“A czemu widzisz źdźbło w oku brata swego, a belki w oku swoim nie dostrzegasz?” — Mateusza 7,3
“Sądząc drugiego, siebie samego potępiasz, ponieważ ty, sędzia, czynisz to samo”. Nawet te słowa nie wyrażają ogromu grzechu, popełnianego przez kogoś, kto odważa się krytykować i potępiać brata. Jezus zapytał; “Czemu widzisz źdźbło w oku brata swego, a belki w oku swoim nie dostrzegasz?”.NNJ 111.3
Chrystus opisuje człowieka, który z łatwością dostrzega wady u innych. Gdy tylko odkryje u kogoś skazę w charakterze lub życiu, z zapamiętaniem stara się ją wytknąć. A Jezus oświadcza, że takim postępowaniem, zupełnie niepodobnym do Chrystusowego, rozwija w sobie cechę, która w porównaniu z krytykowaną przez niego wadą, okazuje się belką naprzeciwko źdźbła. Brak ducha miłości i wyrozumiałości sprawia, że wyolbrzymia atom do rozmiarów kuli ziemskiej. Kto nigdy nie doświadczył skruchy całkowitego poddania Jezusowi, ten nie może swoim życiem objawiać kojącego wpływu miłości Chrystusowej. Człowiek taki wypacza łagodnego i uprzejmego ducha Ewangelii, raniąc drogocenne dusze, za które umarł Chrystus. Przenośnia, którą posługuje się Jezus, pokazuje, że większa jest wina potępiającego niż potępionego, oskarżyciel bowiem nic tylko popełnia taki sam grzech, ale jeszcze dodaje do niego pychę i krytykanctwo.NNJ 112.1
Chrystus jest jedynym prawdziwym wzorem charakteru, kto więc stawia siebie za przykład dla innych, ten stawia się na miejscu Chrystusa. Ponieważ Ojciec “[...] wszelki sąd przekazał Synowi” (Jana 5,22), ktokolwiek ośmiela się osądzać pobudki innych, ten rości sobie pretensje do praw i przywilejów Syna Bożego. W ten sposób samozwańczy sędziowie i krytycy stają po stronie przeciwnika Bożego, “[...] który wynosi się ponad wszystko, co się zwie Bogiem lub jest przedmiotem boskiej czci, a nawet zasiądzie w świątyni Bożej, podając się za Boga”. 2 Tesaloniczan 2,4.NNJ 112.2
Zimny, krytyczny i bezlitosny duch faryzejski to grzech pociągający za sobą najbardziej opłakane skutki. Religia, której brakuje miłości, jest pozbawiona Chrystusa, pozbawiona promieni Jego obecności. Tej pustki nie jest w stanie wypełnić nawet największe zaangażowanie czy gorliwość, za którą nie stoi Jezus. Na nic się zda nawet najbardziej wyostrzona spostrzegawczość cudzych wad i błędów; do tego, bowiem, kto takiego ducha pielęgnuje, Jezus mówi: “Obłudniku, wyjmij najpierw belkę z oka swego, a wtedy przejrzysz, aby wyjąć źdźbło z oka brata swego”. Mateusza 7,5. Kto sam jest winien, ten pierwszy podejrzewa drugiego o zło. Potępiając bliźniego, próbuje zakryć lub usprawiedliwić nieprawość własnego serca. To grzech sprawił, że człowiek posiadł znajomość złego. Adam z Ewą rozpoczęli oskarżać się wzajemnie dopiero po tym, jak zgrzeszyli. Do takiego właśnie postępowania skłania człowieka ludzka natura, nieopanowana przez łaskę Chrystusa.NNJ 112.3
Człowiek owładnięty oskarżycielskim duchem nie zadowoli się wytknięciem wady brata. Jeśli zawiodą łagodne środki w sprowadzaniu błądzącego na drogę, którą uważa za najlepszą, ucieknie się do presji. O ile to jest w jego mocy, zmusi innych, by podporządkowali się jego wyobrażeniom co do właściwego postępowania. Takie same były poczynania Żydów za czasów Chrystusa, a także kościoła, odkąd utracił łaskę Chrystusową. Odkrywszy, że brakuje mu potęgi miłości, sięgnął po silne ramię państwa w celu narzucania dogmatów i wprowadzania w życie swoich dekretów. W tym kryje się tajemnica wszelkich praw religijnych, jakie kiedykolwiek wcielono w życie, oraz prześladowań, jakie miały miejsce od czasów Abla.NNJ 113.1
