuli jak ziemia chwieje się pod nimi widząc i słysząc rozrywanie się skał. Umilkło naśmiewanie się i szydzenie najwyższych kapłanów i starszyzny kiedy Chrystus oddał swego ducha w ręce swojego Ojca. Zaskoczona horda zaczęła się wycofywać do miasta w ciemności. Bili się w piersi i uciekali w przerażeniu. Rozmawiając jedynie szeptem mówili: “To niewinny człowiek został zamordowany. Co będzie jeżeli rzeczywiście jest — jak mówił — Synem Bożym?”S2 211.1
Jezus nie oddał swojego życia dopóki nie wykonał pracy, którą przyszedł wykonać i swoim ostatnim tchnieniem powiedział: “Wykonało się”. Wtedy szatan został pokonany, widział że jego królestwo jest stracone. Aniołowie rozradowali się kiedy zostały wypowiedziane te słowa: “Wykonało się”. Wielki plan zbawienia zależny od śmierci Chrystusa został w zupełności wykonany. A w niebie nastąpiła radość że synowie Adama przez życie w posłuszeństwie Chrystusa mogli być znowu podniesieni do tronu Bożego. O, co za miłość! Jaka zadziwiająca miłość! która przyprowadziła Syna Bożego na ziemię aby stać się naszym grzechem, abyśmy mogli być pojednani z Bogiem i zostać złączeni wraz z Nim do życia w jego królestwie chwały. O, czymże jest człowiek, jeśli musi być zapłacona taka cena za jego zbawienie!S2 211.2
Kiedy mężczyźni i kobiety głębiej zrozumieją wielkość olbrzymiej ofiary danej przez majestat nieba — umierania za rodzaj ludzki, wtedy plan zbawienia zostanie powiększony i refleksje Kalwarii rozbudzą delikatne, święte i żywe emocje w sercach chrześcijan. Chwała Boża i Baranka zamieszka w ich sercach. Chwała Boża i Baranka będzie w ich sercach i na ich ustach. Duma i zarozumiałość nie mogą się rozwijać w sercach, które świeżo w pamięci mają sceny z Kalwarii. Ten świat okaże się małowartościowym dla tych, którzy docenią wielką cenę zbawienia człowieka i drogocenną krew drogiego Syna Bożego. Wszystkie bogactwa świata nie są dość warte aby zbawić choć jedną duszę umierającą. Któż może zmierzyć miłość Chrystusa dla zgubionego świata kiedy przybijano do krzyża Zbawiciela, który cierpiał za grzechy winnych ludzi? Miłość ta była niezmierzona i nieskończona.S2 212.1
Chrystus pokazał że jego miłość była mocniejsza od śmierci. Wyjednywał zbawienie dla człowieka i choć przeszedł najstraszniejszy konflikt z siłami ciemności, to pośród tych ciemności jego miłość stawała się coraz mocniejsza. Zniósł ukrywanie oblicza swojego Ojca, które doprowadziło do wypowiedzenia z goryczą, którą miał w duszy: “Boże mój! Boże mój! czemuż mię opuścił?” Jego ramię przyniosło zbawienie. Cena została zapłacona aby odkupić i zbawić człowieka kiedy w ostatniej walce ducha wypowiedział błogosławione słowa, które rozbrzmiewały przez wszystkie stworzenia: “Wykonało się”.S2 212.2
Wielu rzekomych chrześcijan podnieca się świeckimi przedsięwzięciami i rozbudzają chęć dla nowych i podniecających zabaw kiedy w sprawach Bożych są zimni i wyglądają jakby zamarzli. Tu jest temat, biedny formalisto, to ma być wystarczającym dowodem aby cię obudzić do powstania. Chodzi o sprawy wiecznej wagi. W tej to sprawie jest grzechem pozostać obojętnym i niewzruszonym. Sceny z Golgoty wymagają najgłębszych wzruszeń. Będziesz usprawiedliwiony jeśli w tym kierunku okażesz szacunek. Chrystus — tak doskonały, tak niewinny — poniósł tak bolesną śmierć dźwigając ciężar grzechów świata iż nasze myśli i wyobrażenia nigdy tego w pełni nie zrozumieją. Nie zgłębimy długości, szerokości, wysokości ani głębokości tak zdumiewającej miłości. Rozmyślanie nad nieporównywalną głębokością miłości naszego Zbawiciela powinno napełnić nasze umysły, przepławić i zmienić ducha, podnieść swój charakter i całkowicie zmienić naszą naturę. Apostoł mówi: “Albowiem nie osądziłem za rzecz potrzebną co inszego umieć między wami tylko Jezusa Chrystusa i to onego ukrzyżowanego”. 1 Koryntian 2,2. I my możemy spojrzeć w kierunku Golgoty i zawołać: “Ale co zaś do mnie, niech mnie Bóg uchowa abym miał się chlubić z czego innego jak tylko z krzyża Pana naszego, Jezusa Chrystusa, przez którego dla mnie świat jest ukrzyżowany a ja światu”.S2 212.3