Chrystus nie ciągnie nikogo do siebie. On przyciąga. Jedynym przymusem, jaki stosuje, jest przymus miłości. Kościół, który zaczyna szukać poparcia u władz świeckich, daje dowody braku mocy Chrystusowej — braku siły Bożej miłości. Jednak problem leży w sercu wyznawcy i tu trzeba mu zaradzić. Jezus każe oskarżycielowi by, zanim zacznie naprawiać innych, najpierw wyjął belkę ze swojego oka, wyrzekł się ducha krytyki oraz wyznał i porzucił swój grzech. “Nic ma bowiem drzewa dobrego, które by rodziło owoc zły, ani też drzewa złego, które by rodziło owoc dobry”. Łukasza 6,43. Duch oskarżycielski jest owocem złym, co oznacza, że i drzewo jest złe. Lecz rozwijanie własnej sprawiedliwości jest bezcelowe. Tu potrzeba zmiany serca, której musi doświadczyć każdy człowiek, zanim stanie się zdolny naprawiać i pouczać innych, gdyż “[...] z obfitości serca mówią usta”. Mateusza 12,34b.NNJ 113.2
Jeśli w czyimś życiu następuje kryzys, a my próbujemy udzielać rad i napomnień, nasze słowa wówczas dopiero wywrą pozytywny wpływ, gdy swoim własnym przykładem i duchem zaświadczymy o ich prawdziwości. By móc czynić dobro, sami najpierw musimy stać się dobrymi. Nic możemy pozytywnie wpłynąć na zmianę innych, jeśli nasze serce nic zostało wcześniej ukorzone, uszlachetnione i zmiękczone łaską Chrystusa. Życie kogoś, kto przeszedł taką przemianę, staje się dla innych błogosławieństwem tak naturalnym, jak kwiat zrodzony przez krzak róży czy kiście winogron, owoce krzewu winnego.NNJ 114.1
Człowiekowi, w którym mieszka Chrystus, “nadzieja chwały”, obce są skłonności do przypatrywania się innym i obnażania ich błędów. Nie dąży do tego, by oskarżać i potępiać, lecz aby nieść pomoc, błogosławieństwo i ratunek. W podejściu do błądzącego pamięta o napomnieniu: “[...] bacząc każdy na siebie samego, abyś i ty nie był kuszony”. Galacjan 6,1. Pamięta, jak sam zbłądził i jak trudno było wówczas odnaleźć dobrą drogę, którą niegdyś porzucił. Nie popycha bliźniego w jeszcze głęb- szą ciemność, lecz z pełnym współczucia sercem ostrzega o niebezpieczeństwie.NNJ 114.2
Kto często spogląda na krzyż Golgoty, ten pamięta, że Zbawiciel znalazł się tam z powodu jego grzechów i dlatego nigdy nie ocenia wagi swojej winy, porównując ją z grzechem bliźniego. Nie sądzi i nie oskarża drugiego. Duch krytycyzmu i samouwielbienia obcy jest temu, kto kroczy w cieniu krzyża Golgoty.NNJ 114.3
Dopiero gdy poczujemy, że jesteśmy w stanie poświęcić własną godność, a nawet oddać życie, by ratować błądzącego, możemy uznać, że usunęliśmy ze swego oka belkę i jesteśmy gotowi do niesienia pomocy innym. Dopiero wtedy możemy zbliżyć się do bliźniego i poruszyć jego serce. Krytyka i wyrzuty jeszcze nikogo nie zawróciły ze złej drogi, natomiast wielu w ten sposób odciągnęły od Chrystusa, zamykając ich serca na wpływ Ducha Świętego. Serdeczny, łagodny duch i ujmująca postawa mogą uratować błądzącego i zakryć jego grzechy. Objawiony w charakterze chrześcijanina Chrystus wywiera przekształcający wpływ na wszystkich, z którymi ma styczność. Pozwólmy Chrystusowi codziennie się w nas objawiać, a On przez nas objawi twórczą moc swego słowa: delikatny, przekonujący, a zarazem potężny wpływ, odradzający dusze na podobieństwo Pana Boga naszego.NNJ 115.1