Zważając za jaką niezmiernie wielką cenę wykupiono nasze zbawienie, jakiż będzie los tych, którzy zaniedbują tak wielkie zbawienie? Jakaż spadnie kara na rzekomych naśladowców Chrystusa. A jednak nie schylacie się w uniżonym posłuszeństwie wobec żądań swojego Zbawiciela i nie podejmujecie krzyża jako pokorni uczniowie Chrystusa i nie idziecie w jego ślady od ubogiego żłóbka aż do Golgoty? Chrystus mówi: “... a kto nie zbiera ze mną, rozprasza”. Mateusza 12,50.S2 213.1
Niektórzy mają ograniczony pogląd na pokutę. Myślą że Chrystus zniósł tylko małą część kary prawa Bożego. Myślą że podczas gdy gniew Boży był odczuwany przez jego drogiego Syna, przez całe swoje bolesne cierpienia miał dowody miłości i zgody swojego Ojca, że brama grobu była oświetlona jasną nadzieją i że posiadał dowody swojej przyszłej chwały. Tutaj popełniają wielki błąd. Największym udręczeniem było odczucie niezadowolenia jego Ojca. Z tego powodu jego duchowa walka była tak intensywna że człowiek ma o tym tylko skromne wyobrażenie.S2 213.2
U wielu historia poniżenia, uniżenia i poświęcenia naszego świętego Pana nie wzbudza głębszego zainteresowania i pobudzenia duszy niż historia śmierci męczenników Jezusa. Wielu poniosło śmierć w długich torturach, inni umarli na krzyżu. W czym różni się śmierć ukochanego Syna Bożego od ich śmierci? Prawdą jest że On umarł na krzyżu najokrutniejszą śmiercią ale i inni w jego imieniu podobnie cierpieli pod względem tortur cielesnych. Dlaczego zatem cierpienie Chrystusa było straszniejsze od innych, którzy oddali swoje życie w jego imieniu? Gdyby cierpienia Chrystusa składały się tylko z bólu fizycznego to jego śmierć nie byłaby bardziej bolesna od śmierci niektórych jego męczenników.S2 214.1
Ale ból cielesny był tylko małą przyczyną agonii drogiego Syna Bożego. Na nim spoczywały grzechy całego świata i odczucie gniewu Bożego kiedy cierpiał karę za złamanie prawa. To były te rzeczy, które przygniotły jego świętą osobę. To ukrycie oblicza jego Ojca na myśl że jego Ojciec go opuścił, przyniosło mu rozpacz. Odseperowanie się Boga od ludzi przez grzechy było tak ostro odczuwalne przez niewinnego i cierpiącego Syna Człowieczego z Golgoty. Gnębiony był mocami ciemności. Nie widział ani jednego promienia, które rozświeciłyby jego przyszłość. Walczył z mocami szatana, który twierdził, że ma Chrystusa w swojej mocy i że przewyższa go w swojej sile, i że Ojciec zrzekł się swojego Syna, i że już nie podlegał łasce Bożej, dlaczego potrzebował umierać? Bóg mógł go uchronić od śmierci.S2 214.2
Chrystus w najmniejszym stopniu nie cofnął się przed torturami wroga, nawet w najbardziej zgorzkniałej udręce. Legiony złych aniołów otaczały Syna Bożego a jednak nie pozwolono aby święci aniołowie przełamali ich szeregi aby walczyć z podjudzającymi i wstrętnymi wrogami. Nie pozwolono niebieskim aniołom służyć udręczonemu duchowi Syna Bożego. To w tej strasznej godzinie ciemności ukrytego oblicza jego Ojca, w otoczeniu legionów złych aniołów i pod ciężarem grzechów świata, wyrwało się z jego ust: “Boże mój! Boże mój! czemuż mię opuścił?”S2 214.3
Śmierć męczenników nie może się równać z cierpieniami znoszonymi przez Syna Bożego. Powinniśmy mieć szerszy i głębszy pogląd na życie, męki i śmierć drogiego Syna Bożego. Jeśli się spojrzy właściwie na pokutę, odczuje się niezgłębioną wartość zbawienia dusz. W porównaniu wiecznego życia, wszystko inne tonie w bezwartości. Lecz jak pogardzono radami tego miłującego Zbawiciela! Serce zostało zajęte światem i samolubstwem. Zamknięto drzwi przed Synem Bożym. Pusta obłuda, duma, samolubstwo, zysk, zazdrość, złośliwość i pasja tak zapełniły serca wielu że nie ma tam miejsca dla Chrystusa.S2 215.1
On był odwiecznie bogaty a teraz stał się biednym abyśmy przez jego ubóstwo stali się bogatymi. Był odziany w szaty światłości i chwały, otoczony aniołami niebieskimi oczekującymi na jego rozkazy. Lecz przybrał naszą ludzką naturę i przyszedł aby przebywać między grzesznymi śmiertelnikami. Tu jest miłość, której nie może opisać żaden język. Jest ona nie do pojęcia. Wielka jest tajemnica pobożności. Nasze dusze powinny być ożywione i zachwycone tematem miłości Ojca i Syna do rodzaju ludzkiego. Naśladowcy Chrystusa powinni nauczyć się choćby tylko w pewnym stopniu odzwierciedlać tę tajemniczą miłość w przygotowaniu do połączenia się z tymi zbawionymi, którzy to przypisują Jemu. “... błogosławieństwo i cześć i chwała, i siła zasiadającemu na stolicy Barankowi na wieki wieków”. Objawienie 5,13.S2 215.2